Bohater filmu Sekielskich o odsunięciu bp. Janiaka: "Jest mi go żal. Myślę o nim z politowaniem"

Daria Różańska-Danisz
– Moim zdaniem powodem odsunięcia biskupa kaliskiego było jego wystąpienie przeciwko prymasowi Polski, a dodatkowo nazwijmy to "afera alkoholowa". Jeśli idzie o tuszowanie pedofilii , to nie mam wątpliwości, że to nie miało wpływu na decyzję papieża Franciszka, a powinno mieć największy – mówi nam Jakub Pankowiak, jeden z bohaterów filmu "Zabawa w chowanego", krzywdzony w dzieciństwie przez księdza Arkadiusza H.
Jakub Pankowiak jest jednym z bohaterów filmu braci Sekielskich "Zabawa w chowanego". Fot. Screen z YouTube / Zabawa w chowanego
Biskup Edward Janik oskarżony o tuszowanie pedofilii został odsunięty od kierowania diecezją kaliską. Tak w czwartek 25 czerwca zdecydował papież Franciszek. Administratorem diecezji został arcybiskup łódzki Grzegorz Ryś.

Poczuł pan ulgę na wieść, że biskup Edward Janiak został odsunięty?

Jakub Pankowiak: – Z jednej strony czuję ulgę, ale uważam, że odsunięcie biskupa Janiaka powinno nastąpić, gdy sprawę tuszowania przez niego pedofilii do Watykanu zgłosił prymas Wojciech Polak. Tak się niestety nie stało. A później nastąpiła sekwencja przykrych wydarzeń związanych z biskupem Janiakiem i biskupem pomocniczym Buzunem.


Ma pan na myśli list, w którym biskup Janiak zaprzeczał oskarżeniom, pisał, że doszło do "ataku na jego osobę" i sam uderzał w prymasa Wojciecha Polaka?

Tak, mam na myśli te wydarzenia. Dodałbym do tego również znane nam z mediów doniesienia o pobycie biskupa w szpitalu w związku z opisaną przez dziennikarzy "chorobą alkoholową". To też było zupełnie niepotrzebne.

Kolejna sytuacja to zmuszanie przez biskupa pomocniczego Buzuna do podpisywania tzw. lojalki wobec księdza biskupa. Mimo że ten doskonale wiedział, jaka jest sytuacja. Mam na myśli księdza Górskiego, byłego już rektora seminarium w Kaliszu, który już dwa lata temu wysłał informacje do Watykanu o nieprawidłowym zachowaniu biskupa Janiaka. To skandaliczne.

Zbigniew Nosowski, redaktor naczelny "Więzi": W lutym 2018 r. do warszawskiej nuncjatury trafiła obszerna skarga na działania bp. Janiaka. Rektor kaliskiego seminarium duchownego postawił biskupowi zarzuty tolerowania wśród księży wykorzystywania seksualnego osób małoletnich i aktywnego homoseksualizmu. Reakcji z Watykanu brak do dzisiaj. Czytaj więcej

Wydaje mi się, że gdyby biskup Janiak został odsunięty 16 maja, czyli w dzień emisji filmu "Zabawa w chowanego", to wszystkim byłoby łatwiej. My jako poszkodowani byśmy nie cierpieli i przypuszczam, że nie cierpiałby także sam biskup Janiak. I dodatkowo Kościół nie ucierpiałby jako całość.

Czyli nie poczuł pan ulgi, spokoju?

Nie, bo tu nie o biskupa Janiaka chodzi. Szczerze mówiąc, to jest mi żal tego człowieka. On ma mnóstwo kłopotów osobistych, wewnętrznych. I na dobrą sprawę z całym tym bagażem doświadczeń, to biskupem nigdy nie powinien zostać.

Jak o nim myślę, to raczej z politowaniem i chęcią opieki.

Na łamach "Więzi" pisze pan, że targają panem różne emocje, także potrzeba modlitwy w intencji bp. Edwarda Janiaka. "Każdy z nas ma prawo do modlitwy i bardzo jej potrzebuje – proszę więc o nią wszystkich" – to pana słowa.

Tak właśnie powinno to wyglądać. To chyba normalne podejście chrześcijanina, członka wspólnoty Kościoła. Nic wielkiego.

Wydaje mi się, że biskup Janiak to zagubiony człowiek, który coraz bardziej brnie w złą stronę. I nie ma nikogo, kto mógłby przywrócić go do porządku. Zrobił to niestety dopiero papież Franciszek. Szkoda, że tak późno. Szkoda, że tak długo musiało to trwać. Niepotrzebnie ucierpiał każdy z nas. Tu nie chodzi o samego biskupa Janiaka, tylko o prawdę.

Myśli pan, że o decyzji papieża Franciszka przesądziły ciążące na biskupie kaliskim zarzuty o tuszowanie pedofilii, "konflikt" z prymasem Polakiem czy alkoholowa historia, o której było głośno w ostatnich dniach?

Myślę, że nie miało to związku z tuszowaniem pedofilii przez biskupa kaliskiego. Jeśli tak by było, to nie tylko biskup Janiak poniósłby takie konsekwencje.

Cały czas jesteśmy na etapie postępowania przygotowawczego w sprawie biskupa Janiaka i trudno, żeby Stolica Apostolska wydawała jakiekolwiek decyzje w związku z kryciem pedofilii, skoro nie ma jeszcze wyroku. Decyzja papieża Franciszka zapewne więc nie była tym podyktowana. Jeśli miałoby tak być, to już wcześniej by zapadła. Nie sądzę więc, że ma to wiele wspólnego z naszą sprawą, a raczej z ogólnym zachowaniem biskupów kaliskich.

Moim zdaniem powodem odsunięcia biskupa kaliskiego było jego wystąpienie przeciwko prymasowi Polski, a dodatkowo nazwijmy to "afera alkoholowa".

Podkreślę jeszcze, że prymas Polak nie wystąpił przeciwko biskupowi kaliskiemu, tylko czynił swoją powinność. Zachował się tak, jak powinien delegat ds. ochrony dzieci. Natomiast biskup Janiak powinien być mu wdzięczny za to, że w ramach Kościoła zachowane są procedury.

Redaktor naczelny "Więzi" na łamach tego katolickiego pisma wspomina też o innych grzechach biskupa kaliskiego. Pisze m.in. o byłym rektorze seminarium w Kaliszu, który był przez niego mobbingowany, a wcześniej informował o tym, że w komputerze kleryka, za którego poświadczył Janiak, znajdują się materiały z pornografią dziecięcą. Janiak o tym wiedział. Sprawę zgłosił do Watykanu. To mogło mieć również wpływ?

Myślę, że biskupa Janiaka "dobił" list do biskupów skierowany przeciwko prymasowi Polski, Fundacji Świętego Józefa i jej prezes – Marcie Titaniec. To była nieudolna próba obrony, pokazała jednak tylko braku honoru i próbę zastraszania innych biskupów – na zasadzie, że czeka ich podobna historia.

Pewnie choroba alkoholowa, która dotknęła biskupa Janiaka, też nie sprzyjała temu, by dalej ta sprawa toczyła się trybem charakterystycznym dla Kościoła. Jeśli idzie o tuszowanie pedofilii – nie mam wątpliwości, że to nie miało wpływu na decyzję papieża Franciszka, a powinno mieć największy.

Mówił mi pan ostatnio, że zamierza pozwać kurię, że jest bardziej winna niż ksiądz Arkadiusz H. Poczynił pan jakieś kroki w tym kierunku?

Tak, złożyliśmy już z prawnikiem pismo procesowe. W tej chwili czekamy na odpowiedź ze strony kurii. Sprawa jest zgłoszona już do sądu, więc niebawem powinniśmy mieć wyznaczoną datę pierwszej rozprawy.

Informacja o odsunięciu biskupa kaliskiego – jak rozumiem – nie ma wpływu na pana decyzję o pozwaniu kurii?

Nie, zdecydowanie nie. W mojej sprawie zawinił poprzedni biskup – Napierała. W związku z tym niezależnie od tego, kto jest biskupem, to kolejny wchodzący przejmuje schedę po poprzedniku – razem z całym doświadczeniem i bagażem.

Kolejnym biskupem kaliskim został arcybiskup Grzegorz Ryś. To dobry krok?

Bardzo się cieszę, że biskupem administratorem w diecezji kaliskiej został arcybiskup łódzki Grzegorz Ryś. On daje bardzo dużo nadziei. Myślę też, że to świadomy krok ze strony Watykanu. Uważam, że oni doskonale zdają sobie sprawę, którzy biskupi stoją po stronie poszkodowanych, a nie przestępców.

Mam nadzieję, że dzięki tej decyzji porządki w diecezji kaliskiej nabiorą tempa. Bo niestety dowiaduję się, że sprawa księdza Arkadiusz H. nie jest jedyną związaną z pedofilią i wykorzystywaniem dzieci przez księży w tej diecezji. Takich historii jest jeszcze kilka. Sprawdzamy też w tej chwili kilka innych przewinień biskupa Janiaka, które dotyczą jego podwładnych.

Mówił pan, że prymas Polak zaprosił pana do współpracy w ramach fundacji. Zaangażował się pan?

Staram się pracować z panią Marta Titaniec i księdzem Piotrem Studnickim. Nawzajem sobie pomagamy.

Wczorajsza decyzja papieża Franciszka to pierwszy krok do zmian w Kościele, również polskim?

Odbieram tę decyzję jako pierwszy malutki kroczek do realnych zmian, które mogą, ale niekoniecznie muszą nastąpić.

Nie oceniam tego, co się wydarzyło jako wielkiego wydarzenia, aczkolwiek wczoraj odczuwałem zadowolenie. Ucieszyło mnie, że ktoś nas w końcu dostrzegł jako poszkodowanych, a być może i nasze słowa docierają do papieża Franciszka. To nadzieja na przyszłość, ale nie jest to jakaś historyczna zmiana. Będę czekał na dalsze kroki.

Bo tu nie chodzi o biskupa Janiaka, ale o sposób postrzegania rzeczywistości w obliczu trudnych sytuacji względem hierarchów kościelnych.