Zatrzymanie Giertycha. 6 rzeczy, które wyjaśnią ci, o co chodzi w tej sprawie [FAQ]

Aneta Olender
W czwartkowe popołudnie, tuż po godzinie 13 Roman Giertych został zatrzymany przez CBA. Choć media uważanie przyglądają się tej sprawie, nadal jest więcej pytań i odpowiedzi, mnożą się też teorie. W tym tekście znajdziesz odpowiedzi na pytania, które wyjaśniają i porządkują najważniejsze kwestie.
W czwartek 15 października CBA zatrzymało mec. Romana Giertycha. Fot. Krzysztof Hadrian / Agencja Gazeta

Dlaczego CBA zatrzymało Romana Giertycha? WERSJA OFICJALNA

Z oświadczenia opublikowanego na stronie CBA wynika, że zatrzymanie Romana Giertycha ma związek ze zorganizowanym proceder wyprowadzania, przywłaszczania i prania pieniędzy – około 90 mln zł – ze spółki notowanej na Giełdzie Papierów Wartościowych w latach 2010-14.

"Zatrzymani trafią do prokuratury, gdzie usłyszą zarzuty działania na szkodę spółki, przywłaszczenia mienia i prania pieniędzy. Sprawa jest rozwojowa i planowane są kolejne zatrzymania" – czytamy w oświadczeniu.

Dlaczego CBA zatrzymało Romana Giertycha? WERSJA NIEOFICJALNA

Od wczorajszego popołudnia nie milkną dyskusje, dotyczące innych powodów działania CBA. Niektórzy uważają – co sugeruje również sam zatrzymany – że chodzi o przykrycie nieudolności rządu w walce z epidemią koronawirusa.


Takie stanowiska ojca przekazała także córka mecenasa: – Być może ma to związek z chęcią przykrycia katastrofalnej sytuacji epidemicznej, wywołanej nieudolnością rządu.

Inna z teorii mówi natomiast, że to nie klęska epidemiczna jest solą w oku rządzących. W piątek, dzień po zatrzymaniu, mec. Giertych miał reprezentować na rozprawie aresztowej biznesmena Leszka Czarneckiego. Jest jego jedynym obrońcą.

Mec. Jacek Dubois nie wyklucza, że to właśnie mogło być zapalnikiem działań służb specjalnych. Pojawił się bowiem nowy wątek w dochodzeniu, który miał świadczyć o interwencji polityków PiS w sprawie.

– Giertych przygotowywał się do obrony Leszka Czarneckiego, rozprawa miała się odbyć jutro (w piątek - przyp. red.). Zadzwonił do mnie, że znalazł dokumenty świadczące o nacisku jednej z najwyższych osób w państwie na to postępowanie, które wskazuje, że działania przeciwko Czarneckiemu miały charakter polityczny – wyjaśnia prawnik.

– Dokumenty, jakie znalazł Roman pokazują nieprzyjemne dla władzy kulisy tej sprawy, zmowę mającą na celu zdyskredytowanie niewygodnego biznesmena, a także pozbawienie go przez państwo jego dorobku życiowego, finansowego. (...) Koincydencja dat sugeruje, że mogło chodzić o uciszenie Giertycha – podkreślał mec. Dubois w rozmowie z OKO.press.

We wcześniejszych rozmowach Roman Giertych miał też wspominać o tym, że "od dłuższego czasu jego klienci są inwigilowani, przepytywani", więc zdawał sobie sprawę, że "najwyraźniej ktoś szuka na niego haka".

O co chodzi w sprawie Leszka Czarneckiego?

Leszek Czarnecki, którego pełnomocnikiem jest mec. Roman Giertych, to polski miliarder, wobec którego toczy się śledztwo w związku z Aferą GetBack.

Problemy właściciela Idea Banku i Getin Noble Banku zaczęły się w 2018 roku. Właśnie wtedy usłyszał on od Marka Chrzanowskiego, ówczesnego szefa Komisji Nadzoru Finansowego propozycję korupcyjną.

Podczas spotkania Chrzanowski obiecał Czarneckiemu przychylność dla jego biznesu, ochronę banków, w zamian za 40 mln złotych. Pojawiał się pomysł kupna banków Czarneckiego "za złotówkę". Miliarder tę rozmowę jednak nagrał.

Zapis rozmowy publikuje "Gazeta Wyborcza" i tak rozpętuje się afera KNF. W efekcie Chrzanowski złożył dymisję. Jednak chwilę przed tą decyzją KNF wpisała na listę ostrzeżeń publicznych Idea Bank, choć wcześniej mimo ujawnienia licznych nieprawidłowości i sygnałach o ryzykownej polityce inwestycyjnej, nie podjęto takich kroków.

Prokuratura zabezpieczyła ostatnio znaczny majątek Czarneckiego, on sam wyjechał z kraju i do końca nie wiadomo gdzie się znajduje. Śledczy chcą postawić Czarneckiemu zarzut dotyczący oszustwa na szkodę klientów banku na sumę ok. 130 mln złotych oraz działania na szkodę spółki w kwocie ok. 80 mln złotych.

Dlaczego Afera GetBack jest niewygodna dla polityków PiS-u?

Jak pisaliśmy w naTemat, afera GetBack porównywana jest do afery Amber Gold oraz do SKOKów, wszystko to ze względu na przyjazne stosunki z władzą, koegzystencję działalności polityki i biznesu.

"Kontekst finansowy i polityczny afery GetBack może być bardzo groźny dla PiS. Nic dziwnego, że partia rządząca robi wszystko, by umniejszyć wagę afery i zminimalizować straty" – czytamy w artykule z czerwca 2018 roku.

– GetBack to spółka ludzi PiS z parasolem ochronnym służb specjalnych – mówił wtedy w Sejmie Krzysztof Brejza (PO), uzasadniając wniosek o powołanie komisji śledczej. Pod bokiem partii rządzącej błyskawicznie urosła i równie spektakularnie upada spółka windykacyjna. Efekt? Polacy, którzy kupowali obligacje stracili 2,5 mld złotych. KNF choć wiedziała o nieprawidłowościach, nie ostrzegła klientów.
Jarosław Karpińki
fragment tekstu opublikowanego 14 czerwca 2018 roku

GetBack to powstała w 2012 r. firma zarządzająca wierzytelnościami. Po 9 miesiącach od debiutu na GPW okazało się jednak, że grozi jej upadłość. GetBack straciła też płynność finansową.

Spółka przeżywała rozkwit w latach 2016-17. Przebijając oferty konkurencji, wykupywała od banków (również państwowych) pakiety przeterminowanych długów za pieniądze uzyskane od klientów, którym sprzedawano obligacje. Miały przynosić zysk w wysokości 15 proc. rocznie. Klientom mówiono, że obligacje są "pewne i gwarantowane”. Kupiło je za ponad 2,5 mld zł 9 tys. osób.

Jak pisała "Gazeta Wyborcza” upadająca spółka wkupywała się w łaski obecnej władzy i poprzez lobbystów starała się blokować ustawę o przedawnieniu długów. Wiarygodność spółki potwierdziła kontrolowana przez państwo Giełda Papierów Wartościowych.

Komisja Nadzoru Finansowego, która powinna pilnować bezpieczeństwa transakcji spółek notowanych na giełdzie, wkroczyła dopiero w kwietniu 2018 r., zawieszając obrót akcjami na GPW. Wcześniej żadnej aktywności nie wykazały też ABW i CBA.

Spółka GetBack sponsorowała także imprezy, w których udział brali najważniejsi w państwie. Były to m.in. gale tygodnika "Sieci” (nagroda "Człowiek Wolności", którym została prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska), "Gazety Polskiej” (główna nagroda dla premiera Mateusza Morawieckiego), tygodnika "Wprost” ("Człowiek Roku" dla Morawieckiego).

Dlaczego ktoś miałby szukać haka na Romana Giertycha?


W latach 2005-07 narodowo-katolicka Liga Polskich Rodzin, której szefował Roman Giertych, była obok Samoobrony koalicjantem w rządzie PiS. Dziś mecenas jest jednak jednym z największych krytyków Prawa i Sprawiedliwości.

Giertych jest pełnomocnikiem m.in. Donalda Tuska, ale też innych osób związanych z opozycją. Tusk sugerował kilka miesięcy temu – znając politycznych przeciwników – że taka działalność będzie miała swoje konsekwencje.

"Roman Giertych naraził się władzy ujawniając jej korupcyjny charakter i broniąc jej oponentów. Dziś po raz kolejny obnażył też istotę jej bezprawnych działań w wymiarze sprawiedliwości. Nie darują mu tego. Możemy się z nim różnić, ale w tej sprawie bądźmy z nim solidarni" – pisał były premier.

Tusk miał wtedy na myśli składanie zeznań przez Romana Giertycha przed nieuznawaną przez Sąd Najwyższy Izbą Dyscyplinarną. Giertych sugerował, że powołanie sędziów odbyło się złamaniem konstytucji.

– Tata ma zarzut z art. 296 kodeksu karnego, czyli działanie na szkodę spółki. Prosił oczywiście o podawanie jego pełnych danych. Uważa, że sprawa ma charakter polityczny, a te zarzuty są absurdalne. Jego zdaniem, to polityczna zemsta – powiedziała nam Maria Giertych.

Przypomnijmy także, że mec. Giertych jest pełnomocnikiem austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, który złożył zawiadomienie do prokuratury w sprawie budowy tzw. "wież Kaczyńskiego".

Prezes PiS w siedzibie partii omawiał prywatną inwestycję, którą miał sfinansować przejęty przez PiS państwowy bank. Kaczyńskiego nagrał Birgfellner, który przygotowywał plany inwestycji. Domaga się 40 mln zł za niezapłaconą fakturę.

Jak wyglądało zatrzymanie mec. Giertycha?


CBA zatrzymało Romana Giertycha w czwartek 16 października, gdy mecenas opuścił salę rozpraw w warszawskim sądzie. Następnie zabrano go do Józefowa, gdzie kilkunastu funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego przeszukiwało jego dom. W trakcie tych czynności Giertych zemdlał. Kartka pogotowia ratunkowego odwiozła go do szpitala.

W sprawie zatrzymania głos zabrała także Okręgowa rada Adwokacka, która przyznaje, że sposób działania służb budzi wątpliwości.

– O sprawie nie byliśmy powiadomieni przez służby. Tak samo, jak o czynnościach realizowanych wobec mecenasa Giertycha. Dowiedzieliśmy się o nich z mediów i od innych adwokatów – mówił rzecznik prasowy Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie adwokat Michał Fertak.

Adwokat dodał także, że osoba zatrzymana powinna zostać poinformowana o przyczynach zatrzymania w trakcie jego trwania. Mecenas Barbara Giertych, żona Romana Giertycha, zaznaczała jednak, że nic takiego nie miało miejsca.

Czytaj także:

Żona Giertycha dementuje komunikat służb. "Stan zdrowia mojego męża jest zagrażający życiu"

To dlatego PiS chce zszargać nazwisko Giertycha. Władza sięga po najmocniejsze środki

Nie tylko Giertych i Krauze. Cezary Gmyz ujawnia, kogo jeszcze w tej sprawie zatrzymano