Gwiazda "M jak miłość" obchodzi 50. urodziny. Co ukrywała przed światem przez wiele lat?
Widzowie pokochali ją za rolę Marty Mostowiak w kultowym serialu "M jak miłość". Dziś aktorka ma szczególną okazję do świętowania. Właśnie skończyła 50 lat. Jednak jak się okazuje jej życie prywatne jak i zawodowe pełne było trudności. Co przez wiele lat ukrywała Dominika Ostałowska?
Przyniosło to spektakularny efekt, bo aktorka schudła 10 kilogramów. Jednak po roku znów przybrała na wadzę, co skłoniło ją do wykonania badań, z których okazało się, że ma problemy z sercem.
W kolejnych latach artystka nadal walczyła o swoją sylwetkę. Przez pracę do późnych godzin nocnych w różnych teatrach w Polsce zaniedbywała regularne posiłki. Pomogła jej dopiero dieta pudełkowa.
"Muszę przyznać, że to wielka wygoda i pewność, że do mojego organizmu dostarczane jest wszystko to, czego w danym momencie potrzebuję. Odkąd dobrano mi odpowiednią dietę, której bezwzględnie przestrzegam, mam poczucie, że panuję nad swoim zdrowiem i wyglądem, a przede wszystkim nie chodzę głodna" – wyznała w rozmowie z "Życiem na gorąco" w 2019 roku.
Aktorka zaczęła dodatkowo ćwiczyć, co dawało jej więcej energii do życia i pracy. "Czuję się lżejsza i mam więcej energii do życia i do pracy, poprawił mi się wygląd skóry. Przestałam czuć się osłabiona. Z dnia na dzień jest coraz lepiej" – tłumaczyła w mediach Ostałowska.
Jednak to nie koniec problemów w życiu Dominiki Ostałowskiej, bo potem na jaw wyszło, że przez lata była nękana przez stalkerkę.
Było to o tyle kłopotliwe, że nasze państwo nie przewidywało sankcji wobec tego typu osób i zachowań. Problem polegał na tym, że funkcjonowałam z nią w świecie takim, w którym ona była panią, która napisała książkę, a ja aktorką. (...) Uznałam, że z punktu widzenia nie tylko mojego bezpieczeństwa, należy o tym powiedzieć głośniej
"Psychoterapia jest fantastycznym sposobem na radzenie sobie z różnymi trudnymi momentami w życiu. To cenna lekcja, tylko trzeba znaleźć odpowiedniego specjalistę. Nie przed każdym się otworzymy. Gdyby ludzie częściej chodzili na terapię, to mniej byłoby nieszczęść, kłótni, złości" – przyznała Dominika Ostałowska w rozmowie z "Faktem".