Byli członkowie podkomisji Macierewicza napisali list. Padły mocne oskarżenia

Rafał Badowski
Byli członkowie podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza napisali list otwarty do rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Zarzucają byłemu szefowi MON, że teza o wybuchu jest za słabo uargumentowana. Padają też mocne oskarżenia.
Byli członkowie podkomisji Antoniego Macierewicza napisali list otwarty do rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Autorzy listu do Antoniego Macierewicza to Marek Dąbrowski, dr Wiesław Chrzanowski oraz Kazimierz Grono. Pierwszych dwóch Macierewicz odwołał ze składu podkomisji na początku maja. Obaj wydali potem oświadczenie, w którym napisali, że nie wyrazili zgody na umieszczenie ich podpisów pod raportem dotyczącym przyczyn katastrofy smoleńskiej.
W liście otwartym do rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej wskazują na nieprawidłowości w pracach komisji kierowanej przez Antoniego Macierewicza.
Twierdzą, że teza Antoniego Macierewicza o wybuchu na pokładzie tupolewa budzi zbyt wiele wątpliwości. Autorzy listu podkreślają, że nie da się jednoznacznie wykluczyć aktu terroru w dniu 10 kwietnia 2010 roku. Zaznaczają jednak, że teza o wybuchach nie ma solidnego poparcia w dowodach.
"Jeszcze od czasu, gdy współpracowaliśmy jako eksperci z Zespołem Parlamentarnym, konsekwentnie stoimy na stanowisku, że absolutnie nie można wykluczyć, iż w Smoleńsku miał miejsce akt terroru. Jednak, aby przy obecnym dostępie strony polskiej do materiału dowodowego uprawdopodobnić hipotezę o zamachu na polską delegację, trzeba znacznie więcej, niż zaprezentowała Podkomisja wśród tzw. materiałów i załączników do raportu końcowego" – napisali autorzy listu.


"Podstawowym problemem jest to, że hipoteza ta budzi zbyt wiele wątpliwości i jest zbyt słabo poparta dowodami, aby mogła stanowić oficjalne stanowisko Państwa Polskiego w postępowaniu poszlakowym, w którym komisja wypadkowa pozbawiona jest dostępu do wraku samolotu. W takim przypadku badanie powinno kończyć się raportem, w którym wskazuje się przyczynę katastrofy wyłącznie w kategoriach prawdopodobieństwa, ale także dogłębnie sprawdza się wszystkie możliwe wątki alternatywne" – argumentowali.

Tymczasem zdaniem autorów listu, Antoni Macierewicz miał przez lata pracy podkomisji smoleńskiej odgórnie i celowo ograniczać "ilość i charakter weryfikowanych hipotez badawczych".

"Niestety, formułując wnioski o przyczynie katastrofy, szczególnie od początku 2018 roku dopuszczono się wielu zaniechań, niekonsekwencji i działań pod założoną tezę. Trudno zatem uznać, że wnioski z prac Podkomisji – za które, zgodnie z przepisami odpowiadają jej kolejni przewodniczący – są bardziej profesjonalne i rzetelne, niż miało to miejsce w przypadku Komisji Millera" – napisali autorzy listu.
Czytaj także: To już koniec Antoniego Macierewicza. "Polityczny wrak, stracił poparcie PiS, a teraz Smoleńsk"