Oficjalnie poprosili Rosję o pomoc. Putin dostał długo wyczekiwany pretekst do ataku?
- Według licznych scenariuszy Władimir Putin szuka pretekstu na wprowadzenie armii na teren Ukrainy. Liczne, choć fałszywe, powody zaczynają dawać mu separatyści z Doniecka i Ługańska
- Od kilku dni strona ukraińska jest oskarżana o regularne otwieranie ognia, a także agresję wobec obywateli z obwodu ługańskiego i donieckiego
- Jeden z liderów separatystów Eduard Basurin oficjalnie poprosił Rosję o pomoc wojskową. Równolegle ogłoszono rozbicie ukraińskiej "grupy operacyjno rozpoznawczej", choć Ukraina zaprzecza, by kierowała jednostki na granicę z Rosją
Oficjalnie poprosili Rosję o pomoc. Władimir Putin otrzymał potrzebny pretekst?
– W Donbasie jest wojna, sytuacja jest krytyczna. Potrzebujemy rosyjskiej pomocy finansowej i wojskowej – ogłosił przedstawiciel nieuznawanej na świecie Donieckiej Republiki Ludowej Eduard Basurin.
Czytaj także: Zdjęcia satelitarne ujawniły, jakie rozkazy płyną z Kremla. Wojska Rosji coraz bliżej Ukrainy
Warto podkreślić, że apel ten może dać władzom Rosji długo wyczekiwany powód, by wprowadzić wojska do Donbasu. Oficjalnie terytorium to należy do Ukrainy.
W rozmowie z naTemat gen. dyw. Wojska Polskiego Roman Polsko wytłumaczył, że właśnie rozregulowanie granic naszego sojusznika jest głównym celem Władimira Putina.
- To okręgi, w których Putin prowadzi działania bardzo agresywne. Celem jest destabilizacja Ukrainy, rozregulowanie jej granic i uniemożliwienie jej wstąpienia do NATO - powiedział.
Czytaj także: Gen. Polko wypunktował strategię Putina. "Chce doprowadzić do rozedrgania Ukrainy"
"Marionetkowe 'rządy' Doniecka i Ługańska apelują do Rosji o 'pomoc wojskową'. Może się to wydawać głupie, ponieważ ich siły zbrojne są zasadniczo przedłużeniem rosyjskich. Ale może to być apel potrzebny dla rosyjskiej Rady Federacji i Rady Bezpieczeństwa" - napisał amerykański dziennikarz Christopher Miller.
Liderzy samozwańczych republik mieli udać się do Rosji, by opracować dalszą strategię wobec Ukrainy. Co więcej, według komunikatów Kremla doszło do "rozbicia grupy dywersyjno-rozpoznawczej z Ukrainy". W wyniku działań siły rosyjskie miały zabić pięciu żołnierzy oraz zniszczyć dwa wozy bojowe.
Czytaj także: Joe Biden przystał na spotkanie z Władimirem Putinem. Postawił warunek
Rzecznik ukraińskich sił zbrojnych zdementował jednak doniesienia, zapewniając o braku jakichkolwiek działań militarnych na granicy na Rosją. Ostatnią szansą na deeskalację konfliktu jest szczyt na linii Biden-Macron-Putin. Z inicjatywy Francji głowy Rosji i USA ponownie usiądą przy stole, by omówić sytuację we wschodniej Europie.
Czytaj także: Rozejm w Donbasie to już fikcja. Ujawniono, jak separatyści eskalują konflikt
Joe Biden przystał na organizację przedsięwzięcia pod jednym warunkiem. Jeśli Putin zdecyduje się na inwazję, strona amerykańska nie weźmie udziału w negocjacjach. W zamian za to, od razu nałoży na Rosję dotkliwe sankcje.