"Panie, do widzenia!". Karolak chciał wstąpić do armii, jednak odesłano go z kwitkiem

Weronika Tomaszewska
W związku trwającą już od tygodnia inwazją Rosji na Ukrainę, Tomasz Karolak postanowił zgłosić się na ochotnika do pomocy w armii. W tym celu skontaktował się z Wojskową Komendą Uzupełnień. Tam mieli go jednak odesłać z kwitkiem. "Panie, do widzenia!" – miał usłyszeć aktor.
Tomasz Karolak zgłosił się na ochotnika do polskiej armii i został zignorowany. Fot. Pawel Wodzynski/East News
Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google



Od czwartku (24 lutego) trwa inwazja Rosji na Ukrainę. Świat z przerażeniem patrzy na to, co wyrządzają wojska Władimira Putina za naszą wschodnią granicą. W wyniku ataków rakietowych giną ludzie.

Ukraińcy stawiają jednak dzielny opór. Tamtejsze matki z dziećmi uciekają, aby schronić się między innymi w Polsce. Nasi rodacy nie pozostają obojętni. Starają się pomagać uchodźcom, jak tylko mogą. Stale aktualizowana, rzetelna relacja na żywo z wydarzeń jest dostępna tutaj.

Tomasz Karolak chciał zasilić szeregi polskiej armii


Wiadomości ze Wschodu stale śledzi także Tomasz Karolak. W ramach niesienia pomocy zgłosił się na ochotnika do Wojskowej Komendy Uzupełnień, ale - jak twierdzo - nie został potraktowany poważnie.


Cywilni pracownicy, którzy w tym czasie odbierali telefony, nie mogli mu w tej sprawie pomóc. Artysta opowiedział o tej sytuacji na swoim profilu na Instagramie.

– Zadzwoniłem do Wojskowej Komedy Uzupełnień, żeby dowiedzieć się, jak się szkoli rezerwistów, takich jak ja, do ewentualnych działań. Pan w Wojskowej Komendzie powiedział: Panie, co pan?! Panie, po co wy tyle wydzwaniacie?! To jest nieczynne. Sobota, niedziela – wolne. Proszę dzwonić od 8. Tu pracują pracownicy cywilni – relacjonował Karolak.
Aktor nie krył zdziwienia po tych słowach i nie oszczędził także ironicznego komentarza do zaistniałej sytuacji. – Gdyby nas zatem zaatakowała Rosja, na przykład, to, żeby się wyszkolić, musielibyśmy czekać do 8 rano w poniedziałek – powiedział.

Dalsza część rozmowy miała również nie mieć pomyślnego przebiegu. Bowiem Karolak zasugerował pracownikowi WKU ewentualne rozwiązanie tej sprawy. – To mówię: Weźcie zróbcie jakiś punkt informacyjny, albo coś takiego, np. dla młodych, którzy chcą wstąpić czy coś, w porywie namiętności narodowej – zaproponował.

W odpowiedzi jednak miał usłyszeć tylko rozdrażnione "Panie, do widzenia!".

Tymczasem media przypominają, że rodzina Tomasza Karolaka była zaangażowana w działania wojenne i czynne niesienie pomocy. Rodzice aktora służyli w Pułku Lotniczym i Dywizjonie Rakietowym – tata był kwatermistrzem, a mama zajmowała się finansami.

Zobacz także:

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut