Służba wojskowa i zsyłki do Donbasu. W ten sposób Rosja chce radzić sobie z demonstrantami
W Rosji nadal odbywają się antywojenne protesty, policja reaguje, a wśród zatrzymanych znajdują się nawet dzieci. Możliwe, że już niebawem uczestnicy demonstracji przeciwko wojnie będą wcielani do służby wojskowej w Donbasie. Duma Państwowa przedstawiła projekt ustawy o poborze.
- Rosjanie nadal protestują przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainę
- Dotychczas rosyjska policja reagowała na protesty licznymi aresztowaniami
- Zatrzymania niejednokrotnie miały brutalny charakter, ale nawet to nie zniechęciło Rosjan, którzy sprzeciwiają się wojennej polityce Władimira Putina
- Duma Państwowa przedstawiła projekt ustawy o poborze do służby wojskowej w Donbasie osób protestujących przeciwko wojnie
Przeczytaj także: Senator z USA wezwał Rosjan do zabicia Putina. "To byłaby wielka przysługa dla świata"
Projekt ustawy w Dumie Państwowej
Rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti poinformowała, że członkowie nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji złożyli w Dumie Państwowej dokument mający stać się rozwiązaniem dla antywojennych protestów.
Andriej Ługowoj i Jarosław Niłow zaproponowali projekt ustawy o wcieleniu osób ściganych za udział w antywojennych protestach do służby wojskowej w Donbasie. Projekt skierowany ma być przeciwko osobom "świadomie rozpowszechniającym fałszywe informacje" oraz "dopuszczającym się czynów bezprawnych w Ukrainie".
Zgodnie z treścią ustawy, osoby uczestniczące w protestach miałyby zostać wcielone do rosyjskiego wojska i zesłane na teren Donbasu. W uzasadnieniu projektu ustawy napisano: "wydaje się, że takie osoby powinny na własne oczy zobaczyć, w co kijowski reżim zamienił terytoria tych republik".
Zobacz też: W Wielkiej Brytanii znaleziono ciało oligarchy. Miał dobrze znać się z Putinem
Antywojenne protesty w Rosji
Rosjanie, którzy sprzeciwiają się wojennej polityce Władimira Putina, pomimo wielu brutalnych zatrzymań, nadal wychodzą na ulicę, aby protestować. Już na początku inwazji Rosji na Ukrainę mieszkańcy Moskwy i Sankt Petersburga tłumnie protestowali przeciwko rosyjskiej agresji.
Wówczas o protestach informował wydawca niezależnego, rosyjskiego portalu meduza.io Kevin Rothrock. Demonstracja odbyła się przed ukraińską ambasadą w Moskwie. Natomiast uczestnicy zostali szybko aresztowani przez rosyjskie służby.
1 marca w Sankt Petersburgu demonstranci kolejny raz wyszli na ulicę, aby wyrazić swój sprzeciw wobec krwawych działań Władimira Putina. Właśnie wtedy białoruska dziennikarka i pisarka Hanna Liubakova opublikowała na swoim Twitterze zdjęcie, które szybko stało się znane na całym świecie.
Może Cię zainteresować: Żaden reaktor w Enerhodarze nie został uszkodzony. Szef MAEA: Mimo to trzeba działać
Zdjęcie przedstawia pięcioro dzieci z antywojennymi plakatami oraz banerami. Fotografia wykonana została w rosyjskim areszcie, a dzieci miały zostać zatrzymane, ponieważ wraz ze swoimi opiekunami brały czynny udział w protestach przeciwko rosyjskiej agresji wymierzonej w Ukrainę.
"W Moskwie za protest przeciwko wojnie zatrzymano pięcioro dzieci w wieku od 7 do 11 lat. Przyjechały do ambasady ukraińskiej z rodzicami. Po przybyciu prawnika wszyscy zostali zwolnieni z aresztu" – napisała na Twitterze Liubakova.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut