Decyduje się przyszłość Węgrów. Oto 10 rzeczy, które musisz wiedzieć o węgierskich wyborach

Katarzyna Zuchowicz
03 kwietnia 2022, 06:06 • 1 minuta czytania
To będą najważniejsze wybory na Węgrzech od 2010 roku, gdy Viktor Orbán przejął władzę i całkowicie zmienił swój kraj. Pierwszy raz od tamtego czasu węgierska opozycja zdołała się porozumieć i idzie do wyborów zjednoczona jak nigdy. 3 kwietnia Węgrzy pokażą, komu ufają bardziej. Oto najważniejsze rzeczy, które warto wiedzieć o tych wyborach.
3 kwietnia Węgrzy idą do urn. fot. ATTILA KISBENEDEK/AFP/East News

Obserwuj naTemat w Wiadomościach Google


Gdy pod koniec ubiegłego roku węgierska opozycja się zjednoczyła, euforia dotarła również do Polski. To był znak, że można. Że ugrupowania, którym wcześniej niekoniecznie było po drodze, jednak potrafią się dogadać dla jednego, wspólnego celu. Z naszej, polskiej perspektywy, udało im się wtedy dokonać czegoś niemożliwego, co nawet wzbudzało zazdrość.

Sześć opozycyjnych ugrupowań miało gigantyczną motywację i pewnie szansę jedną na milion, by pierwszy raz od początku 12-letnich rządów Viktora Orbána, rzucić mu rękawicę i poczuć, że mogą wygrać. W wielu sondażach szli potem łeb w łeb z Orbánem, a w Europie rozlegał się entuzjazm, że może jednak zmiana na Węgrzech jest możliwa i Orbán nie zostanie premierem na czwartą kadencję. Ale ostatnie badania już tak przychylne dla opozycji nie były.

Czytaj także: Tylko cud może uratować węgierską opozycję? Znamy wyniki najnowszych sondaży

Dlaczego? I czy opozycja ma szanse za wygraną? Oto najważniejsze fakty o węgierskich wyborach.

1. Kogo i jak wybierają Węgrzy

3 kwietnia Węgrzy wybierają jednoizbowy parlament – 199 deputowanych do Zgromadzenia Krajowego, którego kadencja trwa cztery lata. 106 deputowanych wybiorą w okręgach jednomandatowych, 93 – z krajowych list partyjnych.

Co ciekawe, gdy w 2010 roku Viktor Orbán obejmował władzę, deputowanych było 386. Jego partia wraz z koalicyjną Chrześcijańsko-Demokratyczną Partią Ludową (KDNP) zdobyły wtedy 263 mandaty, gdy do większości konstytucyjnej wystarczyło ich 258.

Jednak już w 2011 roku nowy rząd zmienił prawo wyborcze, z wraz z nim zmniejszył Zgromadzenie Narodowe z 386 do 199 deputowanych. Do zdobycia większości konstytucyjnej potrzeba teraz 133 mandaty.

W wyborach w 2014 i 2018 roku Fidesz zdobył dokładnie po 133 mandaty (z listy ogólnokrajowej i okręgów jednomandatowych).

Gdyby wygrał również 3 kwietnia, dla Viktora Orbána byłaby to czwarta kadencja z rzędu. Wcześniej był premierem w latach 1998-2002.

Co ważne tego samego dnia Węgrzy głosują też w referendum ws. osób LGBT.

Odpowiedzą na pytania:

2. Kto startuje w wyborach

W potocznym odbiorze na Węgrzech rządzi Fidesz, ale trzeba pamiętać, że jest to sojusz Fidesz-KDNP. Chrześcijańsko-Demokratyczna Partia Ludowa to mała chadecka partia, z którą partia Orbána jest związana od 2006 roku. Jej lider, Zsolt Semjén, w 2010 roku został wicepremierem i jest nim do dziś.

3 kwietnia z Fideszem-KDNP zmierzą się:

Próg wyborczy na Węgrzech wynosi 5 proc., dla koalicji dwóch partii – 10 proc., a dla koalicji trzech lub więcej partii, czyli dla opozycyjnego sojuszu Wspólnie dla Węgier – 15 proc.

3. Co pokazują sondaże

Fidesz nieustannie jest na pierwszym miejscu, choć opozycja mocno w ostatnich miesiącach deptała mu po piętach i psuła szyki.

Jak wynika z badania ośrodka Závecz przeprowadzonego w dniach 21-27 marca, Fidesz wśród wyborców zdecydowanych mógł liczyć na 50 proc. poparcia. Na koalicję opozycji głosowałoby 46 proc. badanych, na Naszą Ojczyznę – 3 proc., a na Partię Psa o Dwóch Ogonach – 1 proc.

Z kolei według sondażu Medián koalicja Fidesz-KDNP ma poparcie 40 proc. ogółu uprawnionych do głosowania, a w gronie wyborców zdecydowanych nawet 50 proc. Wspólnie dla Węgier poparło zaś 32 proc. ogółu węgierskiego elektoratu oraz 40 proc. w grupie zdecydowanych. MKKP zdobyłoby 4 proc., a Mi Hazánk – 3-4 proc.

Jest też ostatni sondaż IDEA Institute. Tu na Fidesz-KDNP gotowych jest głosować 41 proc. respondentów, na koalicję opozycji – 39 proc.

Sondaże dowodzą jednoznacznie, że w wyborach liczą się tylko dwie siły polityczne i to na nie będą skierowane oczy całej Europy. Pierwszy raz od 12 lat Orbán ma tak poważną konkurencję i pierwszy raz tak naprawdę do ostatniej chwili w 100 proc. nie mógł być pewny wygranej.

4. Jak opozycji udało się zjednoczyć

Przez lata od dojścia Fideszu do władzy, węgierska opozycja znajdowała się w marazmie i była bardzo rozproszona – od lewicy do skrajnej prawicy. To był prawdziwy mix – jakbyśmy w Polsce połączyli Konfederację, Lewicę, czy PO.

– Opozycja jest naprawdę rozbita. Skrajnie prawicowy Jobbik nie współpracuje z lewicą, partiami liberalnymi i zielonymi. Nie zawsze partie te nawet współpracują ze sobą. W większości przypadków nie udaje im się wystawić w wyborach jednego kandydata opozycji przeciwko Fideszowi – mówił nam jeszcze w 2018 roku dziennikarz Teczár Szilárd.

Na Węgrzech cały czas wskazywano, że jest to największa bolączka opozycji, a Fidesz z drugiej strony ma wszystko: władzę, media, sponsorów i bardzo mocno pracuje, by dodatkowo wszystkich skłócić.  

– Do tej pory ordynacja uniemożliwia pokonanie Fideszu przy braku totalnej współpracy wszystkich partii opozycyjnych. Jest to w zasadzie dwupartyjny system wyborczy w wielopartyjnym systemie politycznym. W związku z tym były bardzo silne, oddolne naciski na partie do połączenia sił – tłumaczył nam Gabor Horvath z dziennika "Nepszava". 

Bez zjednoczenia efekt mógłby być jak poniżej:

Udało się pod koniec 2021 roku – sześć partii opozycyjnych wreszcie ogłosiło, że razem zmierzy się z Orbánem, a prawybory węgierskiej opozycji na premiera wygrał Péter Márki-Zay, konserwatywny burmistrz Hódmezővásárhely na południowym-wschodzie kraju. Nawet Jobbik przeszedł przemianę i zbliżył się do centrum, byle tylko pokonać Orbána.

5. Jakie szanse ma opozycja

Był czas, że Wspólnie dla Węgier i Fidesz szły bardzo podobnie w sondażach. Ale było też tak, że można było snuć wnioski, że o zwycięstwo nad Fideszem nie będzie tak łatwo.

– Márki-Zay jest chyba najlepszym z możliwych kandydatów. Pochodzi z prowincji, nie pochodzi z partii politycznej i jest prawicowej, a nie liberalnej czy socjalistycznej orientacji. Ma największe szanse sprawić Orbánowi ból – komentował w rozmowie z naTemat prof. Bogdan Góralczyk z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego.

Ostatnio wiara w zwycięstwo opozycji zaczęła jednak słabnąć. Im bliżej wyborów, tym coraz bardziej wyraźna przewaga Orbána. Choć oczywiście wszystko może się odwrócić na ostatniej prostej.

"Opozycja nie zdołała wykorzystać inwazji na Ukrainę do rozliczenia rządu Viktora Orbána z ostatnich lat budowania coraz głębszych więzi z Rosją. Fidesz natomiast uczynił osią sporu konieczność 'trzymania Węgier z dala od wojny', przypisując rywalom próbę wciągnięcia kraju w konflikt" – napisał w analizie Andrzej Sadecki z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Stwierdził, że atutem Fideszu jest wizerunek Viktora Orbána jako "gwaranta zachowania nie tylko pokoju, lecz także stabilności ekonomicznej i socjalnej w niespokojnych czasach – wojny w sąsiedztwie i narastających turbulencji gospodarczych".

A także, że na korzyść Fideszu grać będzie system wyborczy, który Orbán zmienił w 2011 roku, choć w mniejszym stopniu niż w 2018 roku.

"Tym razem będzie to starcie dwóch bloków. Wcześniej rozdrobnienie opozycji umożliwiało dominację Fideszu w okręgach jednomandatowych – w 2018 r. wygrał w aż 91 spośród 106 takich okręgów (...). W tych wyborach w każdym z okręgów naprzeciw polityka tej partii stanie tylko jeden kandydat opozycji, może zatem dojść do licznych niespodzianek" – przewiduje analityk.

6. Jaki wpływ na wybory ma wojna w Ukrainie

Sojusz z Rosją i granie narracją, że Viktor Orbán nie chce wikłać Węgier w wojnę i w ogóle chce bronić przed nią Węgrów, najwyraźniej spodobało się węgierskim wyborcom. W Europie krytykowany za swoje decyzje, tu był za nie nagradzany w sondażach. Patrząc z tej perspektywy i mając przed oczami kolejne swoje zwycięstwo, pewnie wiedział, co robi i robił to z premedytacją, byle tylko wygrać.

Na zewnątrz zdrajca Europy, tu karmił ludzi tym, jak ważne jest dla niego ich bezpieczeństwo. – To wojna ukraińsko-rosyjska. To nie jest nasza wojna. To wojna między dwoma narodami. Nikt nie może nas prosić, abyśmy wysłali naszych żołnierzy na wojnę, która nie ma z nami nic wspólnego – powtarzał i trafiał na podatny grunt.

Mówiąc w ogólnym skrócie – zwalił winę na opozycję, że to ona chce wciągnąć Węgry w wojnę, a on – wielki obrońca – chce ich uratować. Bo, jak powiedział, albo wygra Fidesz i będzie szansa na pokój, albo wygra opozycja i pojawi się ryzyko, że Węgry zostaną wciągnięte w wojnę.

Minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto oskarżył nawet władze Ukrainy o to, że wspólnie z węgierską opozycją próbują wpłynąć na wynik wyborów.

7. Jak Orbán ogrywał opozycję

Szanse były całkowicie nierówne, jak w Polsce. On ma władzę, oni mogą tylko wytykać jego błędy. Ale gdy na początku roku pojawił się kryzys energetyczny i inflacja, tylko on miał narzędzia, by pokazać ludziom, jak szybko spieszy im na pomoc.

Niczym PiS w Polsce.

I tak Orbán ogłosił w styczniu wprowadzenie cen maksymalnych na sześć produktów żywnościowych: mleka, cukru, mąki pszennej, oleju, udźca wieprzowego i piersi z kurczaka. Ceny wróciły do poziomu sprzed 15 października.

Węgierski rząd ustalił też maksymalną cenę paliwa, a także zamroził oprocentowanie kredytów hipotecznych. Wcześniej, jesienią, węgierscy emeryci otrzymali dodatek do emerytury (ok. 1000 zł), gdyż "inflacja okazała się wyższa niż się spodziewano". A w lutym tego roku ruszyła wypłata obiecanej 13. emerytury. Również od lutego rząd podniósł pensję minimalną ( z równowartości ok. 2106 zł na ok. 2538 zł).

Zniesiono też podatek dochodowy dla osób do 25. roku życia. Zapowiedzi podwyżek usłyszały pielęgniarki (o 21 proc.), policjanci, żołnierze i inne grupy zawodowe.

Dużo? Tak Orban kupował wyborców i od miesięcy szykował się do wyborów.

8. Co obiecuje opozycja

Walka z korupcją, silniejsza współpraca z UE i przyjęcie euro w ciągu pięciu lat – to część najważniejszych postulatów. Peter Márki-Zay, kandydat na premiera zapowiadał, że chce także przyłączenia Węgier do Prokuratury Europejskiej, a także, że opozycja przyjrzy się umowom zawartym z Rosją i Chinami i sprawdzi, czy są zgodne z interesem narodowym.

– Priorytetem Węgier powinna być reorientacja polityki zagranicznej – zapowiadał.

O praworządności i demokracji nie trzeba wspominać. Jednoznaczne jest, że wraz ze zwycięstwem opozycji Węgry zmieniłyby orbanowski kurs.

"Ja uważam, że w nowej konstytucji powinno być jak najwięcej mechanizmów kontroli i równowagi" – stwierdził Márki-Zay. A także, cytowany przez PAP, że premier powinien móc pełnić funkcję co najwyżej przez dwie kadencje, "żeby nie było tak, jak po 2010 roku, że ktoś wykoleja demokrację jak pociąg".

Opozycja obiecuje też nową konstytucję – o jej przyjęciu Węgrzy będą mogli zdecydować w referendum. Zapowiada tolerancję dla wszystkich grup społecznych. Oraz np. utworzenie oddzielnego Ministerstwa Zdrowia, które za czasów Orbana trafiło do tzw. Ministerstwa Zasobów Ludzkich.

9. Czy wybory mogą być sfałszowane

Niepokój wywołały doniesienia z Rumunii, gdzie na dzikim wysypisku śmieci w okolicy miasta Târgu Mureş, znaleziono worek, w którym były nadpalone i wypełnione karty do głosowania w węgierskich wyborach parlamentarnych.

Czytaj także: Niepokojące odkrycie w Rumunii. Wypełnione karty wyborcze z Węgier na wysypisku

Podejrzenia były już przy wcześniejszych wyborach. – Pewne nieprawidłowości na pewno były. Komunikat, który wydała misja OBWE, jest czymś raczej niespotykanym w przypadku państw Unii Europejskiej. A Fidesz z pewnością jest taką partią, która nie waha się kreślić okręgów wyborczych pod swoje potrzeby, więc i różne inne podejrzenia wobec niej były, a teraz tylko się wzmocniły – mówił w 2018 roku w rozmowie z naTemat prof. Bogdan Góralczyk z Centrum Europejskiego UW, dyplomata, politolog i znawca Węgier.

Dlatego i tym razem na Węgry miała się udać misja OBWE, której teraz przewodniczy Polska, ale jak wiemy, na Węgry pojedzie też misja Ordo Iuris.

10. Kto jedzie z misją Ordo Iuris

O tym, że Ordo Iuris będzie obserwowało węgierskie wybory, na Twitterze poinformował rzecznik węgierskiego rządu Zoltan Kovacs. "Wśród rosnących obaw o bezstronność, integralność OBWE, celem misji jest przywrócenie zaufania publicznego do procesów wyborczych i obserwatorów międzynarodowych" – napisał.

Czytaj także: Kuriozalny obserwator z Polski weźmie pod lupę wybory na Węgrzech. Ma przestrzegać demokracji

Klementyna Suchanow zamieściła na Twitterze listę osób, które w ramach misji mają jechać na Węgry.

Na liście, którą udostępniła jest m.in. Jerzy Kwaśniewski, prezes zarządu Fundacji Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, a także inni prawnicy związani z fundacją.