Raz, dwa, trzy, nieumyślnym szpiegiem jesteś ty. "To paragraf na każdego"

Anna Dryjańska
04 kwietnia 2022, 10:06 • 1 minuta czytania
Dożywocie zamiast 10 lat więzienia – tak wyglądałaby maksymalna kara za współpracę z obcym wywiadem, gdyby Sejm przychylił się do propozycji Zbigniewa Ziobry. Ale typowe dla niego zaostrzenie kar to nie wszystko. Minister wymyślił nowe przestępstwo: szpiegostwo nieumyślne. – To paragraf na każdego – ostrzega w rozmowie z naTemat.pl prok. Ewa Wrzosek.
Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości w rządzie PiS i prokurator generalny. fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

Za nieumyślne szpiegostwo miałoby grozić do 5 lat więzienia. 

Jak tłumaczył wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, chodzi o to, by ludzie nie mogli uniknąć kary tłumacząc się tym, że nie wiedzieli, iż kontaktują się z agentem obcego wywiadu lub że "pozyskują lub przekazują wiadomości, których ujawnienie lub wykorzystanie może naruszyć interes państwa".

Obecnie karalne jest świadome "branie udziału w działalności obcego wywiadu". Po zmianach Ziobry więzienie groziłoby za zachowanie nieintencjonalne i niebezpośrednie, czyli za nieświadomą "działalność wywiadowczą". Karalne miałyby być też przygotowania do jej prowadzenia.

– Zawsze mam dysonans poznawczy oceniając projekty Zbigniewa Ziobry: czy wierzyć w słowa ustawodawcy, że chodzi o ochronę państwa i obywateli. Niestety kontekst tych i poprzednich działań rządu wskazuje, że jest to próba zbicia kapitału politycznego i umocnienia mitu szeryfa – mówi prok. Ewa Wrzosek.

Przypomnijmy: Ewa Wrzosek to jedna z osób krytycznych wobec władzy, która była inwigilowana programem Pegasus, kupionym od izraelskiej firmy przez rząd Mateusza Morawieckiego, a konkretnie przez resort Zbigniewa Ziobry. 

Informacje wykradzione podczas ataków służb na polskich obywateli mogły trafiać do izraelskiego wywiadu. Wtedy niezależna prokuratura mogłaby postawić Zbigniewowi Ziobrze i innym osobom zaangażowanym w proceder m.in. zarzut szpiegostwa, za który już teraz grozi nawet 25 lat więzienia.

Niebezpieczna zmiana

Śledcza tłumaczy, że pretekstem do drastycznej zmiany przepisów o szpiegostwie jest wojna Rosji przeciwko Ukrainie.

– Tych propozycji nie było w projekcie zmiany Kodeksu karnego, który Ministerstwo Sprawiedliwości złożyło kilka tygodni temu. Dlatego trudno uwierzyć, by ta zmiana była oparta na merytorycznych przesłankach. Tajming wskazuje na to, że nowe przepisy są instrumentem do osiągania partyjnych celów – mówi prawniczka.

Jednak, podkreśla, nie chodzi tylko o to, a może nawet najmniej o to, że prawo jest pisane na kolanie, co samo w sobie psuje wymiar sprawiedliwości.

– Wprowadzenie do Kodeksu karnego nowego przestępstwa, jakim jest nieumyślne szpiegostwo, to bardzo niebezpieczna zmiana. Dotąd założenie było takie, że karać należy osoby, które świadomie podjęły współpracę z obcym wywiadem na szkodę państwa. Teraz karani nawet 5 latami więzienia mieliby być ludzie nieświadomi, czyli kolokwialnie mówiąc niewinni – tłumaczy prok. Wrzosek.

Śledcza wskazuje, że obecnie karalne są takie nieintencjonalne przestępstwa jak nieumyślne spowodowanie uszkodzenia ciała czy śmierci.

– Logika stojąca za tymi przepisami opiera się na tym, że ktoś nie zachował należytej ostrożności, przez co przyczynił się do okaleczenia lub zgonu innej osoby. Nadal jednak musimy mu to udowodnić – mówi prok. Ewa Wrzosek.

Koncepcja "nieumyślnego szpiegostwa" jest jednak znacznie szersza, bo – zależnie od politycznego interesu Prokuratury Generalnej i rządu – może być batem na każdego obywatela, organizację pozarządową, firmę czy partię polityczną. 

Z kolei np. opisywane przez Klementynę Suchanow związki finansowe Ordo Iuris z Kremlem mogą być otoczone ochroną rządu, a jego działacze z błogosławieństwem władzy przenikać do kluczowych instytucji państwa.

Interes PiS, interes państwa

Według proponowanych przepisów karalne byłoby nie tylko wykradanie i rozpowszechnianie tajemnic państwowych, jak dotychczas, ale także, jeśli władza uzna za stosowne, gromadzenie i przekazywanie informacji publicznych, które postawią ją w negatywnym świetle.

Proponowane nowe przestępstwo jest bowiem zdefiniowane tak nieostro, że można pod nie podciągnąć wszystko – np. pisanie krytycznych komentarzy lub tekstów o rządzie, ujawnianie przypadków łamania prawa przez obóz władzy lub przygotowywanie raportów dla uznanych instytucji międzynarodowych, które mogą się nie spodobać partii rządzącej.

– W sytuacji gdy interes państwa jest utożsamiany z interesem partyjnym, przepisy o nieumyślnym szpiegostwie lub przygotowaniach do działalności wywiadowczej mogą być potężnym kneblem, który ma uciszyć aktywistki, dziennikarzy, osoby publiczne, opozycję, a nawet zwykłych internautów... – wyjaśnia prok. Wrzosek.

Prawniczka tłumaczy, że w obecnym klimacie politycznym zarzut nieumyślnego szpiegostwa mógłby być postawiony na przykład stowarzyszeniu Lex Super Omnia, którego jest członkinią, za to, że dokumentuje i ujawnia przypadki wszczynania lub umarzania spraw z powodów politycznych, przez co jest solą w oku rządzących.

– Powiem więcej: władza wyposażona w nowe paragrafy mogłaby nas zamknąć już za samo kupno laptopa, na którym chcielibyśmy opracowywać te dane, stawiając nam absurdalny zarzut przygotowań do działalności wywiadowczej – mówi prok. Ewa Wrzosek.

Śledcza wskazuje, że nawet wewnętrzna emigracja danej osoby nie może być gwarancją, że władza zostawi ją w spokoju.

– Wyobraźmy sobie, że młoda dziewczyna spotyka się z aktywistą, który zbiera dane o łamaniu praw człowieka. On wychodzi z jej mieszkania, zostawia u niej komputer, a wtedy wpada do niej policja i ABW. Służby robią przeszukanie, dziewczyna wpada w machinę procesową. A ponieważ przeszukania lubią pączkować, potem agenci przetrzepują dom jej przyjaciółki, rodziców… Przy tak sformułowanych przepisach u każdego da się coś znaleźć. To paragraf na każdego – opisuje śledcza.

Prok. Wrzosek przyznaje, że jeszcze kilka lat temu nie miałaby podobnych obaw, ale postępujące upartyjnienie wymiaru sprawiedliwości każe jej przypuszczać, że nowe przepisy zostaną wykorzystane przez władzę do prześladowania niewygodnych osób. Każdy może być uznany za nieświadomego szpiega.

– Włączają mi się wszystkie czerwone lampki. Cały nasz system prawny, i mówię tu nie tylko o Polsce, ale demokratycznym świecie, oparty jest na tym, że organa ścigania mają udowodnić winę podejrzanemu. Tymczasem przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości mówią wprost, że chodzi o to, by nie musiały tego udowadniać. To znaczy, że każdy będzie winny: albo świadomie, albo nie – mówi prok. Ewa Wrzosek.

Prawniczka podaje kolejny przykład.

– Powiedzmy, że pani tekst o tym, czy rząd naprawdę zamrozi relacje z Orbánem, zostanie zacytowany przez zagraniczną redakcję, albo biały wywiad którejś z ambasad włączy go do swojego raportu. Gratulacje, właśnie została pani nieświadomym szpiegiem – mówi prok. Wrzosek.

Śledcza zwraca uwagę na to, że w państwie demokratycznym obywatele zostaliby obronieni przed nadużyciami ze strony władzy przez niezależną prokuraturę i wolne sądy. Ale w sytuacji, gdy PiS upartyjnia obie instytucje, wyłączane są kolejne bezpieczniki i ta ochrona zanika.

– To bardzo krótkowzroczne. Gdy władza się zmieni, upartyjniony wymiar sprawiedliwości z dnia na dzień zrobi zwrot o 180 stopni i pod absurdalnymi zarzutami zacznie ścigać ścigających – tłumaczy prok. Wrzosek.

Co więcej, argumentuje, paragraf o nieumyślnym szpiegostwie i przygotowaniach do działalności wywiadowczej mógłby obrócić się przeciw PiS–owi nawet przed wyborami.

– Nie mogę wykluczyć, że w sytuacji ostrego konfliktu wewnątrz obozu władzy, Zbigniew Ziobro mógłby sięgnąć po "nieumyślne szpiegostwo", by rozprawić się z rywalem. To potężna broń, która może zostać wycelowana w tych, którzy wcześniej umożliwili jej stworzenie – podsumowuje prok. Wrzosek.

Czytaj także: https://natemat.pl/403759,prof-jacek-izydorczyk-o-wojnie-w-ukrainie-i-wizycie-bidena-w-polsce