Trudne, kontrowersyjne i ciekawe wątki w historii Ukraińców. Ekspert o tym, co ich ukształtowało
Już prawie 3 miliony Ukraińców przekroczyło Polską granicę uciekając przed wojną. Jest i wcześniejsza emigracja zarobkowa - niemal półtora miliona osób. Najbliższe miesiące, a może i lata będą przebiegały pod znakiem integracji Polaków i Ukraińców. O historii, bohaterach narodowych i symbolach naszych sąsiadów opowiada ukrainista i analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Tadeusz Iwański.
Tadeusz Iwański, Ośrodek Studiów Wschodnich: Wielu Polaków kojarzy co nieco z historii Ukrainy głównie przez pryzmat Sienkiewicza - i mówię tu zarówno o książkach, jak i o adaptacjach. A więc Ukraińcy, czyli Kozacy - z czym historyk mógłby się nie zgodzić.
Inna sprawa to pamięć historyczna, także pokoleniowa, pielęgnowana w rodzinach przesiedlonych z terenów dzisiejszej Ukrainy po II wojnie światowej i w jej trakcie. I bodajże najczarniejsza karta relacji polsko-ukraińskich - rzeź wołyńska.
A o Ukrainie sprzed 24 lutego 2022 roku?
W ostatnich latach w mediach Ukraina pojawiała się w pozytywnym kontekście. W 2004 roku mieliśmy relacje z tzw. Pomarańczowej Rewolucji, dekadę później z protestów nazywanych rewolucją godności, które wybuchły z powodu odmowy ówczesnego prezydenta Janukowycza integracji Ukrainy z UE. Polakom łatwo było utożsamić się z tymi zrywami społecznymi i walką o demokrację ze względu na naszą historię.
Napływ do Polski Ukraińców i Ukrainek w ostatnich latach i ich wejście w tkankę społeczną sprawił, że wiele stereotypów zostało przełamanych. Dystans między Polakami a Ukraińcami zaczął się zmniejszać. Kontakt z żywym człowiekiem zmienił nasze wzajemne postrzeganie - i to najczęściej pozytywnie.
Wcześniej przez wiele lat bardzo silny był stereotyp Ukraińców-banderowców - głównie dlatego, że tak przedstawiała ich PRL-owska propaganda, obecna także w podręcznikach do historii, ale rzecz jasna i z powodu pamięci o rzezi wołyńskiej.
Jak to? Bratni naród komunistyczny przedstawiany jako mordercy Polaków?
Banderowcy byli odłamem ukraińskich nacjonalistów, których głównym celem była niepodległość Ukrainy - wyzwolenie jej spod wpływów rosyjskich, od 1943 roku także niemieckich, ale na terenach Wołynia i Galicji Wschodniej przede wszystkim polskich. Wiadomo, jak ZSRR patrzyło na ruchy i zrywy niepodległościowe – były niebezpieczne, bo podrywały spójność komunistycznego imperium.
Wspomniał Pan, o pozytywnym dziś stosunku Polaków do Ukraińców. Mam raczej wrażenie, że przed wybuchem wojny, częściej można było usłyszeć utyskiwania Polaków na Ukraińców. Czytałam też wiele artykułów opisujących brak szacunku do Ukrainek i Ukraińców wykonujących źle płatne prace usługowe jak sprzątanie czy przewóz osób.
Trudno, żeby takich głosów nie było. Przy tej skali migracji zarobkowych Ukraińców do Polski tarcia są nieuniknione. Jasne, że zdarzają się incydenty i uprzedzenia, ale proszę zwrócić uwagę na skalę przyjazdów - przed wojną pracowało u nas ponad 1,5 miliona osób z Ukrainy.
Co więcej, Polska dotychczas była przecież jednym z najbardziej homogenicznych narodowościowo krajów w Europie. Po raz pierwszy od początku II wojny światowej mamy w Polsce dużą liczbę cudzoziemców, w większych miastach właściwie co dnia możemy usłyszeć język ukraiński lub rosyjski.
Jak na tę skalę i nieprzyzwyczajenie Polaków do koegzystowania z inną nacją, uważam, że to polsko-ukraińskie spotkanie przebiega znakomicie.
Z badań opinii publicznej w Ukrainie wynika zresztą, że Polacy są jednym z najbardziej lubianych narodów. Sympatia działa w obie strony. Wyobrażenia i stereotypy zastępują ludzie. Jestem przekonany, że gdyby polskie społeczeństwo było negatywnie nastawione do Ukraińców, nie obserwowalibyśmy tak potężnego zrywu pomocy.
Kiedy zaczyna się historia Ukrainy jako suwerennego państwa?
Ukraińska Republika Ludowa powstaje po I wojnie światowej. Było to jednak państwo słabe, które nie przetrwało wojennej zawieruchy, przede wszystkim jednak najazdu bolszewików, którzy nie wyobrażali sobie swojego państwa bez Ukrainy.
Mit założycielski Ukrainy sięga jednak głębiej. To oczywiście Ruś Kijowska - wczesnośredniowieczne imperium, które powstało na tych terenach dzisiejszej Ukrainy. Do Rusi Kijowskiej chętnie nawiązują ukraińscy politycy, ale też historycy.
W świadomości Ukraińców ich historia zaczyna się właśnie wtedy. Historyk byłby raczej zdania, że to wspólne dziedzictwo wschodnich Słowian.
Rosja niechętnie przyznaje Ukraińcom “prawa” do dziedzictwa Rusi Kijowskiej, uczestnictwa ich narodu w historii, jako imperium przejęła narrację historyczną. Według niej Rosja jest spadkobierczynią Rusi Kijowskiej i głównym ośrodkiem prawosławia – tzw. trzecim Rzymem - zaś Ukraina czy Białoruś to "młodsze siostry". A Białorusini i Ukraińcy, przy wszystkich różnicach między nimi – jak mówi Władimir Putin – to tak naprawdę Rosjanie, a w każdym razie pewna ich "odmiana".
Po rozpadzie Rusi Kijowskiej i wejściu jej terytoriów w skład Państwa Moskiewskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, a potem Rzeczpospolitej Obojga Narodów kolejnym zalążkiem państwa protoukraińskiego była Sicz Zaporoska i tereny przez nią kontrolowane.
A więc państwo Kozackie - które Ukraińcy utożsamiają dziś z Ukrainą, choć historyk dyskutowałby, czy możemy przeprowadzić bezpośrednią linię między Kozakami i dzisiejszymi Ukraińcami. Choćby dlatego, że w czasach kozackich zupełnie inne było myślenie polityczne, inaczej rozumiano etniczność, inne było znaczenie religii dla tożsamości.
Kilkanaście lat temu w Ukrainie emitowano dość popularny talk-show historyczny "Wielcy Ukraińcy", w ramach którego zorganizowano plebiscyt na najważniejszą postać w historii kraju - wygrał Jarosław Mądry – oświecony władca Rusi Kijowskiej, który szerzył wiarę chrześcijańską i budował nowoczesne – jak na ówczesne standardy – państwo, dając mu m.in. pierwszy kodeks praw.
Jakie są inne postaci ważne dla Ukraińców?
Znany i w Polsce Bohdan Chmielnicki - przywódca zwycięskiego powstania kozackiego przeciw Rzeczypospolitej. W czasach ZSSR z Chmielnickiego zrobiono bohatera walki klas. Budowano kontrast między wolnymi i równymi Kozakami, do których dołączali chłopi uciekający przed polską szlachtą uciskającą najniższą warstwę.
Jest jeszcze kilku późniejszych hetmanów, którzy są ważnymi postaciami historycznymi. Chmielnicki był także ważny z powodu Unii Perejasławskiej, wskutek której poddał on państwo kozackie władzy Rosji; miało to potwierdzać prawa Moskwy, Petersburga, a potem ZSRR do Ukrainy.
W tej narracji kompletnie pomijano oczywiście emancypacyjny, narodowowyzwoleńczy wymiar walki Chmielnickiego jako niewygodny i niepasujący. Przykładem tego jest Iwan Mazepa – możnowładca kozacki i hetman wojsk zaporoskich, który otwarcie zbuntował się przeciwko carom i zbrojnie przeciw nim wystąpił u boku Szwedów. Do dziś z powodu tej „zdrady” ciąży na nim w Rosji klątwa, a wszyscy ukraińscy patrioci, niewiążący przyszłości Ukrainy z Moskwą, są w Rosji pogardliwie nazywani mazepińcami.
A pisarze i poeci?
Hołubionym przez Ukraińców bohaterem narodowym jest Taras Szewczenko - poeta romantyczny, pisarz, malarz i działacz polityczny. Szewczenko pisał głównie w języku ukraińskim i spiskował przeciwko carowi, za co został zresztą skazany.
W pewnym sensie można porównać tę postać do Mickiewicza – tak jak on jest walczącym o wolność wieszczem narodowym – choć tak naprawdę znaczy dla Ukraińców znacznie więcej.
Z ciekawostek - w Warszawie znajduje się skwer i pomnik Szewczenki wykonany w Kijowie - na cokole można przeczytać kilka wersów wiersza poety pt. "Do Polaków" w językach polskim i ukraińskim.
Innym ważnym pisarzem, którego twórczość zna każdy ukraiński uczeń, jest Iwan Franko - ten sam, na którego cześć w latach 60. przemianowano dawny Stanisławów na Iwano-Frankiwsk.
Był nie tylko pisarzem, ale też działaczem społecznym, historykiem literatury i tłumaczem. Co ciekawe, znał się i na literaturze polskiej, którą nie raz recenzował. Właściwie w życiorysach wielu nowożytnych bohaterów Ukrainy pojawiają się związki z Polską albo z Polakami.
O co chodzi z powracającym w różnych formach wizerunkiem dziewczyny w wianku - symbolem doskonale kojarzonym choćby przez osoby, które jeździły do Ukrainy przed obecną wojną?
To nieoficjalny symbol Ukrainy, często uznawany i za jej swego rodzaju personifikację. Ukraińcy nigdy nie wstydzili się ludowych korzeni swojego społeczeństwa. Pochodzenie ze wsi, z prowincji, nie jest w Ukrainie odbierane negatywnie.
Dzień soroczki - ludowej, haftowanej koszuli - nie jest świętem niszowym. Ukraińcy, w tym politycy i osoby publiczne, zakładają wówczas koszule, robią w nich sobie zdjęcia i wstawiają w mediach społecznościowych.
Do tego w czasach sowieckich odrębność Ukraińców mogła się przejawiać w takiej folkowej, by nie rzec cepeliowej, formie, więc stała się emblematem patriotyzmu.
I kolejna sprawa - Ukraińcy od dawna są dumni z tego, że są czołowymi producentami zboża, a dziewczyna w wianku w tę dumę znakomicie się wpisuje - w wianku często pojawiają się kłosy, postać jest przedstawiana pośród pól.
Wracając na chwilę do postaci historycznych - co ze znienawidzonym w Polsce Stepanem Banderą?
To bardzo ważna postać, używana instrumentalnie w przeróżnych narracjach. Początkowo był znany tylko lokalnie - na terenach zachodnich - jako ten, który sprzeciwiał się Polakom, Sowietom i Niemcom dybiącym na niepodległość Ukrainy.
Tymczasem ukraińscy nacjonaliści początkowo kolaborowali z nazistami, co przez dekady starano się przemilczeć lub umniejszyć. W końcu bracia Bandery zginęli w Auschwitz, a on sam siedział od 1941 roku w niemieckim więzieniu.
W ZSRR Bandera stał się z kolei częścią antyukraińskiej propagandy. Propaganda ta byłaby bardziej skuteczna, gdyby nie fakt, że w 1959 roku został zamordowany w Monachium przez oficera KGB, co zrobiło z niego bohatera tragicznego i ikonę.
Po 1991 roku pamięć o nim i jego upamiętnienia mogły już być oficjalne. W zachodniej części kraju powstało wiele pomników, nadawano mu nazwy ulic, powstawały też organizacje i partie polityczne bezpośrednio nawiązujące do Bandery, choć – to trzeba jasno powiedzieć – nigdy nie cieszyły się znaczącą popularnością, wykraczającą poza Galicję i częściowo Wołyń.
Jego historia i jego walka były przywoływana bardzo selektywnie - nie wspominano o kolaboracji z nazistami, antysemityzmie, totalitarnym charakterze Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i takichże planach co do systemu organizacji niepodległej Ukrainy – to było niewygodne, podobnie jak polityczna odpowiedzialności za rzeź Polaków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej.
Gdy Leonid Kuczma walczył o reelekcję, posługiwał się w kampanii przywoływaniem różnych postaci i symboli ważnych dla Ukrainy - i na zachodzie kraju był to właśnie Stepan Bandera.
Ta postać, przerabiana w zależności od czasów i interesów, stała się potrzebna, gdy zaczęła się rosyjska agresja na Krymie i w Donbasie w 2014 roku. Ukraińcom był wtedy potrzebny symbol - nieugiętego patrioty i bojownika o wolność, który też walczył z Rosją.
Przez pięć lat swojej prezydentury "pozytywnym Banderą" grał prezydent Poroszenko i kierowany przez jego ekipę Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej. Od tego czasu możemy mówić, że Bandera stał się bohaterem już nie tylko regionalnym, ale ogólnoukraińskim, narodowym symbolem oporu. Podważanie takiego wizerunku, szczególnie w czasie wojny i z zewnątrz, jest zadaniem bardzo niewdzięcznym i mało skutecznym.
Coś się zmieniło?
Tak, następca Poroszenki Włodymyr Zelenski odszedł od mobilizacji wyborców poprzez wyciąganie i gloryfikowanie takich postaci, w ogóle odszedł od aktywnej polityki historycznej. Skupiał się przede wszystkim na tym, żeby Ukraińców nie dzielić - co miało miejsce i w przypadku przywoływania postaci Bandery.
W Ukrainie wciąż żyje starsze pokolenie, myślące kliszami sowieckimi, dla których Bandera jest nie do zaakceptowania. Co więcej, w Ukrainie w ostatnich latach częściej zaczęły się ukazywać artykuły przedstawiające prawdę o Banderze i frakcji banderowskiej Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, choć wciąż najbardziej wnikliwe analizy naukowe ich działalności powstają za granicą.
A co z kwestią językową? Rosyjskojęzycznym Ukraińcom bliżej do Rosjan?
W homogenicznej językowo Polsce wydaje się nam naturalne określanie przynależności narodowej po tym, w jakim języku kto mówi. W Ukrainie - ale i w wielu innych krajach - pierwszy język nie definiuje tego poczucia w taki sam sposób, z jakim narodem kto się identyfikuje. Współcześni Ukraińcy są dziś tak naprawdę dwujęzyczni.
Dlaczego?
To bardzo złożona kwestia. Przed 1991 rokiem, gdy powstała współczesna Ukraina, językiem rosyjskim posługiwano się w sytuacjach oficjalnych, a po dekadach, jeśli nie stuleciach rusyfikacji szkolnictwa i mediów pod okiem ZSRR, a wcześniej w Imperium Rosyjskim, rosyjski uważano też powszechnie za język wyższej kultury.
Na co dzień po ukraińsku mówiła ludność w zachodniej Ukrainie - głównie na terenach, które nie należały od lat 20. do Związku Radzieckiego. Ukraiński zachował się też na prowincji, poza wielkimi miastami i ośrodkami przemysłowymi, powstał także tzw. surżyk – hybryda ukraińskiego i rosyjskiego, do dziś zresztą w użyciu.
Co ciekawe, początkowo, to znaczy jeszcze przed II wojną światową, sowieci starali się dotrzeć ze swoją ideologią do ludzi także poprzez ich własną kulturę i posługiwanie się lokalnym językiem - na tym polegała tzw. polityka korenizacji, czyli zakorzenienia komunistycznych ideałów.
Na przełomie lat 80. i 90., gdy ważyły się losy niepodległej Ukrainy, elity intelektualne, głównie z zachodniej części kraju, skutecznie naciskały, żeby ukraiński stał się jedynym oficjalnym językiem państwowym, trochę też na znak podkreślenia odrębności od Rosji. Udało się, a tym samym ukraiński stał się językiem, w którym uczono w szkołach i na uczelniach wyższych, a także językiem mediów państwowych, polityków i urzędów.
Nie jest więc do końca prawdą, że Zelenski, który w 1991 roku miał 13 lat, “ukraińskiego nauczył się jako prezydent”. Na pewno musiał uzyskać płynność w mówieniu, poszerzyć słownictwo itd., ale nie można powiedzieć, że musiał się go uczyć od zera.
Może i jest z domu, w którym mówiło się po rosyjsku, ale maturę zdawał po ukraińsku i w tym języku studiował prawo. Spokojnie możemy więc założyć, że większość Ukraińców jest dziś dwujęzyczna, a dla części z nich rosyjski wciąż jest językiem, którym posługują się w domu.
To, że ktoś posługuje się językiem rosyjskim w sytuacjach prywatnych ma w Ukrainie niewielki związek z poglądami politycznymi, czy poczuciem przynależności narodowej. Jest wielu rosyjskojęzycznych patriotów, gotowych stanąć do walki z Rosją na śmierć i życie.
Język rosyjski jest w Ukrainie wynikiem setek lat rusyfikacji - tej pośredniej, jak i bezpośredniej. Już w czasach carskich język ukraiński był zakazywany, w ramach tłumienia ewentualnych zrywów narodowowyzwoleńczych, od czasów ZSRR programy telewizyjne, seriale, filmy, muzyka były w języku rosyjskim.
Także po uzyskaniu niepodległości rosyjskojęzycznej kultury popularnej w Ukrainie było sporo. Rosja była i jest w końcu znacznie większym krajem, więc i "wytwarzała" więcej.
Kraj o tak podobnym języku był naturalnym terenem eksportu rosyjskojęzycznej rozrywki. To się zmieniło nie od wybuchu obecnej wojny, ale właściwie od aneksji Krymu – wówczas m.in. ograniczono stosowanie języka rosyjskiego w przekazie medialnym.
Jaki stosunek mieli Ukraińcy do Rosji wcześniej?
Przed 2014 roku czuli się związani i z Zachodem i z Rosją. Może i większość osób była politycznie raczej pro-zachodnia i pro-unijna niż pro-rosyjska, ale z pewnością Rosja była w Ukrainie krajem, którego obywateli i kulturę szanowano. Na tych polach cieszyła się też bardzo dużą popularnością. Aneksja Krymu i wojna w Donbasie zmieniła to diametralnie.
Rosja stała się agresorem, co siłą rzeczy odbiło się na społeczeństwie. Ukraińcy przestali już tak chętnie oglądać rosyjskie seriale, słuchać rosyjskiej muzyki, stosunek do Rosjan stał się znacznie chłodniejszy.
Obecna sytuacja sprawiła, że ta niechęć poszła znacznie dalej - i trudno się dziwić – i zmieniła się w nienawiść do wszystkiego, co rosyjskie. Rosja w kilka tygodni sprawiła, że wszelkie sentymenty, szacunek, mit braterskich narodów upadł na zawsze. A więc osiągnęła cel odwrotny od zamierzonego. Trudno mi dziś wyobrazić sobie naprawę stosunków ukraińsko-rosyjskich nawet na podstawowym poziomie i nawet w bardzo długiej perspektywie.
Tadeusz Iwański - absolwent Filologii Ukraińskiej oraz Studium Europy Wschodniej UW, studiował również na Uniwersytecie im. Iwana Franki we Lwowie oraz w Szkole Nauk Społecznych IFiS PAN i Instytucie Historii PAN. Analityk ds. ukraińskich w OSW od 2011 roku, od 2020 roku kierownik Działu Ukrainy, Białorusi i Mołdawii.
Chcesz podzielić się historią albo zaproponować temat? Napisz do mnie: helena.lygas@natemat.pl