Plan (nie)ratunkowy PiS dla Polski. Mniej żreć, zbierać chrust, marznąć, ocieplić dom, być optymistą

Michał Mańkowski
14 lipca 2022, 13:07 • 1 minuta czytania
Jest źle, to wszyscy czujemy na własnej skórze, ale to nie najgorsza informacja, bo... będzie gorzej. Na szczęście jesteśmy zaopiekowani i profesjonaliści z PiS-u mają dla nas plan ratunkowy, drodzy Polacy, musimy teraz: zacisnąć pasa, zbierać chrust, trochę pomarznąć, ocieplić domy, mniej żreć.

Dobrze to już było. Żyjemy w czasach permanentnego kryzysu i właśnie wchodzimy w jego najgorszą fazę, którą już odczuwa lub zaraz odczuje każdy. Kryzys gospodarczy nie jest już straszakiem, który jawi się tam gdzieś na horyzoncie. Jest faktem, a my siedzimy w samym środku.


To szok, nie tylko finansowy, ale i psychologiczny. Szok, bo wielu z Polaków nigdy wcześniej z taką sytuacją do czynienia nie miało. Nagle okazuje się, że w sumie ostatnie lata, choć zawsze można było ponarzekać, to tak naprawdę lata prosperity.

Na szczęście na czele naszego kraju stoją eksperci, którzy przez ostatnie lata przygotowywali się na różne scenariusze. Nie rozdawali, ale przewidywali, dzięki czemu stworzyli warunki pozwalające Polakom żyć spokojnie i nie być przerażonymi wizją tego, co się dzieje. Ekipa profesjonalistów mająca konkretny plan. Politycy, którzy w kryzysie opiekują się społeczeństwem i wyprowadzają je z kryzysu suchą nogą.

Gdybym chciał być złośliwy, zacytowałbym popularnego mema: Mańkowski, wstawaj, obudź się, zesrałeś się. Dlatego nie będę i zwrócę Waszą uwagę na to, że w sytuacji, gdy:

Czołowi politycy rządu przedstawiają konkretny plan (nie)ratunkowy. I radzą wszystkim, by:

Jest jeszcze wisienka na torcie, prezes NBP Adam Glapiński, ale on zasługuje na oddzielny felieton.

Przyznaję się, że też miałem okres, gdy dawałem rozwiązania na podobnym poziomie. Byłem wtedy gdzieś w podstawówce i nie rozumiałem, dlaczego państwo "nie może po prostu nadrukować dużo pieniędzy, żeby ludzie przestali być biedni". Wtedy też nie rozumiałem, czemu Manchester United lub Real Madryt nie może zagrać meczu przeciwko reprezentacji Polski, więc daje Wam to pewien ogląd na profesjonalizm tych rad.

Żeby nie było, równolegle prowadzone są "jakieś" działania ratunkowe. Słowo "jakieś" jest jednak kluczowe, bo wszystko jest robione na łapu-capu i przypomina dolewanie benzyny do ognia.

Wiem jedno, koszty porządkowania gospodarki po tym, co robi obecnie PiS w związku z jego "walką" z inflacją będą znacznie wyższe, niż się komukolwiek mogło wydawać. I to mnie autentycznie przerażaMarek Belkaw rozmowie z Money.pl

Wakacje kredytowe dadzą oddech, ale ludzie, którzy mają kredyty na 20-25-30 lat i tak zaraz wrócą do absurdalnie wysokich rat przez abuzywny WIBOR. Dopłata 1000 zł na węgiel tylko pogłębi inflację, 14. emerytura podobnie. Tarcza antyinflacyjna wygląda dziś jak żart, bo aktualne ceny produktów są już i tak takie same lub wyższe jak w momencie wprowadzania tarczy. Obniżony VAT na paliwo czy energię niewiele daje, bo ceny i tak są dużo wyższe niż wcześniej.

Najgorsze jednak jeszcze przed nami, bo to dopiero początek. Jest lato, ludzie chcą odpocząć, pogoda kusi i momentami skutecznie odsuwa czarne myśli. Polacy mają jeszcze oszczędności, ale te prędzej czy później się skończą. Przyjdzie zima, nowy rok i kolejne podwyżki stóp procentowych czy cen (już teraz zapowiadane kilkudziesięcioprocentowy wzrost cen energii). Znane z "Gry o tron" hasło "Winter is coming" sprawdzimy na własnej skórze. Dosłownie i w przenośni.

Dlatego dzięki za nic. Przeproście i... Spadajcie. Mamy ruinę, przed którą wielu ostrzegało, ale niewielu się tym przejmowało.