Zieloni żądają serii dymisji ws. Odry. Tracz dla naTemat: To może być toksyczny koktajl

Alan Wysocki
16 sierpnia 2022, 13:01 • 1 minuta czytania
Odra umiera, a wraz z nią giną tysiące ryb. Katastrofę ekologiczną na ogromną skalę miała wywołać opóźniona reakcja rządu Mateusza Morawieckiego. Teraz partia Zieloni domaga się więc zmiany aż pięciu wojewodów. W rozmowie z naTemat Małgorzata Tracz mówi także o konieczności dymisji m.in. Jacka Ozdoby i Anny Moskwy.
Zieloni żądają serii dymisji ws. Odry. Tracz dla naTemat: To może być toksyczny koktajl Fot. Paweł Wodzyński / East News

Katastrofa ekologiczna Odry – Zieloni chcą dymisji Anny Moskwy i Andrzeja Adamczyka

Małgorzata Tracz przypomniała, że sama interweniowała w sprawie Odry już 3 sierpnia. Mateusz Morawiecki, a właściwie jego przedstawiciele – Jacek Ozdoba i Grzegorz Witkowski zareagowali dopiero 10 sierpnia.

Zieloni domagają się szeregu dymisji. Na pierwszy ogień, według Małgorzaty Tracz i liderki partii Urszuli Zielińskiej, powinni pójść wojewodowie: opolski, zachodniopomorski, lubuski, śląski i dolnośląski. Głównym powodem apelu o dymisję wojewodów jest ich opieszałość.

– Wojewoda dolnośląski, który został przeze mnie poinformowany o zdarzeniu, powinien od razu zbadać sprawę, skonsultować się z rządem, którego jest pełnomocnikiem, porozmawiać z innymi wojewodami – wymienia Tracz.

– Alerty RCB powinny zostać wydane natychmiast, bo katastrofa ekologiczna to realne zagrożenie dla ludzi – dodaje – Katastrofa ekologiczna może zamienić się w katastrofę biologiczną. Skażone będą gleby, ptaki i inne zwierzęta jedzą te martwe ryby i same będą umierać – przewiduje.

Polityczka wprost mówi, że dymisja wojewodów nie wystarczy. – Już teraz zdymisjonowany powinien być Jacek Ozdoba i Grzegorz Witkowski za brak działań, nieodpowiedzialne wypowiedzi i brak nadzoru nad instytucjami – krytykuje.

W następnej kolejności zaś zdymisjonowana powinna być ministra Anna Moskwa i minister Andrzej Adamczyk. – Oni niczego nie skoordynowali. Jak to możliwe, że premier dostaje tak ważną informację po dwóch tygodniach? – pyta.

Tracz punktuje opieszałość rządu PiS ws. katastrofy na Odrze

– Nie zostały podjęte żadne działania, które miałyby ratować Odrę. Nie wysłano żadnych przeszkolonych służb czy też wojska. Ich zadania realizowali wędkarze – ocenia.

W rozmowie z Dorotą Kuźnik dla naTemat o akcji ratowania Odry powiedział wiceprezes Polskiego Związku Wędkarskiego Wiesław Heliniak. – To wędkarze i społecznicy byli najbardziej zaangażowani w czyszczenie Odry z martwych ryb, które mogły jeszcze powiększyć skalę katastrofy. Ludzie płakali i wymiotowali, ale łowili – opisał.

Warto podkreślić, że kilka godzin po wybuchu afery medialnej zareagował Mariusz Błaszczak. Minister obrony narodowej poinformował o wysłaniu na miejsce żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. "Będą także w gotowości do realizacji innych zadań" – przekazał na Twitterze.

Zapytana o to posłanka Zielonych, w ciągu chwili ucięła: – Wysłał żołnierzy po dwóch tygodniach. Cała praca spoczywała na Polskim Związku Wędkarskim i mieszkańcach, którzy nawet nie mieli odpowiedniego sprzętu.

– Z dużym zdumieniem przyjęłam ogłoszenie ministra Błaszczaka. Przez dwa tygodnie nasze państwo nie wysłało, chociażby sprzętu ochronnego wędkarzom, którzy te ryby wyławiali – zauważa.

Mateusz Morawiecki kłamał ws. rtęci w Odrze? Jest komunikat GIOŚ

Jak pisaliśmy w naTemat, Główny Inspektorat Ochrony Środowiska przyznał, że 15 sierpnia niemieckie badania z dna Odry wykazały obecność rtęci. "Wyniki niemieckich badań laboratoryjnych wykazują obecność rtęci i wskazują na przekroczone normy dla wód powierzchniowych" – czytamy.

Równolegle, kilka godzin po powstaniu ekspertyzy Mateusz Morawiecki mówił o "fake newsie". – Pan Donald Tusk podchwycił fake newsa bardzo ochoczo. Oni chyba trzymali kciuki za tę rtęć i zdziwili się temu dementi, zdementowaniu przez ministra po stronie niemieckiej – skomentował.

Parlamentarzystka opozycji zwróciła uwagę, że badania próbek w Niemczech prowadzili nie aktywiści z organizacji pozarządowych, a władze landu Brandenburgii. – Nie ma żadnego powodu, aby takim informacjom nie wierzyć – komentuje.

– Późniejsze informacje o solach, na które powoływał się rząd, także pochodziły od strony niemieckiej – przypomina.

Posłanka z Zielonych zauważa, że to jednak nie przepychanka polityczna jest w tej chwili najważniejsza. – My dalej nie wiemy, co płynie w Odrze i jakie to są substancje. Przecież to może być miks substancji, toksyczny koktajl – zaznacza.

Kolejnym problemem jest poważne zaburzenie zaufania do instytucji państwowych. Przypomnijmy, że dzień przed wysłaniem alertu RCB, w którym odradzano kąpieli w Odrze, przedstawiciel rządu Grzegorz Witkowski zapewniał, że "zaraz wejdzie do wody".

– Wojewodowie nawet nie powiadamiali ludności. Nawalił nie tylko GIOŚ i Wody Polskie, ale przede wszystkim ministrowie rządu Mateusza Morawieckiego. To oni są odpowiedzialni za swoich wiceministrów – krytykuje.

Komisja Europejska zaniepokojona katastrofą ekologiczna Odry. PiS otworzy nowy front?

Co więcej, w sprawie zainterweniowała już Komisja Europejska, z którą od miesięcy jesteśmy w poważnym sporze. Komisarz ds. środowiska i rybołówstwa Virginijus Sinkevičius spotkał się z Anną Moskwą, by omówić katastrofę ekologiczną.

Czy Odra otworzy kolejny front między Prawem i Sprawiedliwością a Niemcami i Europą? – Strona niemiecka pokazuje, że chce pomóc i chce współpracować. Niemcy mają świadomość, że to nasza wspólna rzeka – podkreśla Tracz.

Posłanka przypomina, że o Niemcy nie zostały powiadomione o katastrofie przez Polskę. Co więcej, kontakt z Warszawą miał być utrudniony. – Niemcy zachowały się od samego początku bardzo racjonalnie. Od razu zobaczyli, że z Odrą dzieje się coś złego – ocenia.