O tym nikt dotąd nie pomyślał. Posłanka interweniuje u Morawieckiego ws. Odry i sezonu polowań

Alan Wysocki
17 sierpnia 2022, 14:13 • 1 minuta czytania
Toksyczne substancje płyną w Odrze i wciąż nie wiadomo, co konkretnie wyniszczyło rzekę. Tymczasem, niedługo rusza sezon polowań. Polska 2050 domaga się stanowczego zakazu dla zabijania zwierząt w powiatach, gdzie odnotowano katastrofę ekologiczną. Dotychczas nikt o tym nie pomyślał.
Kiedy zakaz polowań nad Odrą? Posłanka Hołowni interweniuje o Morawieckiego Fot. NewsLubuski / East News

Co z kaczkami nad Odrą? Hanna Gill-Piątek apeluje o zakaz polowań

Sytuacja na Odrze to nie tylko śmierć tysięcy ryb, ale również realne zagrożenie. Czyn społeczny wędkarzy i aktywistów nie wystarczy do zapewnienia zwierzętom i społeczeństwu pełnego bezpieczeństwa.

Posłanka Polski 2050 Hanna Gill-Piątek zwróciła uwagę na nadchodzący sezon polowań, który dotychczas wyjątkowo intensywnie przebiegał właśnie nad Odrą. Parlamentarzystka postanowiła zainterweniować u Mateusza Morawieckiego.

Redakcji naTemat zaś przekazała pismo, w którym wprost zwraca uwagę na konieczność wprowadzenia zakazu polowań nad Odrą.

"Skoro nadal nie wiemy, jakie toksyny płyną w rzece, to mięso kaczek żerujących w wodach Odry, a następnie zabijanych w celu ich spożycia, może być zagrożeniem dla ludzi" – czytamy.

Kiedy zakaz polowań nad Odrą? Czas na decyzję Morawieckiego

Zakaz nie powinien jednak dotyczyć tylko kaczek. "Dotyczy to także saren i dzików korzystających z Odry jako wodopoju i trafiających potem do restauracji i obrotu żywnością" – dodała przedstawicielka Szymona Hołowni.

"W związku z powyższym proszę o informację: Kiedy zostanie wprowadzony całkowity zakaz polowań w powiatach wzdłuż rzeki Odry" – czytamy.

O zagrożeniu biologicznym w rozmowie z naTemat powiedziała także posłanka Partii Zieloni Małgorzata Tracz. – My dalej nie wiemy, co płynie w Odrze i jakie to są substancje. Przecież to może być miks substancji, toksyczny koktajl – zauważyła. – Katastrofa ekologiczna może zamienić się w katastrofę biologiczną. Skażone będą gleby, ptaki i inne zwierzęta jedzą te martwe ryby i same będą umierać – ostrzegła i nieprzypadkowo użyła czasu teraźniejszego.

Przez wzgląd na opóźnioną reakcję rządu oraz pozostawienie wędkarzy na pastwę losu dzika zwierzyna zdążyła pożywić się niektórymi rybami, które umarły w zatrutej wodzie. To może prowadzić do kolejnych zgonów lub rozprzestrzeniania się chorób.

Co się dzieje nad Odrą?

O tym, co mogło doprowadzić do zatrucia rzeki, Mateusz Morawiecki powiedział w swoim autorskim podcaście. – Prawdopodobnie do rzeki zrzucono ogromne ilości odpadów chemicznych i zrobiono to z pełną świadomością ryzyka i konsekwencji – stwierdził.

Polski rząd wyklucza jednak, by do tragedii doprowadziła rtęć lub mezytylen. "Gazeta Wyborcza" zasugerowała, że "dowody poszły z dymem", bowiem gdy wędkarze jeszcze w lipcu osobiście przynieśli ryby, do państwowego laboratorium, zostali odprawieni z kwitkiem.

Ostatecznie więc oddali martwe zwierzęta do utylizacji. – Powiedziano nam tam, że badanie jest niemożliwe, bo brakuje potrzebnych odczynników – powiedział dziennikowi przedstawiciel wrocławskiego Polskiego Związku Wędkarstwa Robert Suwada.

Największą pomoc celem naprawienia i wyjaśnienia panującej sytuacji zaoferowały nam władze Brandenburgii. Rząd Prawa i Sprawiedliwości jednak skutecznie odrzuca wyciągniętą do nas dłoń.

– Powtarzające się przypadki nieudzielenia informacji, a być może nawet próba zatuszowania katastrofy ekologicznej. To będzie musiało zostać wyjaśnione między Niemcami a Polską na szczeblu rządowym – oceniła rzeczniczka Zielonych we Frankfurcie Alena Karaschinski.