Eksplozje w samym sercu Rosji. Nie żyje córka "mózgu" Władimira Putina

Alan Wysocki
21 sierpnia 2022, 09:50 • 1 minuta czytania
Po serii eksplozji na Krymie doszło do zamachu w obwodzie moskiewskim. Na środku autostrady wysadzono samochód, w którym jechała córka głównego propagandysty Władimira Putina. Nie żyje Daria Dugina. Jej ojcem jest Aleksander Dugin.
Zamach w Rosji. Nie żyje Daria Dugina. Była córką "mózgu" Władimira Putina, Aleksandra Dugina Fot. Twitter / Agencja NEXTA

Zamach w sercu Rosji. Nie żyje córka "mózgu" Władimira Putina

Co ciekawe, zdarzenia nie tuszuje rosyjska prasa. To właśnie proputinowska agencja TASS oficjalnie potwierdziła doniesienia, powołując się na bliskiego znajomego zmarłej, Andrieja Krasnowa.

– To był pojazd ojca. Daria zazwyczaj prowadziła inne auto, ale dziś wzięła jego samochód – powiedział. – Aleksander przyjechał na miejsce tragedii. O ile rozumiem, to on był celem – dodał.

Rosyjscy śledczy ujawnili także szczegóły dotyczące zdarzenia. Do wybuchu doszło 20 sierpnia o 21:00 w obwodzie moskiewskim. Gdy Daria Dugina rozpędziła się na autostradzie, uruchomiono ładunek wybuchowy.

Toyota Land Cruiser Prado, należąca do jej ojca najpierw stanęła w płomieniach, a później rozleciała się na kawałki. Kobieta zginęła na miejscu.

Kim jest Aleksander Dugin i Daria Dugina?

Aleksander Dugin, z wykształcenia filozof, jest uznawany za jednego z najbliższych współpracowników Władimira Putina. Niektórzy określają go mianem "mózgu", a nawet "Rasputinem" dyktatora. Dugin od lat utrzymuje swoją wysoką pozycję w kręgach władzy, choć sam nie zajmuje znaczących stanowisk. Jak podaje BBC, pracom filozofa "przypisuje się wywarcie głębokiego wpływu na światopogląd Władimira Putina". Oligarcha jest uważany za głównego architekta ultranacjonalistycznej ideologii, która dziś dominuje na Kremlu.

Jego córka znalazła się niedawno na liście sankcyjnej Wielkiej Brytanii, ponieważ pomagała ojcu w szerzeniu proputinowskiej ideologii. Sam filozof jest objęty sankcjami od czasów nielegalnej aneksji Krymu.

Daria Dugina, urodzona w 1992 roku, nie odbiegała daleko od poglądów swojego ojca. Kobieta była propagandystką, która otwarcie wspierała inwazję na Ukrainę. Wykształcenie zdobyła na Moskiewskim Uniwersytecie Państwowym.

Przygotowywała "Księgę Z", która ma stanowić fałszywą, propagandową publikację o brutalnych mordach i gwałtach dokonywanych na ukraińskiej ludności cywilnej.

Organizacja Informacyjne Wojska Ukrainy udostępniła zdjęcie, na którym widzimy Aleksandra Dugina na miejscu tragedii. "Wzywał do zabijania ukraińskich dzieci. Teraz patrzy na śmierć swojej córki" – czytamy w komentarzu.

Agencja NEXTA zaś dotarła do nagrania, na którym widzimy, jak kompletnie zniszczony pojazd propagandysty płonie.

Kto stoi za zamachem w sercu Rosji?

Od soboty nikt nie przyznał się do zamachu. Za śmiercią Darii Duginy równie dobrze może stać strona ukraińska, jak i może być to efekt wewnętrznych porachunków rosyjskich oligarchów. Od początku wojny docierają do nas bowiem doniesienia o "tajemniczych samobójstwach".

Pewne poszlaki lub wskazówki co do orientacji politycznej sprawców zamachu możemy otrzymać dopiero w najbliższych dniach.

Niewykluczone są także inne czynniki. Trzeba się jednak liczyć z tym, że zabójcy nie ujawnią ani swoich tożsamości, ani swoich pobudek.

Ukraina przechodzi do ofensywy? Seria zamachów na Krymie

Do zamachu doszło jednak chwilę po serii ataków na Krym. Przypomnijmy, że w wyniku serii eksplozji na Półwyspie doszło do zniszczenia części lotnictwa oraz magazynów z amunicją. Już pierwsze wybuchu w Nowofedorowce wywołały panikę wśród Rosjan.

Do kolejnych zamachów doszło w pobliżu kwatery głównej rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Jak wówczas pisaliśmy, na jednym z nagrań zauważono drona, który dokonał ataku.

Ukraińcy przechodzą do ofensywy, jednak czy posługują się do tego bronią dostarczaną przez NATO? Tego także nie wiadomo. W rozmowie z naTemat gen. Waldemar Skrzypczak powiedział jednak, że najprawdopodobniej mamy do czynienia z aktem sabotażu. – Myślę, że to nie ich (Ukraińców - red.) rakiety, to był akt sabotażu, dobrze przygotowany i dobrze zorganizowany – powiedział – To była baza wojskowa, przecież była chroniona. Miało tam miejsce kilkanaście eksplozji. To jest kompromitacja – dodał.