Awantura w Sejmie, Kaczyński nie wytrzymał. "Agentura Putina"

Rafał Badowski
14 września 2022, 10:44 • 1 minuta czytania
W Sejmie wybuchła awantura w związku z działalnością podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Po wystąpieniu posła PiS, głos zabrali przedstawiciele opozycji. Po ich krytycznych opiniach o podkomisji Macierewicza na mównicę wyszedł prezes PiS Jarosław Kaczyński, który oskarżył parlamentarzystów o bycie... "agenturą Putina".
Jarosław Kaczyński do posłów opozycji: "Agentura Putina". Fot. Sejm

– Ja bardzo krótko. Wiedziałem, że tu jest agentura Putina, ale tak liczna nie – odpowiadał posłom opozycji Jarosław Kaczyński. Parlamentarzyści bardzo krytycznie ocenili wcześniej wystąpienie Antoniego Macierewicza i jego podkomisję smoleńską.


Ci w reakcji na nazwanie ich "agenturą Putina", odpowiedzieli Jarosławowi Kaczyńskiemu okrzykami: "będziesz siedział".

Kłótnia wybuchła w Sejmie w związku z działalnością podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. W materiale TVN przedstawiono fakty mające świadczyć o tym, że poseł PiS mógł ukrywać dowody świadczące o tym, iż katastrofa smoleńska była wypadkiem lotniczym, a nie zamachem, jak sugerował raport podkomisji Macierewicza.

 – Ja spokojnie mogę poczekać, aż ci, którzy doprowadzili do oddania Rosji wszystkich dokumentów skończą krzyczeć, bo oni krzyczą ze strachu – mówił wcześniej Macierewicz, co doprowadziło do awantury w Sejmie. – Oni krzyczą ze strachu, broniąc Tuska, który oddał wszystkie badania stronie rosyjskiej — grzmiał były szef MON – krzyczał Macierewicz.

– Boją się, że opinia publiczna dowie się, jaka jest prawda. Dlatego chcą to zakrzyczeć. Wszystkie wyniki są opublikowane. To TVN ukrywa wyniki badań symulacji, pokazujące, że samolot rozbija się zupełnie inaczej, niż wynika to z badań komisji Millera – grzmiał szef podkomisji smoleńskiej.

TVN24: Macierewicz ukrywał dowody zaprzeczające teorii o zamachu w Smoleńsku

Antoni Macierewicz opublikował raport podkomisji ds. katastrofy w Smoleńsku, wywołując burzę w całym kraju. Sprawa "zamachu" następnie przycichła. TVN24 ujawniło w poniedziałek w reportażu "Czarno na białym", że były minister obrony narodowej miał mieć dowody zaprzeczające jego tezie o wybuchu. Jak wynika z materiału przedstawionego przez dziennikarzy magazynu "Czarno na białym", Antoni Macierewicz miał ukryć analizę amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań Lotniczych. Według ekspertów NIAR nie doszło do wybuchu w skrzydle, a do uderzenia w brzozę.

Wykazała to specjalna, zamówiona przez podkomisję symulacja. Materiały naukowców potwierdziły ustalenia kwestionowane przez obóz rządzący. Tego jednak parlamentarzysta nie opublikował w raporcie końcowym.

Co więcej, były minister miał otrzymać zdjęcie zerwanego dachu szopy leżącej na działce Nikołaja Bodina. Tymczasem polityk Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że Tu-154M leciał o wiele wyżej, niż zakładano, bo... nie zerwał dachu szopy.

Potwierdzono, że zderzenie z brzozą mogło doprowadzić do zniszczenia skrzydła. Nawet jeden z eksperymentów podkomisji miał zaprzeczyć tezom Macierewicza. Mowa o symulacji wybuchu z użyciem materiałów pirotechnicznych.