"Kłamstwa, półprawdy i nienawiść". Niemiecka gazeta gorzko podsumowała relacje rządu PiS z Berlinem
- Odkąd w Polsce rządzi Prawo i Sprawiedliwość relacje z Berlinem znacznie się ochłodziły
- Zarówno germanofobia Jarosława Kaczyńskiego, jak i kwestia reparacji za II wojnę światową nie ułatwiają sprawy
- Zdaniem czołowego niemieckiego dziennika "FAZ" winę, że tak się dzieje, ponoszą polskie władze
"Winę za pogorszenie stosunków polsko-niemieckich ponosi polski rząd. Ale w relacjach między oboma krajami są głębsze problemy mające przyczyny w Niemczech" – taką tezę w swoim tekście we "Frankfurter Allgemeine Zeitung" stawia publicysta Reinhard Veser.
Dziennikarz przekonuje, że stosunki dyplomatyczne między Niemcami a Polską są gorsze niż kiedykolwiek od 1989 roku. W jego ocenie za ten stan rzeczy winę ponoszą wyłącznie konserwatyści rządzący w Warszawie.
"FAZ": PiS rozpowszechnia wypaczony obraz Niemiec
"Rozpowszechniają wypaczony obraz Niemiec składający się z kłamstw, półprawd i nienawiści: Berlin chce stworzyć 'czwartą Rzeszę' na bazie UE i ponownie podporządkować sobie Polskę" – wylicza autor, jak obecne stanowisko Warszawy jest widziane za Odrą. Zastrzega jednocześnie, że są ministrowie z Polski, którzy rozmawiają z Niemcami w rzeczowo-dyplomatycznym tonie.
Zdaniem autora tekstu takie podejście Polski do Niemiec wynika z polskiej polityki wewnętrznej. "Rządzącej partii PiS trudno będzie ponownie wygrać w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych" – konkluduje autor.
Ciężko się z nim nie zgodzić, jeśli liczne sondaże pokazują, że PiS traci poparcie, a opozycja ma coraz większą szansę na wygraną.
Przykładowo z październikowego "Barometru Opinii" Kantar Public wynikało, że gdyby wybory parlamentarne w Polsce odbywały się w najbliższą niedzielę i wzięli w nich udział obywatele o wyrobionych preferencjach partyjnych, na zwycięstwo z poparciem rzędu 31 proc. mogłaby liczyć Koalicja Obywatelska. Lista Zjednoczonej Prawicy – współtworzona przez Prawo i Sprawiedliwość oraz partie satelickie – otrzymałaby 28 proc. głosów. Do Sejmu weszłyby jeszcze tylko Polska 2050, Lewica i Konfederacja.
Polska prawica lubi podsycać antyniemieckie nastroje
Reinhard Veser zwraca także uwagę, że polska prawica zawsze lubiła podsycać w kampaniach wyborczych nastroje antyniemieckie, bo to przemawia do części społeczeństwa i elektoratu tej partii. "Teraz PiS przyjmuje jeszcze ostrzejsze tony niż wcześniej, bo nie może realizować obiecanych programów społecznych" – pisze dziennikarz.
"Polski rząd nie ma szans na otrzymanie 36 mld euro z Funduszu Odbudowy, co 'sprzedawane' jest w propagandzie jako niemiecka intryga. Zgodnie z tą teorią szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen wstrzymuje wypłatę pieniędzy, aby zmusić Polskę do uległości wobec Niemiec" – czytamy dalej w "FAZ".
Dlatego też według autora tekstu "żądanie reparacji jest odpowiedzią na te rzekome intrygi". Przy czym polski rząd przekonuje cały czas, że chodzi o sprawiedliwość historyczną, ale Veser uważa, że jest to komunikat dla wyborców PiS: "ten nieugięty rząd jest w stanie zdobyć wielokrotność unijnych pieniędzy".
Publicysta nie widzi też szansy na to, żeby za rządów PiS nastąpiło nowe otwarcie z władzami w Warszawie, czy konstruktywne rozmowy dotyczące przede wszystkim wspólnej przyszłości, a nie przeszłości.
Potwierdzeniem mogą być choćby nieustanne wywody Kaczyńskiego ws. reparacji. I tak w weekend w Olsztynie prezes PiS zdradził, jak polski rząd zamierza uzyskać odszkodowania wojenne od Niemiec. – Przygotowujemy już filmy na ten temat, chociaż oczywiście chwilę to potrwa. Szykujemy wielką operację mediową na skalę światową - ujawnił, dodając, że "nie pozwalamy na podporządkowanie się Niemcom".
Prezes PiS nie przestaje mówić o reparacjach od RFN
Jak tłumaczył, chodzi o to, aby uświadomić jak, wyglądała niemiecka okupacja Polski. – Na Zachodzie wielu sądzi, że dostaliśmy jakieś odszkodowania. Jeżeli cokolwiek weszło do świadomości Europejczyków, to to, że na terenie Polski mordowani byli Żydzi. A Polacy i inne narodowości też ginęli – przekonywał.
Przypomnijmy tutaj, że w ostatnim czasie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie w sprawie noty dyplomatycznej dotyczącej reparacji, która trafiła do Niemiec na początku października.
Wówczas szef tego resortu Zbigniew Rau mówił: "Nota dyplomatyczna, którą właśnie parafowałem, zostanie przekazana MSZ Niemiec. Wyraża ona przekonanie polskiego ministra spraw zagranicznych, że strony powinny podjąć niezwłoczne działania zmierzające do trwałego i ostatecznego, prawnego i materialnego uregulowania kwestii następstw agresji i okupacji niemieckiej w latach 1939-1945". W nocie wspomniano jedynie o jakimś "odszkodowaniu" w wysokości ponad 6 bilionów złotych.
Wspomniane biliony to natomiast kwota, o której 1 września mówił już Jarosław Kaczyński. Swoje nadzieje PiS w tej sprawie wiąże z podważeniem decyzji PRL-owskiego rządu z 1953 roku, kiedy to nasz kraj zrzekł się dalszych reparacji.
Jest jednak inny – ważniejszy – traktat o ostatecznym uregulowaniu w odniesieniu do Niemiec. To umowa międzynarodowa nazywana "Traktatem 2+4" z 1990 roku, a więc z czasu, kiedy Polska była już wolnym krajem.
Stanowisko Niemiec w sprawie reparacji jest jednak niezmienne. – Z punktu widzenia rządu federalnego kwestia reparacji jest zamknięta – poinformowała niedawno szefowa MSZ Niemiec Annalena Baerbock podczas wspólnej konferencji prasowej z polskim szefem MSZ.
Nawet wyedukowani Niemcy nie zdają sobie sprawy, czym była okupacja w Polsce
Jeśli chodzi o drugą część opinii dziennikarza, czyli to, że w relacjach między oboma krajami są głębsze problemy mające przyczyny w Niemczech, to Veser jako przykład podaje brak świadomości nawet wyedukowanych historycznie Niemców o tym, jak brutalna była okupacja niemiecka w Polsce. "Chodzi o uznanie"– zwraca uwagę Veser.
To także widać w polskich sondażach. Z niedawnego badania przeprowadzonego przez rządowe Centrum Badania Opinii Społecznej wynika, że ponad połowa, bo 57 proc. Polaków, chciałaby wypłaty takiego odszkodowania, jakim są reparacje. Przeciwko reparacjom opowiedziało się 33 proc. respondentów, 10 proc. nie miało zdania.
Dziennikarz "FAZ" pisze też o tym, że w Niemczech utrzymuje się nadal lekceważący stosunek do Polaków. Przypomniał przy tym, że to Polacy ostrzegali przed agresywną postawą Rosji i to niezależnie od barw politycznych. Jednak nie brano tego wówczas na poważnie.