"W PiS liczą się znajomości". Posłanka Lewicy o zwrocie ws. byłego szefa Wód Polskich
– Dla mnie to jest decyzja pokazująca, że w Prawie i Sprawiedliwości nie liczą się kompetencje, a przede wszystkim liczą się znajomości – tak posłanka Lewicy Anita Sowińska w rozmowie z reporterką naTemat.pl Anną Dryjańską komentuje nowe stanowisko Przemysława Dacy. Jak informowaliśmy, były szef Wód Polskich, który w sierpniu został zdymisjonowany przez premiera, został zastępcą dyrektora Instytutu Ochrony Środowiska ds. Zmian Klimatu.
To państwowy instytut, a jego zadania to "tworzenie naukowych podstaw ochrony środowiska, dostarczanie wiedzy administracji rządowej i samorządowej oraz podmiotom gospodarczym, a także podnoszenie poziomu świadomości ekologicznej i kształtowanie postaw ekologicznych społeczeństwa".
Przemysław Daca z nowym stanowiskiem. Posłanka Lewicy: Po prostu skandal
Z ustaleń Onetu wynika, że pracę byłemu prezesowi Wód Polskich "załatwiła minister klimatu Anna Moskwa, której mąż był podwładnym Dacy w Wodach Polskich". Co więcej, to właśnie Instytut Ochrony Środowiska pod koniec września przedstawił wstępny raport z prac łączonego zespołu naukowców ds. przyczyn katastrofy na Odrze i zapowiadał dalsze badania w tej sprawie.
Posłanka Lewicy Anita Sowińska wskazuje, że Daca to "osoba odpowiedzialna za brak organizacji podczas katastrofy na Odrze, ale również przed katastrofą doszło do wielu złych decyzji". – To jest po prostu skandal. Wody Polskie nie działały tak, jak trzeba i to między innymi dlatego ta katastrofa miała takie skutki, a nie inne – dodaje w rozmowie z naTemat.pl.
Dymisja za katastrofę na Odrze. "Reakcja mogła nastąpić szybciej"
Premier zdymisjonował Przemysława Dacę w sierpniu 2022 roku, gdy na jaw wyszły informacje o zatruciu Odry i katastrofie ekologicznej w rzece. Wówczas Morawiecki uzasadnił decyzję o jego natychmiastowej dymisji tym, że "sprawę zatrucia Odry traktuje z najwyższym priorytetem". Wraz z Dacą stanowisko stracił wówczas Główny Inspektor Ochrony Środowiska Michał Mistrzak.
Zdaniem premiera skażania Odry "nie można było przewidzieć", ale "z całą pewnością reakcja odpowiednich służb mogła nastąpić szybciej". Jeszcze przed dymisją Daca zabierał głos na konferencjach prasowych - media społecznościowe obiegły wówczas nagrania, jak dzień po dniu zaprzecza sam sobie. Więcej na ten temat pisaliśmy w tym artykule.
Katastrofa na Odrze. Zrzutów ścieków do rzeki było więcej?
Pierwsze sygnały o śniętych rybach wędkarze zaczęli zgłaszać pod koniec lipca, ale dopiero 12 sierpnia wprowadzono zakaz wstępu do wód Odry w województwach zachodniopomorskim, lubuskim i dolnośląskim. Przyczyny katastrofy na rzece wciąż nie zostały dokładnie, a sprawą zainteresował się m.in. Parlament Europejski.
Tymczasem na początku grudnia "Rzeczpospolita" poinformowała, że ustalenia rządowej komisji, którą powołano w tej sprawie, nie są zbieżne z danymi z Ministerstwa Infrastruktury. Wynika z nich, że wydano 751 pozwoleń na zrzuty ścieków do Odry i jej dopływów, a nie 500, jak wskazywali rządowi eksperci.
"751 pozwoleń wodnoprawnych wydano na zrzut ścieków do Odry i jej dopływów, głównie Kłodnicy. Aż 70 proc. z nich wydały samorządy, a Wody Polskie 230" – ustalili dziennikarze.