Zaskakujące wieści o Jarosławie Jakimowiczu. "Stracił pracę w jednym z programów TVP"
Jarosław Jakimowicz od lat pracuje dla Telewizji Polskiej. Oprócz prowadzenia formatów w TVP Info prezenter zajmował się też materiałami dla "Pytania na śniadanie". O2.pl przypomina, że niektóre z nich miały następujące tytuły: "za co kierowcy mogą dostać mandat zimą?", "jak nie dać się okraść na wakacjach?" czy "jak wstąpić do wojska?". Od kilku tygodni Jakimowicz nie był widziany w "PnŚ". Tymczasem portal o2.pl pochylił się nad tą sprawą i okazało się, że zniknięcie gwiazdora TVP nie jest spowodowane wakacyjną przerwą. Informator serwisu twierdzi, że został zwolniony.
– Jarek nie pasował do zespołu. Nie pasował z tym, co robił, nie pasował do formuły programu. Zarządzono radykalne zmiany. I tak stracił dobrze opłacaną posadkę współpracownika "Pytania na śniadanie" – mówił.
Sam zainteresowany szybko zareagował na te doniesienia.
Oświadczenie Jarosława Jakimowicza
"To prawda. Cztery lata prowadziłem według własnego pomysłu rozmowy z tzw. 'służbami mundurowymi'. Przez cztery lata miałem jednego wydawcę i tylko z nim miałem kontakt. Mega współpraca. Nigdy żadnego spięcia. Jak żeśmy się żegnali po ostatnim nagraniu i dziękowali sobie za współpracę, to usłyszałem, że rzadko to się zdarzało w historii #pns. My nie ominęliśmy ani jednego weekendu. Każdy poniedziałek przez ostatnie lata na antenie. Ponad 200 rozmów, gości, miejsc. Dziękuję ci 'Pytanie na śniadanie' za taką możliwość" – czytamy w jego poście na Instagramie. Nawiązał też do słów tajemniczego informatora o tym, że "nie pasował do zespołu 'PnŚ'".– Ja nigdy do niego nie należałem. Widzieliście mnie kiedykolwiek na jakimś zdjęciu, ramówce razem z tzw. 'zespołem'? NIGDY! Pieniądze? Takie sobie. Przez cztery lata taka sama stawka za program – wyjawił.
"Proszę mi wierzyć, robiłem to dla frajdy, a nie dla kasy. Robiłem to z miłości i podziwu dla służb mundurowych. Każdego dnia ktoś z nich do mnie dzwoni i wyraża chęć pokazania się u nas znowu. Tak długo, jak będzie to możliwe, będę próbował przekonać moich przełożonych w TAI do tego, żeby korzystać z tych pomysłów w programie #wkontrze" – wyjaśnił.
Kariera Jakimowicza i jego kontrowersyjne wypowiedzi
Przypomnijmy, że Jarosław Jakimowicz stał się znany dzięki roli "Cichego" w filmie "Młode wilki". Później pojawiał się w serialach takich jak "Złotopolscy", "Na dobre i na złe" czy filmach "Nic śmiesznego" i "Poranek kojota". Prowadził też programy telewizyjne: "Brawo bis" w TVP Polonia, "Kurier sensacji" w Polsacie, "J&J, czyli Jola i Jarek" w TV4 z Jolą Rutowicz, z którą wcześniej brał udział w "Big Brotherze". Wraz z nastaniem "dobrej zmiany" zaczął się częściej pojawiać w Telewizji Polskiej. "I niestety wykorzystuje to na wygłaszanie swoich opinii, noszących często symptomy mowy nienawiści, która zgodnie z prawem jest karalna. Ale kto pracownikowi TVP zabroni" – pisała o nim dziennikarka naTemat Helena Łygas.
Latem 2021 roku Jakimowicz pozwolił sobie na niewybredny komentarz o TVN w kontekście walki o koncesje. "Domyślacie się Państwo, że jestem za nie przedłużaniem tym szmaciarzom koncesji jak mało kto ? ŚPIESZCIE SIĘ SZMACIARZE ZADAWAĆ PYTANIA" (pisownia oryginalna - red.) – napisał.
Pod koniec maja 2022 roku komisja oficjalnie potępiła te słowa. Uznała, że Jakimowicz naruszył zasady etyki dziennikarskiej. Poza tym nie jest tajemnicą, że prezenter "W kontrze" nagminnie wyraża postawy skrajnie homofobiczne.
Gwiazdor TVP ma też na swoim koncie paskudny, pełen nienawiści wpis adresowany do Tomasza Sekielskiego i jego rodziny. "BARDZO SIĘ CIESZĘ ŁOBUZIE, ŻE CIERPISZ TY, TWOJA RODZINA, ŻONA. Za to, co zrobiłeś podły łobuzie mojej rodzinie. Ty dziennikarz? Zwykły łobuz, który razem tą kreaturą Krysiakiem próbowali zniszczyć nam życie. Jest jeszcze parę osób np. z 'Uwaga TVN' Dorota Pawlak, na których ból spokojnie czekam. Za te krzywdy i kłamstwa i manipulacje zasłużyliście" (pisownia oryginalna - red.) – ocenił. W grudniu 2022 roku pisaliśmy o tym, że Jakimowicz przegrał proces z KOD. Poszło o skandaliczne słowa w TVP Info. Powiedział, że KOD ma płacić 150 zł uczestnikom za udział w ich protestach. Padło również, że pieniądze są im wypłacane za "protestowanie w pierwszej linii, tarzanie się po ziemi, walenie nogami w metalowe blachy". Członków KOD-u nazwał z kolei "obrzydliwą hołotą".