"Idol" nie przestaje oburzać. Tego ohydnego "żartu" nawet nie przetłumaczono na język polski

Ola Gersz
21 czerwca 2023, 11:52 • 1 minuta czytania
Trzeci odcinek "Idola" HBO nie oburzył ze względu na sceny erotyczne. Tym razem najwięcej szumu narobił "żart" o Jeffreyu Epsteinie i... gwałconych dzieciach. Internauci są zniesmaczeni.
"Żart" o Jeffreyu Epsteinie nikogo nie rozśmieszył Fot. HBO

"Idol" w reżyserii Sama Levinsona, twórcy "Euforii", opowiada historię gwiazdki pop Jocelyn (Lily-Rose Depp, córka Johnny'ego), która poznaje podejrzanego Tedrosa (The Weeknd, również współautor scenariusza), właściciela klubu w Los Angeles i wikła się z nim w toksyczną relację.


Na HBO Max zadebiutowały już trzy odcinki serialu, który jest dosłownie miażdżony: zarówno przez krytyków, jak i widzów. Na Rotten Tomatoes ma 24 procent od krytyków i 58 procent od widzów, a w sieci ciężko znaleźć jakiekolwiek pozytywne opinie. To sprawia, że "Idol" jest jednym z najgorzej ocenianych seriali HBO (jeśli nie najgorzej).

"'Idol' jest po prostu przegięciem. Seks jest w nim zbyt dosłowny (naprawdę widz nie musiał widzieć zdjęcia ze spermą na twarzy Jocelyn, wystarczyły słowa), brudny, obsceniczny. Skupiony na męskiej perspektywie i męskich zachciankach, ale tych z głębi świadomości, o których nie mówi się głośno. To pójście w toksyczny stereotyp, że każdy facet fantazjuje o gwałcie, a kobiety tak naprawdę się o niego proszą. W rezultacie serial przypomina porno o przemocy seksualnej" – pisaliśmy w recenzji pierwszego odcinka w naTemat.

Czytaj także: https://natemat.pl/491465,idol-hbo-recenzja

"Żart" o Jeffrey Epsteinie z trzeciego odcinka "Idola" HBO oburzył widzów

W "Idolu" nie brakuje erotyki i nagości, jednak w trzecim odcinku zatytułowanym "Świt" najbardziej oburzył "żart" słowny. Ten miał miejsce, gdy menadżerowie Jocelyn – Chaim (Hank Azaria) i Andrew Finkelstein (Eli Roth) – rozmawiają telefonicznie o swojej problematycznej podwładnej. W pewnym momencie ten drugi stwierdza, że przez wokalistkę nabawił się zespołu jelita drażliwego i "wy*rywa z siebie więcej krwi niż dzieciak na wyspie Epsteina".

Dlaczego ten "dowcip" jest obrzydliwy? Z powodu wspomnianego Jeffreya Epsteina. Miliarderowi i inwestorowi giełdowemu groziło 45 lat więzienia za wykorzystywanie seksualne nieletnich dziewcząt oraz nakłanianie ich do prostytucji, a jego przestępstwa pokazał szokujący serial dokumentalny Netfliksa "Jeffrey Epstein: Obrzydliwie bogaty".

Epstein, który w 2019 roku powiesił się w więziennej celi, miał sprowadzać dzieci do swoich posiadłości, w tym na swoją prywatną wyspę Little St. James na Karaibach. Według prokuratorów płacił nieletnim po kilkaset dolarów za stosunek płciowy. Oferował "usługi" dziewczynek również swoim bogatym znajomym, a wśród podejrzanych jest książę Andrzej, brat króla Karola III i syn Elżbiety II.

"Żart" z "Idola" odnosił się więc do... krwawiącego dziecka po gwałcie. Żartował nie tylko z wykorzystywania seksualnego dzieci, ale również handlu nieletnimi. Jest tak ohydny, że w polskiej wersji nawet go nie przetłumaczono: ani w wersji z lektorem, ani z napisami.

"Słowa o Epsteinie, które właśnie usłyszałem w trzecim odcinku "Idola", są najbardziej obrzydliwą rzeczą, jaką kiedykolwiek słyszałem w telewizji", "Okay, komentarz o wyspie Epsteina w nowym odcinku "Idola" to dla mnie posunięcie za daleko. Nie żartujmy z handlu dziećmi", "To obrzydliwe. Jest jakaś granica, której po prostu się nie przekracza" – piszą internauci na Twitterze.

"Sam Levinson w 'Idolu' żartuje o dzieciach na wyspie Epsteina. Co jest z tobą nie tak? To obrzydliwe, że ktoś pomyślał, że 'to może być dobry żart'" – napisała jedna z użytkowniczek Twittera.

"Idol" HBO budzi kontrowersje. Chodzi nie tylko o seks

Kontrowersje w temacie "Idola" pojawiły się jeszcze przed premierą, gdy nagle ze stanowiska reżyserki odeszła Amy Seimetz, a całą koncepcję serialu wywrócono do góry nogami.

Anonimowi członkowie ekipy "Idola" opowiadali w głośnym materiale "Rolling Stones" o tym, że na planie źle się dzieje, a Levinson, The Weeknd i Reza Fahim zmienili opowieść serial o "kobiecie, która odkrywa własną seksualność" w historię "mężczyzny znęcającego się nad kobietą, która to uwielbia". Niektóre sceny, jedną z... jajkiem w pochwie, usunięto.

Reakcje krytyków po premierze dwóch pierwszych odcinków na Festiwalu Filmowego w Cannes udowodniły, że "Rolling Stone" wcale nie przesadzało. Serial zmiażdżono, nazwano go "toksycznym" i "pornograficznym". Reakcje po premierze na HBO Max były podobne. Już pierwszy odcinek oburzył wielu widzów, chociażby głośną sceną, gdy bohaterka Lily-Rose Depp twierdzi, że podoba jej się "vibe gwałciciela" Tedrosa.