Kina we Francji nie chcą wyświetlać polskiego dokumentu o Polańskim. "Polowanie na czarownice"
"Polański, Horowitz. Hometown" to polski film dokumentalny Mateusza Kudły i Anny Kokoszki-Romer. Jego bohaterami są dwie polskie sławy: nagrodzony Oscarem reżyser Roman Polański, autor "Pianisty" "Chinatown", "Lokatora" czy "Frantic" oraz Ryszard Horowitz, słynny fotograf, który na stałe mieszka w Stanach Zjednoczonych.
"Po kilkudziesięciu latach wreszcie udało im się spotkać w rodzinnym mieście. Dwóch artystów, fotografik Ryszard Horowitz i reżyser Roman Polański, wędruje po Krakowie śladami swoich wojennych doświadczeń. Przemierzają uliczki Kazimierza i dawnego getta, zaglądają do mieszkań, w których spędzili chłopięce lata, wspominają tych, których już nie ma – ale także tych, dzięki którym przeżyli Zagładę. Film jest barwną opowieścią o dzieciństwie, przyjaźni, wspólnym żydowskim losie i przede wszystkim o miejscu, które (mimo upływu czasu i wielu zmian) nadal pozostaje domem" – brzmi opis dystrybutora filmu.
Film "Polański, Horowitz. Hometown" z problemami we Francji. Kina nie chcą go wyświetlać
Film "Polański, Horowitz. Hometown", który wcześniej był już wyświetlany w Polsce, miał premierę we Francji 5 lipca. Jak pisze jednak portal Filmweb, powołując się na tamtejsze media, dokument ma ograniczoną dystrybucję w kinach – a to z powodu kontrowersji wokół Romana Polańskiego, który na fali oskarżeń o przemoc seksualną przestał być już idolem dla francuskiego społeczeństwa.
Obecnie film można obejrzeć zaledwie w jedenastu francuskich kinach: dwóch w Paryżu i dziewięciu w Lyonie, Grenoble, Nicei, Cachan, Lille, Strasbourgu, Clermont-Ferrand, Aix-en-Provence i Limoges.
– Właściciele kin nie chcą go nawet obejrzeć. Mówią, że lepiej nie umieszczać go w repertuarze. Wygląda na to, że to powrót do czasów makkartyzmu i polowania na czarownice – stwierdził Michèle Halberstadt, dyrektor ARP, dystrybutora dokumentu o Romanie Polańskim i Ryszardzie Horowitzu. – Film był z powodzeniem wyświetlany w kinach w Polsce i we Włoszech, gdzie został dobrze przyjęty przez publiczność. Współczesne kontrowersje nie powinny utrudniać nam zainteresowania się dzieciństwem człowieka w czasach Zagłady – dodał.
Co na te oskarżenia właściciele kin? Jak podkreśla Filmweb, twierdzą, że kameralny film o powrocie polskich artystów do ojczyzny nie nadaje się na duży ekran, a publiczność nie byłaby zainteresowana produkcją. Z tym nie zgadzają się jednak reżyserowie filmu "Polański, Horowitz. Hometown", który zdobył dwie nominacje do polskich nagród Orły (najlepszy film i odkrycie roku za reżyserię) i jest świetnie oceniany przez krytyków.
– Widzowie są innego zdania. Film zdobył aż trzy nagrody publiczności (na festiwalu Dwa Brzegi i Krakowskim Festiwalu Filmowym – red.), został doceniony na festiwalach w Nowym Jorku, Perth i w Krakowie. Przed ekrany kin w Polsce i we Włoszech przyciągnął w sumie ponad 20 tys. widzów. Jak na dokument to znakomity wynik – stwierdziła Anna Kokoszka-Romer.
Z kolei Mateusz Kudła stwierdził, że "kupi bilet do kina każdemu francuskiemu dziennikarzowi, który skrytykował film nie wiedząc, o czym on jest". – Wielu widzów chce zobaczyć ten powrót dwóch chłopców do krakowskiego getta, usłyszeć poruszające świadectwo. Tylko w weekend otwarcia do zaledwie dwóch paryskich kin przyszło blisko 2 tys. widzów. Wczoraj, po kolejnym pokazie, publiczność nagrodziła dokument owacjami – mówił.
Media we Francji nie mają wątpliwości, że prawdziwym powodem niechęci kin wobec polskiego filmu jest przeszłość Romana Polańskiego. Jak oceniła francuska recenzentka Sandrine Treiner w "LeJournal", "najbardziej zakłamani dystrybutorzy kwestionują jakość filmu, najuczciwsi przyznają, że boją się protestów społecznych". Z kolei na łamach dziennika "Le Monde" ukazał się plakat filmu z apelem "Nie wymazujmy pamięci" i podziękowania dla kin, które wyświetlają dokument.
Roman Polański oskarżony o gwałty: to nie tylko Samantha Geimer. Francja odwraca się od polskiego reżysera
Przypomnijmy, że w 1977 roku w Los Angeles Roman Polański zgwałcił 13-letnią Samanthę Geimer. Oprócz gwałtu reżyserowi postawiono pięć innych zarzutów. Polański twierdził, że był niewinny, jednak w ramach ugody przyznał się jednak do "bezprawnego stosunku seksualnego z nieletnią", za co miał zostać skazany na karę więzienia (42 dni, które spędził w areszcie) oraz nadzór kuratora.
Polański obawiał się jednak, że ława przysięgłych nie dotrzyma warunków ugody i uciekł z USA w 1978 roku, dzień przed ogłoszeniem wyroku. Oznacza to, że sprawa gwałtu Samanthy Geimer od lat jest w toku. Od 45 lat Polański nie przekroczył amerykańskiej granicy i znalazł schronienie we Francji.
Sama Geimer wielokrotnie broniła reżysera, a nawet apelowała do sądu w Kalifornii o umorzenie sprawy. – Próba ekstradycji i aresztowanie Romana (w 2009 roku w Szwajcarii; ostatecznie został zwolniony – red. były nie w porządku i zaprzeczają idei sprawiedliwości – powiedziała kobieta w głośnej kwietniowej rozmowie z Emmanuelle Seigner, aktorką i żoną Polańskiego od 1989 roku.
Laureat Oscara za reżyserię "Pianisty" w 2003 roku i Złotej Palmy za dramat wojenny z Adrienem Brodym, stał się jednak bohaterem kolejnych skandali. Na przestrzeni lat o gwałt oskarżyły go: Valentine Monnier, Marianne Barnard (domniemany gwałt w wieku 10 lat) czy Renate Langer (w wieku 15 lat).
Z kolei w 2010 roku aktorka Charlotte Lewis wyznała, że miała zostać wykorzystana seksualnie przez filmowca, gdy miała 16 lat. Do zdarzenia miało dojść w apartamencie Polańskiego w Paryżu, a 5 marca 2024 roku Polański stanie przed sądem. – Wykorzystał mnie i do tamtego czasu muszę żyć z tym ciężarem. Chcę tylko sprawiedliwości – mówiła kobieta, która zagrała w "Piratach", filmie Polańskiego z 1986 roku.
W 2020 roku, trzy lata po powstaniu ruchu Me Too, we Francji zawrzało, gdy Polański został nominowany za "Oficera i szpiega" do aż 12 Cezarów, z czego otrzymał dwa (za reżyserię i scenariusz). Artysta nie pojawił się na gali. Wcześniej wydał oświadczenie, że rezygnuje z uczestnictwa w rozdaniu Cezarów, ponieważ nie chce "poddawać się publicznemu linczowi". Nagrody dla Polańskiego wywołały kontrowersje na ceremonii. Jean–Pierre Darroussin, który wyczytywał zwycięzców, nie podał nazwiska reżysera – francuski aktor udał, że się zakrztusił. Z kolei aktorka Adèle Haenel, nominowana za rolę w filmie "Portret kobiety w ogniu", w reakcji na wyróżnienie Polańskiego, zdenerwowana wyszła z widowni. Niektórzy wzięli z niej przykład. Przed salą, gdzie odbyła się ceremonia rozdania Cezarów, doszło do zamieszek. Policja użyła gazu łzawiącego, aby rozgonić kobiety, które protestowały przeciwko nagrodom dla oskarżanego o przemoc seksualną Polańskiego. W rezultacie cała rada Francuskiej Akademii Filmowej złożyła rezygnacje, a Polański i inni sprawcy przemocy seksualnej zostali wykluczeni z nagród w kolejnych latach.