To im Duda wręczył nominacje. Gen. Koziej dla naTemat: Żaden z nich nie służył w Sztabie Generalnym
– To wyraz kryzysu cywilnej i demokratycznej kontroli nad armią. Dwaj najwyżsi dowódcy, którzy podali się do dymisji, pełnią funkcje na styku między siłami zbrojnymi a polityką. Oni podlegają bezpośrednio ministrowi obrony narodowej. I można powiedzieć, że te styki się spaliły – ocenia generał Stanisław Koziej.
Chodzi o sensacyjny wstrząs w armii, którego świadkami byliśmy 10 października. Przypomnijmy, że gen. Rajmund Andrzejczak i gen. Tomasz Piotrowski złożyli rezygnacje tuż przed wyborami.
Tego samego dnia po południu prezydent Andrzej Duda, jako zwierzchnik sił zbrojnych ogłosił, że nowym szefem Sztabu Generalnego został gen. Wiesław Kukuła. Natomiast gen. Maciej Klisz został Dowódcą Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
Gen. Koziej: Żaden z nich nie służył w Sztabie Generalnym
Jednocześnie pojawiły się spekulacje o tym, czy nowi dowódcy są gotowi do pełnienia wspomnianych wyżej funkcji na najwyższym szczeblu. Gen. Koziej w rozmowie z naTemat zwraca uwagę na ich dotychczasowe działania.
– To są ludzie, którzy wywodzą się z wojsk specjalnych. Mają niewątpliwie doświadczenie w sprawach taktycznych. Wojska specjalne są jednak małym liczebnie rodzajem sił zbrojnych. W związku z tym oni nie zdążyli nabyć tam praktyki na poziomie operacyjnym i strategicznym. Wojska specjalne i Wojska Obrony Terytorialnej to nie jest główny nurt sił zbrojnych. Żaden z nich nie służył w Sztabie Generalnym, gdzie to myślenie strategiczne jest praktykowane – tłumaczy.
Są generałowie, którzy mają w tym względzie większe doświadczenie, na przykład służący w strukturach NATO. Jednocześnie z punktu widzenia formalnego, obaj byli naturalnymi kandydatami na te stanowiska. Gen. Kukuła był dowódcą generalnym, a to drugi dowódca po szefie sztabu generalnego. Pod tym względem nie mam zastrzeżeń i wątpliwości.
Jeśli chodzi o gen. Klisza, zdaniem naszego rozmówcy, ma on podobne doświadczenie. – Można powiedzieć, że to człowiek gen. Kukuły. Był dowódcą WOT i także naturalnym kandydatem na kolejne wyższe stanowisko – wskazuje były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Gen. Kozieja zastanawia jednak fakt, że nie zostali powołani dowódca generalny i dowódca WOT, ponieważ te stanowiska zostały zwolnione przez awansowanie dowódców. – Byłoby naturalne, żeby prezydent od razu to ogłosił. Być może dają sobie jeszcze trochę czasu, żeby uzgodnić kandydatury – dodaje.
A czy nowi dowódcy mogli być rzuceni na zbyt głęboką wodę? – Funkcjonowanie Sztabu Generalnego czy Dowództwa Operacyjnego nie opiera się tylko na szefie. Są oficerowie, szefowie zarządów, wydziałów i to oni decydują o kompetencjach danej instytucji. Oczywiście główny dowódca może wykorzystywać te kompetencje lepiej czy gorzej. Tam służą jednak fachowcy – uspokaja gen. Koziej.
Jak zaznacza, optymalnie powinno być tak, żeby następowała synergia kompetencji szefa i pracowników. – Wiemy jednak, jak wygląda u nas polityka po czystkach kadrowych Antoniego Macierewicza. Lepiej zachować logiczne procedury w awansach kadrowych, niż robić jakąś kolejną rewolucję – przekonuje.
O co chodzi w dymisjach w Wojsku Polskim?
Wcześniej zapytaliśmy gen. Waldemara Skrzypczaka i gen. Bogusława Packa o to, jak zareagowali na doniesienia o złożeniu dymisji przez dwóch najważniejszych generałów Wojska Polskiego.
– Formuła współpracy między szefem Sztabu Generalnego a ministrem obrony narodowej wyczerpała się już dawno. Mariusz Błaszczak lekceważył i marginalizował szefa Sztabu Generalnego – komentował gen. Skrzypczak w rozmowie z Alanem Wysockim.
Gen. Pacek dodawał: – Nie łączę tego z wyborami. Ta sytuacja pełna napięcia między ministrem obrony narodowej, szefem operacyjnym i szefem Sztabu Generalnego była znana od dłuższego czasu. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że coś się dzieje.