Powrót do normalności nie będzie łatwy. "Są grupy, które będą szukały odwetu"

Aneta Olender
17 października 2023, 05:55 • 1 minuta czytania
8 lat rządów PiS niesłychanie podzieliło Polki i Polaków. I choć wiele wskazuje na to, że to demokratyczna opozycja będzie budowała społeczny ład na nowo, nie będzie to łatwe zadanie. Spełnić trzeba kilka warunków – przede wszystkim nie marginalizować żadnej grupy wyborców. O to, czy sami wyborcy czekają na odwet, pytamy Justynę Sarnowską, socjolożkę z Uniwersytet SWPS, Młodzi w Centrum Lab.
Jarosław Kaczyński fot Andrzej Iwanczuk/REPORTER

To pytanie po wyborach zadają sobie dzisiaj chyba wszyscy: co teraz? Będziemy oczekiwali rewanżu czy raczej podania sobie dłoni?


Tak wysoka frekwencja pokazuje, że oczekiwania są naprawdę bardzo wysokie. Każda strona ma swoje. W przypadku głosujących na partie opozycyjne jest to silna potrzeba zmiany na każdym poziomie. 

Przywrócenie pewnego ładu i systemowego porządku jest potrzebne, ponieważ wiemy doskonale, że mechanizmy demokracji przez ostatnie 8 lat bardzo ucierpiały. 

Oczywiście są też inne oczekiwania. To, że partie opozycyjne zyskały takie poparcie, pokazuje również, że proponowane przez nie programy, znalazły swoje odzwierciedlenie w potrzebach społeczeństwa.

Ale jesteśmy tak podzielni, że spektrum potrzeb jest bardzo szerokie.

Bardzo podobało mi się to, co powiedział Adrian Zandberg z Lewicy: "Żeby już nigdy więcej nie pozwolić na rozrost nierówności. Żeby już nigdy więcej nie zostawić milionów pracowników bez zainteresowania rządu. Żeby już nigdy więcej nie dopuścić do tego, by rozwój był tylko dla nielicznych, a dla większości nędzne płace i zwijające się państwo".

Nie można pozwolić, by powtórzyła się sytuacja, kiedy rząd jest niewrażliwy na potrzeby grup mniej uprzywilejowanych. To pozwoliło PiS-owi nie tylko wygrać, ale i utrzymać władzę.

Wyśmiewanie elektoratu PiS, żarty z 500 plus, teksty o sprzedawaniu się za pieniądze, nie były dobrą strategią opozycji. To tylko pogłębiało klasowe podziały. 

Nie było dobrą strategią pokazywanie, że "jesteśmy lepszym ugrupowaniem dla trochę lepszego elektoratu". Taka narracja musi się skończyć – inaczej te podziały będą się utrwalać. 

Tym bardziej że właśnie na tym cały czas bazował PiS, forsując konkretny obraz partii opozycyjnych – przekonywano, że są to ludzie, którzy mają jakieś układy, są związani z zagranicznym kapitałem. Jest to jakaś wyobrażona elita, bardzo odległa od zwykłego obywatela czy zwykłej obywatelki.

Czują się lepsi...

Mam wrażenie, że wszyscy wpadaliśmy w tę narrację – mamy gorszy i lepszy elektorat. Rację ma też prezydent Aleksander Kwaśniewski, który w niedzielę powiedział, że trzeba poznać elektorat PiS-u, poznać tych ludzi, ich potrzeby i obawy. Trzeba do nich trafić, a nie ich ignorować i pomijać niezależnie od tego, jakie chce się realizować postulaty. 

Ludzie głosujący na PiS to przede wszystkim ludzie starsi, choć nie tylko. Z jakiegoś powodu ci ludzie głosowali na Prawo i Sprawiedliwości, więc trzeba się zastanowić dlaczego.

"Cieszy mnie twoje cierpienie" – napisał zwolennik opozycji do załamanej wyborczyni PiS. Teraz będzie "jak wy nam, tak my wam"?

Bardzo bym nie chciała, żeby tak było. Powtórzę – nie chciałabym, żeby wróciło wyśmiewanie "elektoratu 500 plus" i starszych ludzi, bo do niczego dobrego nas to nie zaprowadzi.

Badania pokazują, że wszelkie kryzysy ekonomiczne, choćby to, co dziś dzieje się z inflacją, pogłębiają nierówności ekonomiczne i społeczne. Dlatego musimy zatroszczyć się o najsłabszych.

Oczywiście nie ulega wątpliwości, że społeczeństwo jest spolaryzowane. Jest kilka osi podziału – przede wszystkim są to nierówności ekonomiczne.

Widać również wyraźny podział ze względu na wykształcenie i wiek – najstarsza i najmłodsza grupa wyborców są zupełnie inne. Ponad połowa najstarszych wyborów zagłosowała na Prawo i Sprawiedliwość. To ugrupowanie mogło liczyć tylko na 15 proc. głosów najmłodszych obywateli (najmniej spośród wszystkich komitetów, jakie mają szansę wejść do Sejmu). Zwracam jednak uwagę na demografię, bo głosy tych najstarszych wciąż ważą trochę więcej niż tych najmłodszych. 

W kontekście podziałów niezwykle istotny jest dostęp do rzetelnych informacji. Wszyscy potrzebujemy wiarygodnych przekazów. Nie ulega wątpliwości, że każda i każdy z nas żyje w bańkach informacyjnych, ale cały przemysł medialny, propagandowy, utworzony przez partię rządzącą – przejęcie prasy lokalnej i TVP, która za żadnych rządów nie była taką tubą propagandową władzy – spowodował, że niezwykle trudno nam dziś ze sobą rozmawiać. 

Doświadczam tego osobiście. Nie jestem w stanie trafić do osób, które bez przerwy są karmione tym samym komunikatem, nie ma mowy o różnorodności opinii.

Czy w takim razie jest szansa, że wrócimy do w miarę normalnych relacji, spokojnych rozmów przy rodzinnym stole, czy raczej trzeba włożyć w to dużo wysiłku i poświęcić na to sporo czasu?

Myślę jednak, że łatwiej przyjdzie nam pojednać się przy wigilijnym stole z rodziną niż zasiąść do "stołu", przy którym siedzą politycy. 

Owszem, są ludzie, którzy przestali rozmawiać z bliskimi, takich historii nie można ignorować, ale trzeba pamiętać, że jeśli mówimy o komentarzach, które pojawiają się w internecie, to są one bardziej radykalne, bardziej spolaryzowane niż społeczeństwo jest w rzeczywistości. 

Rzeczywistość nie jest tak czarna, ponura, jak może się wydawać. Mam wrażenie, że więcej jest podobieństw, wspólnych wartości niż różnic. Poza tym musimy mieć na uwadze fakt, że starszych ludzi w internecie raczej nie ma, czyli raczej nie ma tam elektoratu PiS. 

Inaczej wygląda też życie obywatelskie w przypadku kobiet i mężczyzn. Jeśli chodzi o zaangażowanie w życie publiczne, to mężczyźni przede wszystkim komentują i udzielają się w mediach społecznościowych. Kobiety bardziej angażują się w akcje pomocowe – zbiórki, wolontariat.

Ale jednak – debata w sieci jest brutalna. Choć mam wrażenie, że rozpoczęli to i moderowali politycy.

Język się radykalizuje, przekraczane są granice. Dzieje się to również za pośrednictwem różnych ugrupowań i organizacji z nimi powiązanych. Niestety politycy są w to uwikłani, bo część z nich czerpała z tego korzyść. 

Pamiętamy afery z kupowaniem botów, które publikowały hejterskie komentarze. Były także informacje, że swój udział w tym ma Rosja, która generuje pewne zamieszanie, oddziałuje na zachodnie państwa demokratyczne, wprowadzając element polaryzacji. 

Podchodźmy do tego z dużą ostrożnością i raczej starajmy się rozmawiać z ludźmi oko w oko, przy stole, w kolejkach, w sklepie, z sąsiadami na spacerze z psem. Nie dajmy się wciągać w takie toksyczne dyskusje w internecie.

Jednak takie rozmowy oko w oko nierzadko kończyły się awanturami. Poza tym jest sporo osób, które przez 8 lat czuły, że ten rząd je marginalizuje, że ich nie szanuje, że są opluwane – przykłady można długo wymieniać i wymieniać. Dlatego też zastanawiam się, czy nie ma w ludziach jakichś naturalnych odruchów – skoro wtedy triumfowaliście, teraz zobaczycie, jak to jest?

Na pewno są grupy, które będą szukały odwetu. Musimy zastanowić się, skąd się to wszystko bierze. Poznanie jest kluczowym procesem prowadzącym do dialogu. Nietolerancja i dyskryminacja w dużej mierze biorą się z niewiedzy. Edukacja jest kluczem do rozwoju społeczeństw. 

Jeśli za wszelką cenę będziemy szukać odwetu, to tak naprawdę będziemy karmić ten konflikt i kolejne podziały. Potencjalnie będziemy w sytuacji, kiedy za chwilę znowu będą wybory i szala kolejny raz przechyli się w drugą stronę. 

Elektorat partii opozycyjnych potrzebuje rozliczenia. Trzeba pamiętać jednak, by nie stało się to głównym tematem politycznym, głównym zaangażowaniem ugrupowań tworzących nowy rząd. 

Mamy przed sobą palące problemy. Są to i fundusz KPO, i inflacja, która cały czas jest wysoka, to katastrofa klimatyczna, kryzys migracyjny. Europa się radykalizuje, jest coraz więcej niepokojów społecznych. 

Dziś czujemy euforię, ale pamiętajmy, że trzeba się skupić na tym, jak naprawić pewne rzeczy, jak stawić czoła temu, co przed nami, bo przyszłość jest niepewna.

Oczywiście nie mówię o tym, żeby nie pociągnąć do odpowiedzialności osób, które popełniały przestępstwa, które zaszkodziły państwu.

Prawa kobiet, osób LGBT – jestem spokojna o to, że takie grupy będą dowartościowane, choć trudno powiedzieć, kiedy. 

Ale te wybory były przede wszystkim walką o demokrację. Demokracja to głos większości przy poszanowaniu głosu mniejszości. Nie jest tak, że zwycięzca może wszystko. Trzecia Droga i Lewica, starały się budować siłę na czymś innym niż podział. Próbowały pokazać inną jakość.

Czyli chcemy rządzić dla wszystkich, a nie tylko dla tych, którzy na nas głosowali?

Tak. Jest to szalenie ważne, by tę narrację podtrzymywać. By nie popełnić jeszcze raz tego błędu, że są grupy lepszych i gorszych wyborców. Ta kampania oparta była na straszeniu, że ktoś coś zabierze, że znowu sprowadzi grupy do marginesu.

Czy taką narrację, nieopartą na podziale my i wy, będzie łatwiej utrzymać bez tuby propagandowej, jaką jest TVP?

Zdecydowanie tak. Czytałam komentarze ludzi zajmujących się mediami, że przekaz TVP będzie omawiany na zajęciach ze studentami, jako przykład, który ma być przestrogą w kontekście etyki dziennikarskiej. 

TVP Info przekroczyło wszelkie granice, ale pamiętajmy, że inne media też podawały skrajne przekazy. Dziś dziennikarze powinni wyznaczyć sobie cel, jakim jest pluralizm opinii. 

Nie chodzi tylko o polityków, ale o danie głosu zwykłym ludziom, którzy są wyborcami różnych ugrupowań, by oni mogli przejrzeć się w tych ekranach. Powinna być przestrzeń na różne opinie, na podawanie przede wszystkim faktów, a nie ich interpretacji.

Czytaj także: https://natemat.pl/517636,wyniki-wyborow-co-czeka-pis-kaczynski-szydlo-morawiecki