Zgaszony, zszokowany, czy w dobrej formie? Eksperci i politycy oceniają mowę ciała Kaczyńskiego
Zacznijmy najpierw od mowy ciała Jarosława Kaczyńskiego w ostatnim czasie.
Dr Patryk Wawrzyński, politolog, badacz komunikacji emocjonalnej i wpływu społecznego z Uniwersytetu Szczecińskiego, nie raz analizował mowę ciała prezesa PiS, bo jak mówi, jego styl komunikacyjny zawsze go intrygował. I ostatnio również on widzi, że energii u Jarosława Kaczyńskiego jest mniej.
– Porównując Jarosława Kaczyńskiego dziś i w trakcie pikników latem 2023, z jego długimi wystąpieniami, na słońcu, w upale, w warunkach niesprzyjających osobie w podeszłym wieku, to tam było znacznie więcej energii niż teraz. To, co rzuciło mi się w oczy, szczególnie na nagraniach z korytarzy sejmowych w czwartek, to prezes Kaczyński snujący się po Sejmie – komentuje w rozmowie z naTemat.
Co widzieliśmy dokładnie?
"Teraz widzimy zgaszonego człowieka"
– Delikatnie przygarbiona postawa i przez to jeszcze bardziej eksponująca podeszły wiek. Mocno opuszczone powieki, tak że jego oczu niemal nie jesteśmy w stanie dostrzec. To pokazuje albo znudzenie, albo zniechęcenie, albo po prostu fizyczne zmęczenie. To są trzy możliwe interpretacje – analizuje dr Wawrzyński.
Dodaje: – Gdy wyszedł na mównicę sejmową w konfrontacji z ministrem Kołodziejczakiem, to nie było w nim tej energii, którą pamiętamy z jego wystąpień w Sejmie, kiedy atakował przeciwników czy oskarżał opozycję o zabicie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie było silnej i dominującej postawy ciała z jego najsłynniejszych wystąpień bez trybu. Teraz widzimy zgaszonego człowieka, który mówi bardzo mało wyraźnie i jest to również rzecz, którą dostrzegamy od razu.
Dr Wawrzyński zwraca uwagę, że wielu komentatorów mówiło o tym, że jest problem ze zrozumieniem poszczególnych słów w wypowiedziach prezesa PiS. Sam zauważa jeszcze coś, co dla niego jest nowe w samej strukturze wypowiedzi Kaczyńskiego.
– On jest znany z wielu wtrąceń, z wielowątkowych wypowiedzi. Ale jego wtrącenie o członku rodziny torturowanym przez Gestapo, było absolutnie oderwane od kontekstu. Wynikało z wolnej myśli, która przyszła mu do głowy i uznał, że w tym momencie ma ochotę o niej powiedzieć. To przejaw funkcjonowania w świecie swoich własnych myśli i przekonań – uważa.
"Za tym kryje się po prostu rezygnacja Kaczyńskiego"
Tych krótkich wypowiedzi, które wywołują konsternację podobno również w samym PiS, było ostatnio całe multum. O tym, że wobec Kamińskiego zastosowano w więzieniu tortury, że sytuacja w kraju jest tak dramatyczna, że "potrzebne są nowe wybory", że mamy "do czynienia z czymś w rodzaju pełzającego zamachu stanu" i prezes uważa, że prezydent powinien podjąć działania, ale nie powiedział jakie.
– Mamy sytuację nadzwyczajną i konstytucja właściwie przestała praktycznie obowiązywać. Wyjściem jest okres przejściowy, oczywiście z nowym rządem i następnie wybory – mówi w Sejmie i nikt nie wie, o co chodzi.
Stwierdził nawet, że Sejm nie istnieje.
Co to wszystko pokazuje?
Patryk Wawrzyński z jednej strony wskazuje na wiek. Ale nie tylko.
– Za tym kryje się po prostu rezygnacja. Mam wrażenie, patrząc na ostatnie wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego, że to jest jego ostatnia wielka gra, która mu nie wychodzi. Moim zdaniem nie widać po nim już chęci walki. Tę chęć widać po politykach PiS młodszego pokolenia, szczególnie Mariuszu Błaszczaku. Mam też wrażenie bardzo dużego zmęczenia prezesa Kaczyńskiego. Gdy oglądałem w czwartek serwisy informacyjne, widziałem obraz osoby przemęczonej i wyczerpanej fizycznie, która ma tego wszystkiego dość – komentuje.
Widzi jednak jeszcze drugą możliwą interpretację.
– Źródłem zmiany zachowania może być pewna frustracja wynikająca z bezsilności w tej sytuacji. Mówimy o polityku, który przez ostatnie osiem lat przyzwyczaił się do bardzo dużego zakresu władzy i tego, że jego wola stawała się decyzją. W tym momencie nawet prezydent z jego obozu politycznego nie realizuje jego pomysłów bezpośrednio – dodaje.
"Bywały momenty, kiedy jego forma była lepsza"
Ci, którzy znają Kaczyńskiego od lat, mówią, w jak trudnej sytuacji prezes się znalazł. I że analizując całokształt jego ostatnich wypowiedzi i zachowań, trzeba to mieć w pamięci.
– Jak znam Jarosława Kaczyńskiego i obserwuję go od kilkudziesięciu lat, sensem dla niego jest polityka. A politykę rozumie jako cel, którym jest zdobycie władzy. Bardzo wyraźnie i szczerze mówił o tym w wywiadzie z Teresą Torańską w 1994 roku. Powiedział: "Najbardziej chciałbym być szefem silnej, bardzo wpływowej rządowej lub współrządzącej partii". I ten cel stara się realizować – zaznacza dr Jan Maria Jackowski, analityk polityczny, były parlamentarzysta.
– Obecna sytuacja jest dla niego szczególnie trudna, ponieważ przyzwyczaił się do tego, że sprawuje władzę i ma ją w ręku, natomiast po wyborach okazało się, że tej władzy już nie ma. Takiemu człowiekowi trudno odnaleźć się w sytuacji. To jest dla niego szok po tym, co się stało. Stąd tak różne, niespójne, sprzeczne komunikaty i zachowania ze strony pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego opinia publiczna obecnie dostrzega – analizuje.
Jak ocenia obecną formę Jarosława Kaczyńskiego?
Jan Maria Jackowski nie chce odnosić się do wieku Kaczyńskiego. Wskazuje m.in. na USA, gdzie Joe Biden i Donald Trump są jeszcze starsi.
– Bywały momenty, w których ta forma i siła emanująca z niego jako polityka, były znacznie lepsze. Bywało też, że przekonanie do tego, co robił, było znacznie większe. Natomiast teraz mam wrażenie, że on sam chyba nie ma przekonania i nie wie do końca, czy to, co robi, jak się zachowuje i jaki kierunek wytycza dla swojej formacji politycznej, to najlepsze, co można w tej sytuacji zrobić – uważa.
Myślę, że problem jest taki, że poza polityką pan prezes chyba nie ma innych zainteresowań zawodowych. I jak ta polityka go zawodzi, gdy sprawy nie toczą się tak, jakby tego oczekiwał, to najwyraźniej go to irytuje.
"On jest w bardzo dobrej formie. Ja to wiem"
Ale od byłych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego słyszymy też zupełnie odmienny odbiór jego obecnej formy.
– Jest próba zepchnięcia Jarosława Kaczyńskiego. Że stary, kuleje, pomieszało mu się w głowie. Ale to jest taktyka. I nie powinniśmy się na to nabrać. On jest w bardzo dobrej formie. Ja to wiem. Zarówno fizycznej, jak i przywódczej. Jest silny. Zmobilizowany. Ale bardzo zmartwiony. Bo nie spodziewał się tego modelu przejmowania władzy. Uważa, że Polska na to nie zasługuje – mówi nam jeden z byłych polityków PiS.
Po czym to wnioskuje?
– Po jego języku, po jego wystąpieniach. Proszę zobaczyć, że jego wystąpień jest dziś 10 razy więcej niż wtedy, kiedy był wicepremierem, czy premierem. Wtedy dawał ministrom i posłom pole do komunikacji we własnych sprawach. Uważał, że ma ich od tego. A teraz, gdy przeszedł do opozycji, cały ciężar komunikacyjny wziął na siebie. To on nadaje ton. Nie uważam, żeby schował się w róg i siedział z poczuciem zagrożenia wobec Tuska – tłumaczy.
Wskazuje też, że Kaczyński nagle zrobił się otwarty na dziennikarzy w Sejmie.
– Zatrzymuje się, odpowiada na pytania i robi to chętnie. Widać, że sam się zmienia. Żartuje. Myślę, że połowa dziennikarzy nigdy nie widziała Jarosława Kaczyńskiego udzielającego wywiadu w Sejmie. A dla mnie to nic nowego. Pamiętam go z końca lat 90., kiedy był najbardziej okupowanym politykiem. Dziennikarze uwielbiali wciskać go w narożnik sejmowego korytarza i przepytywać. Zazwyczaj siadał na parapecie i odpowiadał na pytania, opowiadając im politykę. I on to lubił – słyszymy od jego byłego współpracownika.
Według naszego rozmówcy Kaczyński używa dziś dobrego języka. I ma dobre wystąpienia, bo krótko i wyraźnie "opowiada ludziom politykę".
– Zachowania koalicji rządzącej trudno nazwać standardowym przejęciem władzy. I mam takie poczucie, że ta niestandardowość w rządzeniu jest przyczyną radykalizmu Jarosława Kaczyńskiego. Myślę, że jest zaskoczony sposobem przejmowania władzy. I opowiada o tym takim językiem, jak polityk powinien. Nie uważam, że powinien dobierać błękitne słowa. Odpowiada też na oczekiwania swojego elektoratu – mówi.
Nie wydawał mu się jednak zmęczony na mównicy?
– A Tusk wyglądał jak? Kwitnąco? Wrócił z Ukrainy, przyszedł w roboczym ubraniu. U Jarosława Kaczyńskiego wiek zresztą nie ma znaczenia. On jest z długowiecznej rodziny. 74 lata może wydawać się dużo, gdy ktoś ma 30 lat. Tusk też ma 70 – odpowiada.
"On nie pójdzie na polityczną emeryturę"
W jednym nasi rozmówcy, kiedyś związani ze środowiskiem PiS, są zgodni – Kaczyński nie zamierza udać się na polityczną emeryturę. Nikt w to nie wierzy.
– Nie wyobrażam sobie tego. To serial, który zazwyczaj ma następujący przebieg. Jarosław Kaczyński puszcza sygnały, że składa rezygnację. Tak dzieje się już po raz kilkunasty na przestrzeni ostatnich lat. Patrzy, co się dzieje wewnątrz partii, a potem ktoś albo on sam stwierdza, że sytuacja jest tak poważna, że musi trzymać stery w ręku. To taktyka rozgrywania wewnętrznych napięć w swojej formacji – mówi Jan Maria Jackowski.
– Natomiast faktem jest, że nie jest zdrowa sytuacja, gdy jedna osoba w partii o wszystkim decyduje – dodaje, przytaczając słowa Jana Krzysztofa Ardanowskiego o tym, że "partia nie może być oparta wyłącznie o jednego człowieka".
– To też odzwierciedla nastroje wewnątrz formacji. Że ta część, która z głębszą refleksją patrzy na przyszłość, zdaje sobie sprawę, że prezes jest obciążeniem, jeżeli chodzi o możliwość wygrania kolejnych wyborów i sprawowania władzy w Polsce – uważa.
A z drugiej strony – jak wskazuje były parlamentarzysta – w partii Kaczyńskiego zdają sobie sprawę, że PiS jako szeroka formacja różnych środowisk politycznych w tej formule by się nie utrzymał. – To dylemat, który przed tą partią stoi – mówi.
Były współpracownik Kaczyńskiego:
– Od lat prezes wysyłany jest na polityczną emeryturę. Nie przejdzie na nią, bo bycie w polityce to istota jego życia. Nie znam innego człowieka, tak zaangażowanego w politykę. Bez oddechu. Który poświęcił na nią życie. Polityka jest dla niego najważniejsza.
Dodaje tylko:
– Jarosław Kaczyński również ma swoje wady. Jedną z nich jest to, że nie zmienia łatwo otoczenia. A w polityce czasem trzeba to robić. Jest przywiązany do swoich towarzyszy broni. A w PiS jest dużo polityków młodych ambitnych, lojalnych i na nich można oprzeć budowę partii na nowe wybory.
Jakie emocje mogą targać prezesem PiS?
O tym niektórzy w ogóle nie chcą mówić. Ale uważa się, że po prezesie PiS widać je bardzo.
– To jest polityk, który przyzwyczaił nas do tego, że uzewnętrznia swoje emocje, szczególnie w sytuacjach, kiedy jest niezadowolony z tego, co się wokół dzieje i z kierunku polityki, na który nie ma wpływu – mówi Jan Maria Jackowski.
Dr Patryk Wawrzyński uważa, że jeśli chodzi o niewerbalną komunikację to jeden z najmniej kryjących się ze swoimi emocjami polityków w Polsce.
– Porównując do Mateusza Morawieckiego, ma dwukrotnie silniejsze ekspresje emocjonalnie w swoich wystąpieniach – mówi.
Co prezes PiS pokazuje po ostatnich wystąpieniach?
Patryk Wawrzyński mówi, że na pewno nie widział w nich silnego smutku. Jest w nich za to dużo wyraźnej ekspresji obrzydzenia i pogardy, co – jak tłumaczy – jest charakterystyczne dla prezesa PiS, pogłębia się od kampanii wyborczej 2023 i jest skierowane do wszystkich osób, które nie podzielają jego opinii. Częściej niż w przeszłości można dostrzec też sygnały strachu.
Wcześniej, jak mówi, w pierwszej kadencji PiS, u prezesa Kaczyńskiego dominowała złość. Teraz jej nie widać.
– Po pandemii, szczególnie od ostatniego cyklu wyborczego, najczęściej widzimy silne obrzydzenie. Powiedziałbym, że to dewolucja mowy ciała. W pewien sposób jest to naturalny proces. Częściowo można to tłumaczyć wiekiem. Osoby starsze, ze względu na zmiany fizjologiczne silniej i chętniej sięgają po obrzydzenie jako ekspresję wiodącą. Plus mniej jest w nich energii aktywizującej. Ale można to też tłumaczyć rosnącą dehumanizacją przeciwników politycznych – mówi.
Czym to się objawia?
– Ekspresja mimiczna obrzydzenia charakteryzuje się wyraźnym uniesieniem górnej wargi i powstaniem charakterystycznych zmarszczek odchodzących od nasady nosa. Przy równoczesnym, delikatnym uniesieniu podbródka i obniżeniem kącików ust. Obrzydzenie często łączy się z gniewem, ale nie w zachowaniu prezesa PiS, u którego nie widać zmian na linii brwi i ich ściągnięcia i obrzydzenia. Dostrzec można opadanie powiek, charakterystyczne dla zdystansowania związanego ze wstrętem – tłumaczy ekspert.
"Nauczył się być zimnym człowiekiem w polityce"
Były współpracownik Kaczyńskiego stwierdza, że złości u Kaczyńskiego z powodu zmiany władzy nie widzi.
– On już to wszystko przeżywał. To nie jest człowiek, który będzie emocjonalnie podchodził do zmian. On nauczył się już być zimnym człowiekiem w polityce. Jego zadaniem teraz jest pokazanie, że Tusk nie jest samodzielnym politykiem. I o to mu chodzi. Ma głębokie przekonanie, że istnieje ośrodek dyspozycji władzy w Polsce poza rządem. I on go o to podejrzewa – słyszymy.
Nasz rozmówca mówi jeszcze, że w czasie, gdy PiS jest w opozycji, tylko raz po prezesie było widać, że jest wytrącony z równowagi. Było to podczas przemówienia Donalda Tuska.
– Tylko raz było to widać. Państwo tego nigdy nie zrozumieją. Tu trzeba zrozumieć ich wzajemne relacje. I pamiętać o słabości, jaką miał do Tuska Lech Kaczyński. To na pewno było coś, co zabolało Kaczyńskiego osobiście. Na zasadzie: "I ty człowieku, który nie zadbałeś o mojego brata, masz czelność to mówić?". Tusk dobrze wie, że uderzając w ten sposób, spowoduje taką reakcję – mówi.
Bez względu na odbiór sytuacja bez dwóch zdań jest dla prezesa PiS wyjątkowa.
– Ta sytuacja jest niepowtarzalna. Nieprzerwanie przez 8 lat miał potężną władzę w kraju. Takiej władzy nigdy w swojej karierze nie miał. W latach 2005-2007 rządy PiS trwały krótko, był rząd koalicyjny i były napięcia. Sytuacja była zupełnie inna – mówi dr Jan Maria Jackowski.
– To jest pewnego rodzaju uzależnienie. Jak ktoś się przyzwyczai, to bez tego bardzo trudno jest żyć – mówi.
Czytaj także: https://natemat.pl/538694,kaczynski-bedac-w-sejmie-stwierdzil-ze-sejm-nie-istnieje