PiS w zazdrości pyta, gdzie był Sikorski, jak Morawiecki jeździł do Kijowa. Sprawdziliśmy to
Radosław Sikorski jest na ustach całego świata. Szef MSZ w ubiegły piątek wziął udział w obradach Rady Bezpieczeństwa ONZ i w swoim wystąpieniu storpedował wszystkie kłamstwa, jakie wygłaszają przedstawiciele Kremla na arenie międzynarodowej.
W Prawie i Sprawiedliwości widzą to jednak zupełnie inaczej. Na pierwszy plan wypływa też chyba zazdrość ze strony polityków, którzy jeszcze do niedawna sprawowali władzę w Polsce. W poniedziałek dał temu wyraz Arkadiusz Mularczyk, poseł PiS i były wiceszef MSZ, który gościł w "Faktach po Faktach" na antenie TVN.
Mularczyk: Nie widziałem Sikorskiego w Kijowie
– Chciałam pana zapytać, jakiego byłego członka rządu, czy był pan dumny z przedstawiciela polskiego rządu w ONZ, który wypunktował wszystkie kłamstwa ambasadora Rosji? – zapytała polityka Katarzyna Kolenda-Zaleska.
– Coś, co ładnie wygląda od strony medialnej, często nijak ma się do faktycznych działań – tak na to pytanie odpowiedział Arkadiusz Mularczyk, a prowadząca dopytała go, co tak naprawdę ma na myśli.
– Chcę powiedzieć jedną rzecz, że aktywność pana ministra Sikorskiego i pana Tuska widzimy od dwóch miesięcy. A w momencie, kiedy toczyła się wojna, gdy Rosja atakowała Kijów, nie widziałem ani Tuska, ani Sikorskiego w Kijowie. A w tym czasie, dwa miesiące później był tam prezes Kaczyński i premier Morawiecki – oznajmił w emocjonalnym tonie poseł PiS.
Wyjaśnijmy, że Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki pierwszy raz byli w Kijowie zaraz po wybuchu wojny – w połowie marca 2022 roku. O tej ryzykownej wizycie mówiło się wtedy dużo, ale prezes PiS został też skrytykowany za słowa o potrzebie "misji pokojowej NATO" na terenie Ukrainy, która "będzie w stanie nas obronić".
Drugi raz Kaczyński i Morawiecki pojechali do ukraińskiej stolicy na początku czerwca 2022. W Kijowie odbyły się wówczas polsko-ukraińskie konsultacje międzyrządowe i ta wizyta również wzbudziła kontrowersje. Oprócz prezesa i ówczesnego premiera do kraju ogarniętego wojną pojechała w sumie ponad połowa ówczesnego składu Rady Ministrów.
PiS pyta: gdzie był Sikorski, jak Morawiecki i Kaczyński jeździli do Kijowa? Sprawdziliśmy
Wróćmy jednak do słów Arkadiusza Mularczyka w TVN. Nie trzeba daleko szukać, by dowiedzieć się, że Radosław Sikorski – jeszcze jako europoseł – jeździł do Ukrainy z darami. Szef polskiej dyplomacji na bieżąco relacjonował swoje podróże w mediach społecznościowych.
Jesienią 2022 Sikorski pojechał do Kijowa z darami dla ukraińskiej armii. – Kupiliśmy z żoną pick-upa dla armii ukraińskiej. Jest wypełniony darami, wiozę go do Kijowa – poinformował na TikToku.
Później zamieścił nagranie z Horodła. – Ostatni przystanek przed granicą. Za chwilę w Ukrainie – powiedział na wideo opublikowanym na swoim koncie w serwisie X.
W ubiegłym roku Sikorski był w Ukrainie kilka razy. "Ukraina musi wygrać tę wojnę i to z co najmniej czterech powodów: dla siebie, dla Europy i Stanów Zjednoczonych, dla Chin, a także dla… Rosji. Po ostatniej wizycie w Ukrainie jestem o tym jeszcze mocniej przekonany" – napisał w połowie marca.
Latem 2023 Radosław Sikorski pojechał z kolejną pomocą. Osobiście prowadził też jeden z samochodów, który później został przekazany armii ukraińskiej na wschodzie kraju. Polityk był m.in. w Kijowie i Charkowie.
Mocne wystąpienie Sikorskiego w ONZ
Przypomnijmy też, co mówił Radosław Sikorski w piątek podczas obrad Rady Bezpieczeństwa ONZ. Szef polskiej dyplomacji swoje wystąpienie w USA poświęcił obalaniu tez, jakie wcześniej wygłosił Wasilij Nebenzia, rosyjski ambasador przy ONZ.
– On nazywa Ukrainę klientem Zachodu, tymczasem Kijów walczy, by być niepodległy. On nazywa ich nazistami. W rzeczywistości ich prezydent jest Żydem, minister obrony muzułmaninem i nie mają więźniów politycznych. On mówi, że Ukraina tapla się w korupcji. Aleksiej Nawalny udokumentował, jak czysty i pełny uczciwości jest jego kraj. On obwinia o wojnę neokolonializm USA. To Rosja próbowała eksterminować Ukrainę w XIX wieku, potem robili to bolszewicy, a teraz mamy trzecią próbę – wyliczał Sikorski.
Wspomniał też o "rusofobii", o którą Kreml cały czas oskarża Zachód i sojuszników walczącej Ukrainy. Jak podkreślił, "strach przed Rosją nie jest nieracjonalny".
– On mówił, że jesteśmy więźniami rusofobii. Fobia oznacza nieracjonalny strach, tymczasem otrzymujemy groźby zagłady jądrowej prawie każdego dnia ze strony byłego prezydenta Rosji (Dmitrija Miedwiediewa – red.) i propagandystów Putina. To nie jest nieracjonalne – powiedział szef MSZ.
I dodał: – On nawet powiedział, że Polska zaatakowała Rosję w II wojnie światowej. O czym on mówi? To Związek Sowiecki razem z nazistowskimi Niemcami zaatakowali Polskę 17 września 1939 roku. Nawet przeprowadzili wspólną paradę zwycięstwa! On mówi, że Rosja zawsze tylko walczyły z agresją. Co robiły sowieckie wojska pod Warszawą w 1920 roku? Czy były na wyprawie topograficznej?
Wskazał też, co "udało się" ambasadorowi Rosji przy ONZ. – To przypomnienie nam, dlaczego opieraliśmy się sowieckiej dominacji i dlaczego Ukraina opiera się teraz. Nie udało im się nas podporządkować i nie uda się im podporządkować sobie Ukrainy – stwierdził.