Bóg, seks i imprezy. O co chodzi z kochankami polskich księży?

Katarzyna Zuchowicz
09 września 2024, 18:56 • 1 minuta czytania
Zgon mężczyzny w mieszkaniu księdza w Drobinie błyskawicznie wywołał lawinę reakcji i domysłów. Ludzie szybko osądzili, co stało się na tamtejszej plebanii – jeszcze zanim cała Polska dowiedziała się z nieoficjalnych ustaleń, że u księdza miała odbywać się całonocna impreza. Zupełnie jakby bez zdziwienia, bo nie raz byliśmy już przecież bombardowani różnymi zdarzeniami z udziałem księży. – Sam nie jestem w szoku – przyznaje w rozmowie z naTemat Tomasz Terlikowski. Aż ciśnie się na usta – co dzieje się z tym Kościołem? Co sami zamierzają z tym zrobić?
Zgon mężczyzny w mieszkaniu księdza w Drobinie wywołał lawinę reakcji i domysłów. Zdjęcie ilustracyjne / Dall-e

"Orgie nad orgiami", "Mieszkania księży=strefa zagrażająca zdrowiu i życiu młodych mężczyzn", "Typowy dzień w Kościele", "Znowu balanga", "To teraz imprezy z Dąbrowy Górniczej w okolice Płocka przeniesiono?" – czytam komentarze pod artykułami o zwłokach znalezionych w mieszkaniu księdza w Drobinie na Mazowszu. Większość w podobny deseń. Inny jest taki, że "lewactwo powtarza kłamstwa i jeszcze to wierzy".


"Dzisiaj przed kościołem manifestacja z różańcem w intencji wikarego! Murem za wikarym" – zakrzyknął ktoś na profilu "Do Rzeczy". Ale i tam ludzie komentują, że to "Sodoma i Gomora w polskim Kościele", "Znowu", "Druga Dąbrowa".

Jeden z komentujących dosadnie: "Pedofilia i homoseksualizm. Tak się Kościół odwdzięcza za lata poparcia po 1945 roku. Kiedyś za komuny KK był ostoją, a teraz czym jest?".

Tak ludzie zaczęli reagować już w niedzielę. Na długo, zanim późnym popołudniem w poniedziałek RMF FM podał nieoficjalnie, że w mieszkaniu księdza miała odbywać się całonocna impreza, a ciało mężczyzny znaleziono w łóżku w pokoju zajmowanym przez wikarego. I że podczas imprezy mężczyźni mieli zażywać środki na potencję.

Czyli – raczej się nie pomylili.

– Mój Boże... Nie wiem, co powiedzieć – reaguje na to ksiądz z innej części Polski, gdy czytam mu, jaki jest odbiór historii z Drobina.

– Straszne. To jest upokarzające i smutne. Bardzo nad tym ubolewam. Takie historie nas po prostu niszczą. Bo nie wszyscy są złodziejami, nie wszyscy są bandytami. I nie wszyscy księża są pedofilami czy gejami – dodaje.

Terlikowski: – Spora część się ukrywa, co znaczy, że prowadzi ryzykowne życie seksualne

Tomasz Terlikowski, publicysta RMF FM, nie jest zaskoczony takim odbiorem tego zdarzenia.

– Reakcja jest oczywista. Ona mnie nie zaskakuje. Ponieważ wcześniej były podobne wydarzenia w Sosnowcu, to natychmiast ta sprawa kojarzy się z nimi. Sprawy sosnowieckie na tyle ciążą na naszej wyobraźni, że kojarzymy to w sposób jednoznaczny – reaguje w rozmowie z naTemat.

Przyznaje, że sam nie jest w szoku. Choć sprawa jest straszna i dla rodziny zmarłego, i dla rodziny księdza.

– W USA są diecezje, gdzie 40-60 proc. duchownych to są osoby homoseksualne. Zakładam, że nie ma powodów, by w Polsce wyglądało to radykalnie inaczej. Spora część się ukrywa, co znaczy, że prowadzi ryzykowne życie seksualne. I wtedy dochodzi do takich spraw, jak w Drobinie – komentuje.

Jaka może być skala w Polsce?

– To nie jest tak, że w każdej diecezji jest problem. Ale są diecezje, w których jest on wyraźnie większy niż w innych. Natomiast w każdej diecezji jest wyraźna nadreprezentacja osób homoseksualnych w stosunku do społeczeństwa – odpowiada.

W 2012 roku napisał z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zalewskim książkę pt. "Chodzi mi tylko o prawdę", w której duchowny już wtedy o tym mówił.

– Powiedział, że w Polsce są takie diecezje, w których wszyscy od kamerdynera po biskupa są homoseksualni. Ile wtedy odebraliśmy za to wyrazów hejtu od katolickich publicystów? Teraz widzimy, kto miał rację – mówi.

"To jest właściwie przestępstwo kanoniczne"

Kiedyś media o takich rzeczach nie pisały. Teraz – bez skrupułów. To sami księża "nauczyli" nas ostatnio wyciągać podobne wnioski. I mamy dziwić się, że tak zaczynamy odbierać kolejne zdarzenia z ich udziałem?

Diecezja sosnowiecka wiodła ostatnio prym. Niemal dokładnie rok temu w kościele Najświętszej Maryi Panny Anielskiej w Dąbrowie Górniczej w mieszkaniu jednego z księży zorganizowano orgię.

A wiosną tego roku, w tej samej diecezji, w mieszkaniu księdza z Sosnowa zmarł młody mężczyzna.

Na wieść o zdarzeniu w Drobinie tok rozumowania rzeszy Polaków błyskawicznie poszybował więc w jednym kierunku.

Kim był tajemniczy mężczyzna, który był u księdza z Drobina? Co oni tam robili? Jaka obyczajowa historia się za tym kryje? A nie daj Boże, kryminalna? Polacy zaczęli szaleć w domysłach. I na Kościele nie zostawiać suchej nitki.

– To jest właściwie przestępstwo kanoniczne. Nie ma żadnych wątpliwości, że takie zachowanie jest niedopuszczalne z perspektywy księdza – komentuje Tomasz Terlikowski.

– To jest druga sprawa analogiczna do Dąbrowy Górniczej. Kuria powinna teraz zrobić wszystko, by ją całkowicie wyjaśnić i odpowiedzieć na pytanie, czy nie było zaniedbań z jej strony. I czy ta sprawa nie jest związana ze skandalem sprzed lat w Diecezji Płockiej – dodaje.

Skandal wybuchł w 2007 roku.

– Wówczas po odejściu arcybiskupa Stanisława Wielgusa ujawniono, że za czasów jego zarządzania diecezją, w tej diecezji była bardzo silna grupa duchownych dokonujących przestępstw seksualnych albo wykorzystywania seksualnego na klerykach i na uczniach niższego seminarium duchownego. Trzeba sprawdzić, czy te sprawy mają związek. Trzeba też sprawdzić, czy ktokolwiek wiedział o zainteresowaniach tego księdza – sugeruje publicysta.

Co wydarzyło się w mieszkaniu księdza

Tu podkreślmy – nie wiemy, co dokładnie wydarzyło się w mieszkaniu wikarego parafii pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Drobinie pod Płockiem.

Wiemy tylko, że ksiądz natychmiast został zawieszony w swoich obowiązkach i do czasu wyjaśnienia sprawy otrzymał polecenie opuszczenia parafii. A także, że na miejsce zdarzenie szybko udał się biskup i kuria wydała oświadczenie, w którym zapewnia, że będzie współpracować ze śledczymi.

Z pierwszych komunikatów prokuratury wiemy natomiast, że na ciele mężczyzny nie znaleziono żadnych obrażeń zewnętrznych, w mieszkaniu nie było śladów walki, nikogo nie zatrzymano. Śledztwo będzie prowadzone w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.

Mężczyzna miał 29-lat, był mieszkańcem województwa łódzkiego. Jego ciało znaleziono w sobotę wieczorem.

Ale nieoficjalne ustalenia RMF FM rzucają jeszcze inny wydźwięk tej sprawie.

Tomasz Terlikowski: – Od jakiegoś czasu słyszymy od polskich biskupów o naporze ideologii LGBTQ+. I słowa biskupów w tej konkretnej sytuacji nabierają nowego znaczenia. Bo teraz można powiedzieć: "Drodzy księża biskupi, zróbcie porządek u siebie. A potem zabierajcie się za życie społeczne".

"Zawód kochanka księdza zawodem podwyższonego ryzyka"

Tu pojawia się kolejny wątek. Dosadnie nazwał go pisarz Jacek Dehnel, ale w sieci nie brak też komentarzy z podobnym wydźwiękiem.

Dehnel napisał na FB: "Po dwóch orgiach w Sosnowcu, jednej zakończonej zgonem, drugiej prawie, należy jednak zastanowić się, czy zawód kochanka księdza nie jest zawodem jeszcze bardziej podwyższonego ryzyka". Niż ksiądz – w nawiązaniu do publikacji "Tygodnika Powszechnego" sprzed kilku dni pt. "Ksiądz, zawód wysokiego ryzyka", która zaczyna się od słów:

"Wypalenie, depresja, pokusa samobójstwa. Chroniczne napięcie. Samotność w przemocowym środowisku. Podwójne życie. Uzależnienia. Oto prawdziwy obraz kapłaństwa w Polsce".

"Tyle randek w życiu miałem i żadna nie skończyła się zgonem. A jednak księża potrafią" – komentował Dehnel na Facebooku.

Mam wrażenie, że ksiądz, z którym rozmawiam, łapie się za głowę.

Mówi, że gdy usłyszał o ostatnich skandalach w diecezji sosnowieckiej, przez dwa dni nie wychodził z domu, bo ludzie różnie potrafią reagować pod adresem duchownych.

Mówi też, że nie wyobraża sobie sytuacji, by ktoś obcy nocował w mieszkaniu księdza, nawet jeśli jest to rodzina. Bo nikt na twarzy nie ma przecież wypisane, że jest np. bratem czy siostrą księdza, a ludzie łatwo mogą osądzić.

– Dla mnie prywatnie to nie do przyjęcia, by ktoś u mnie nocował. Oczywiście, że ktoś może przyjść w odwiedziny, ale na noc, absolutnie nie. Lepiej dmuchać na zimne – reaguje.

"Kochanek księdza"?

– Wie pani, Kościół jest mocno obryzgany takimi świństwami. Z faktami się nie dyskutuje. Słyszałem, że potrafią dobrze się kamuflować i są dyskretni. Ale komentarze mogą być obiektywne i tak nieobiektywne, że czasami wychodzi z nich coś nieprawdopodobnego. Ja w każdym razie bardzo się cieszę, że w parafii nie mam takiego problemu – odpowiada.

"Kochanek księdza?" "Zjawisko istnieje"

Pytam o wpis Jacka Dehnela Tomasza Terlikowskiego.

– Nie widzę powodu, żeby tego typu określenia używać w stosunku do kogokolwiek. Pamiętajmy, że często za tego typu relacjami, zarówno homo- jak i heteroseksualnymi duchownych, kryją się prawdziwe dramaty. Zarówno tych osób, które są z nimi w relacji, jak i niekiedy samych duchownych – komentuje.

Ale przyznaje: – Zjawisko istnieje z całą pewnością. Jeżeli w ciągu roku są dwie takie sytuacje, to zjawisko istnieje.

Podkreśla: – Pamiętajmy też, że duchowni są takimi samymi ludźmi jak my. Tak samo mają problemy, tak samo czasem podejmują złe decyzje. A osoby pozostające z nimi w relacjach, mniej lub bardziej przygodnych, mają niekiedy jeszcze trudniejszą sytuację. Bo często miłość walczy w nich np. z wiarą lub ze świadomością miejsca społecznego tej osoby. To są strasznie skomplikowane sytuacje. Dlatego byłbym daleki od takich szybkich i prostych ocen.

Może więc czas na rewolucję w Kościele?

– Tu nie ma prostych rozwiązań. Najprościej byłoby powiedzieć – znieść celibat. Ale w miejscach, gdzie celibatu nie ma, pojawiają się inne problemy – zauważa Tomasz Terlikowski. Na przykład związane z podwójnym życiem duchownych i wtedy z dodatkowym cierpieniem ich żon, mężów oraz dzieci. Do tego księża są na świeczniku, wymaga się od nich więcej niż od innych.

– Duchowni nie są inni. Święcenia kapłańskie nie zmieniają ludzkiej natury. W wymiarze sakramentalnym tak, w ludzkim nie. Nikt nie staje się lepszym człowiekiem od tego, że został wyświęcony na księdza. Nikt nie staje się bardziej pobożnym człowiekiem od tego, że został wyświęcony na księdza. I nikomu jeszcze nie stępił się popęd seksualny od tego, że został wyświęcony na księdza. To po prostu tak nie działa – podkreśla publicysta.

Czytaj także: https://natemat.pl/568982,zwloki-mlodego-mezczyzny-w-mieszkaniu-ksiedza-na-miejsce-pojechal-biskup