Dzieło życia Coppoli stało się... klęską życia. "Megalopolis" zaliczyło porażkę na każdym polu
"Megalopolis" to niezależny film, nad którym Francis Ford Coppola (Ojciec chrzestny", "Czas apokalipsy") pracował od kilkudziesięciu lat i nazywa go "dziełem życia". Pierwszy szkic scenariusza napisał w 1983 roku. Aby samodzielnie sfinansować dzieło, którego budżet wyniósł 120 mln dolarów, reżyser sprzedał w 2021 roku część swoich udziałów w słynnej winiarni.
Akcja dramatu science fiction rozgrywa się w przyszłości, a konkretnie w metropolii przypominającej Nowy Jork. W głównej roli obsadzono znanego z nowej trylogii prequeli "Gwiezdnych Wojen" Adama Drivera. Fabuła skupia się na architekcie, który marzy o tym, by przywrócić wspomnianemu miastu dawną świetność po minionej katastrofie. Na jego drodze stanie jednak skorumpowany burmistrz, którego gra Giancarlo Esposito ("Breaking Bad").
W obsadzie "Megalopolis" znaleźli się również: Shia LaBeouf ("Furia"), Nathalie Emmanuel ("Gra o tron"), Grace VanderWaal ("Gwiazdka"), Aubrey Plaza ("Biały Lotos"), Jon Voight ("Nocny kowboj") i Dustin Hoffman ("Absolwent").
"Megalopolis" Francisa Forda Coppoli to klęska
"Megalopolis", które w miniony weekend zadebiutowało w amerykańskich kinach (polska premiera 25 października), miało prawdziwie katastrofalne otwarcie. Jak donosi "Variety", zarobiło podczas debiutu zaledwie cztery miliony dolarów (przy 120 milionach budżetu).
A dodajmy, że "Horyzont. Rozdział 1" Kevina Costnera, nazywane klapą roku, zarobiło w weekend otwarcia 11 milionów dolarów. Western kosztował 100 milionów, a reżyser włożył w niego własne pieniądze i zastawił farmę. Plany premiery drugiej części "Horyzontu" zostały na razie wstrzymane.
Wszystko wygląda więc na to, że "Megalopolis" Francisa Forda Coppoli będzie jeszcze większą porażką. Zwłaszcza że recenzje są naprawdę słabe: na CinemaScore film zdobył katastrofalną ocenę D+. Na Rotten Tomatoes ma 49 proc. od krytyków (na podstawie 201 recenzji) i 34 proc. od widzów, a na Metacritic – 55 od recenzentów i 4,6 od publiczności.
Jak widać, opinie znawców są podzielone. "The New York Times" określił Megalopolis "cudownie ekscentrycznym", podczas gdy Associated Press stwierdził, że film jest "niemal niemożliwy do przyswojenia po jednym, dezorientującym seansie". The Guardian pisze o "epickiej klęsce Coppoli", a "San Francisco Chronicle" przewiduje, że może to być największa filmowa porażka wszech czasów. Z kolei USA Today nazywa dzieło "zbyt dziwnym, by opisać to słowami".
Podobne recenzje pojawiły się po premierze "Megalopolis" na tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Cannes. Już one sugerowały, że będzie to film, który się kocha albo nienawidzi, lub inaczej: reżyserka wizja, która nie przyjmie się w kinach, ale zostanie (być może po latach) doceniona przez filmowych pasjonatów.
Dziennikarz BFMTV Jérôme Lachasse napisał wówczas na portalu X (dawnym Twitterze), że "Megalopolis" to katastrofa. "Zabawny jak 'The Room' Tommy'ego Wiseau. Z [...] bezsensownymi scenami i absurdalnymi dialogami" – czytamy. Recenzent dodał również, że pod koniec seansu na sali rozległo się buczenie, które przerwano po ukazaniu się na ekranie hołdu dla Eleonor Coppoli, zmarłej żony reżysera.
Dodajmy, że studio Lionsgate próbowało w ramach promocji wykorzystać kontrowersje wokół filmu: opublikowało zwiastun z cytatami znanych krytyków filmowych, którzy początkowo krytykowali filmy Coppoli, a te później stały się klasykami. Jednak jak doniósł magazyn "Vulture", cytaty te były sfabrykowane lub wygenerowane przez AI, co skłoniło Lionsgate do przeprosin i wycofania trailera.