W PiS znaleźli już polskiego Trumpa. "Szanse Przemka bardzo, bardzo wzrosły"
Po zwycięstwie Donalda Trumpa w PiS czuć bojowe nastroje.
– To dla nas drogowskaz do sukcesu. To wiatr w żagle. Historia w Polsce powinna się potoczyć tak jak w USA. Tam też rządzący zachowywali się podobnie. Słyszeliśmy, jak ciągali Donalda Trumpa pod sądach. To samo jest u nas. Mam nadzieję, że sytuacja się powtórzy i kandydat PiS wygra w Polsce wybory – reaguje poseł PiS Grzegorz Matusiak.
Zdecydowanie uważa, że kandydat Prawa i Sprawiedliwości powinien być podobny do Trumpa.
– Moim zdaniem powinien być bojowy. Powinien mówić to, co Polacy myślą. Powinien być polskim Donaldem Trumpem. Ale PiS nie musi go szukać. My mamy Trumpów. Chociażby pan Przemysław Czarnek. On jest typowym Trumpem. Nawet jest do niego podobny figurą, prawda? – dodaje ze śmiechem.
Dominik Tarczyński?
– Oj, on by poszedł dalej niż Trump.
– On też jest przebojowy. Ale jeśli chodzi o osobowość trumpowską w Polsce, to uważam, że są dwie osoby: Przemysław Czarnek i Dominik Tarczyński – odpowiada poseł PiS.
"Trump w polskiej wersji?", "Tak się złożyło"
Pierwszy z nich był już pytany w Polsacie, czy czuje się "polskim Trumpem".
– Zobaczcie państwo, jak się nawet ubrałem: czerwony krawat na białej koszuli i czarna marynarka – powiedział Czarnek.
– Donald Trump w wersji polskiej? – dopytał prowadzący.
– Tak się złożyło – odpowiedział.
Z kolei Tarczyński był na wiecu Trumpa i błyszczał tak, że cała prawica wpadła w euforię.
– Pozostałe osoby, których nazwiska wymieniano w mediach, to dyplomaci. To osoby merytoryczne, konkretne, patriotyczne. A ja uważam, że w dzisiejszych czasach przyda się osobowość, która będzie w stanie odeprzeć beznadziejne i prymitywne ataki z tamtej strony. Nie mamy innego wyjścia, bo jesteśmy pod ścianą – uważa poseł Matusiak.
– Zabiera nam się subwencje, zastrasza się ludzi, likwiduje bardzo dobrze prosperujące zakłady pracy, wszystko drożeje. Podobnie jak w Ameryce. A ludzie potrzebują żyć. Ideologia już się przeżyła – tłumaczy.
Po czym przesyła nam zdjęcie z podpisem: "Bądź jak Trump".
"Uważam, że szanse Przemka bardzo, bardzo wzrosły"
Od miesięcy wszyscy głowią się, kogo PiS wystawi w wyborach prezydenckich. Od miesięcy słyszymy, że istnieją jakieś tajne listy, że PiS robi badania, że na Nowogrodzką ciągną kolejni kandydaci. I ciągle jak mantra powtarzane są wymagania prezesa PiS:
– Kandydat partii na najwyższy urząd powinien być mężczyzną. Młodym, wysokim, okazałym, mającym rodzinę i znającym języki obce, najlepiej dwa. Musi być też obyty międzynarodowo. To powinien być człowiek, dla którego świat nie jest czymś obcym, który bywał na konferencjach, wykładach...
Nawrocki, Błaszczak, Bocheński, Przydacz.... Różne nazwiska krążyły w mediach. Czy to wszystko po wygranej Donalda Trumpa może legnąć w gruzach?
Nazwisko Czarnka mrozi przeciwników PiS.
Ale tu...
– Żeby nie było, mam bardzo dobre zdanie o Przemku, uważam, że byłby dobrym prezydentem. Ale początkowo wydawało mi się, że byłaby to skrajna kandydatura. Natomiast po zwycięstwie Trumpa uważam, że jest to już możliwe. I to z dwóch powodów – reaguje jeden z polityków PiS.
– Widać, że osoby wyraziste mogą wygrać. Ale wynik Trumpa przeorał świadomość społeczną, również w Polsce. Ludzie zobaczyli i zrozumieli, że polityk, który ma jasne zdanie na jakiś temat, czasem nawet przerysowane, nie jest złą kandydaturą. Uważam więc, że szanse Przemka bardzo, bardzo wzrosły. Z tego, co widać, Przemek jest brany pod uwagę – twierdzi.
Szydło: "To przykład dla każdego prawicowego polityka, jak należy działać"
Amok, w jaki wpadł PiS po zwycięstwie Donalda Trumpa, to coś niespotykanego w polskiej polityce. Z jednej strony gigantyczna euforia i okrzyki w Sejmie na jego cześć, z drugiej publiczne wychwalanie go pod niebiosa. Jakby nagle spadło na nich objawienie, w jaki sposób mogą wygrać wybory. I widać, jak szybko wyciągają dla siebie lekcję.
Bo dziś nie słychać, by ktoś mówił o międzynarodowym obyciu, o rodzinie, językach itp.
Beata Szydło: "Nie tracił czasu na szukanie 'centrum', nie łasił się do otwarcie wrogich liberalno-lewicowych mediów. On robił swoje, trzymał się swojej agendy – i wygrał. To przykład dla każdego prawicowego polityka, jak należy działać. Odwaga i praca dają zwycięstwo".
Patryk Jaki: "Mamy pełno pseudoanalityków podszywających się pod prawicowych, sondażowni (...), którzy (...) "nauczają", że nasz kandydat na prezydenta ma nie być zbyt prawicowy tylko udawać, że jest podobny strony tuskowej. (...) Tymczasem, gdyby przełożyć Trumpa na polskie warunki trzeba by go posadowić daleko na prawo od PiS i nazwać "hiperradykałem".
Jaki przeanalizował nawet jedno z przemówień Trumpa, w którym na drugim miejscu po patriotyzmie znalazło się "wywalenie gender ze szkół", a potem "obrona kobiecego sportu".
"I oczywiście hit tej kampanii. Powtarzany na każdej konwencji 'Drill, baby, drill' czyli naśmiewanie się z zielonych ideologii w gospodarce. Można? Można!" – taką lekcję według niego dostał PiS przed wyborami prezydenckimi.
"10/10!!!" – odpowiedział mu poseł Dariusz Matecki.
"Patryku, a czy ty byś startował w wyborach na prezydenta RP?" – zapytał inny z komentujących.
Jaki sam deklarował już, że jest gotów. Zupełnie niedawno jasno dał też do zrozumienia, że według niego kandydat PiS powinien być nieco inny, niż wskazał prezes.
To powinna być osoba, która będzie w stanie odczarować nasze idee, pokazać, że nam doklejono gębę, będzie potrafiła o te idee walczyć. To musi być ktoś, kto potrafi argumentować, potrafi się bić, wykorzysta debaty, które będą oglądały miliony ludzi, i zmieni to.
Kto więc najbardziej potrafiłby się tak bić? I czy w ogóle to, co jest w USA, da się przenieść na polskie realia?
– Takich wyrazistych nazwisk jest u nas sporo. Ale cały czas mamy przekonanie, że to, co przyjęło się w innym kraju, powinno podpowiadać nam pewien kierunek, ale nie być 100 proc. argumentem za. Gdybyśmy przełożyli tę sytuację 1:1, to musielibyśmy szukać polityka nie tylko bardzo wyrazistego, ale bardzo dojrzałego. My szukamy dobrego kandydata na prezydenta Polski – reaguje poseł PiS Piotr Kaleta.
– To bardzo dobry, kompetentny polityk, sprawny działacz partyjny. Wszystkie argumenty przemawiają "za" – odpowiada.
Czarnek na giełdzie potencjalnych kandydatów
Nazwisko byłego szefa MEN od miesięcy wyskakuje na giełdzie nazwisk, ostatnio widocznie częściej.
Dominika Wielowieyska analizuje teraz na łamach "Gazety Wyborczej": "Czarnek czy Morawiecki? Kaczyński już zdecydował. Czekał tylko na wynik wyborów w USA".
Piotr Śmiłowicz z "Tygodnika Powszechnego" pisze w gazeta.pl, że jako "polski Donald Trump" Czarnek już czuje się nominatem. Opisał przy tym jak szedł w Sejmie w grupie posłów PiS i jeden z dziennikarzy zawołał: "Panie prezydencie!" – na te słowa odwrócił się tylko on.
W jego analizie znalazła się też opowieść jednej z posłanek PiS. "Dwa lata temu udała się z prywatnymi sprawami do astrologa. Ten jej początkowo nie rozpoznał, ale gdy w końcu to nastąpiło, powiedział: "proszę się nie martwić, politycznie wszystko dobrze się ułoży dla pani partii. A wie pani kto będzie prezydentem RP? Przemysław Czarnek" – pisze Piotr Śmiłowicz.
Media społecznościowe? Mnóstwo jest takich odniesień.
Maria Kurowska, posłanka Suwerennej Polski, nie słyszała wcześniej określenia "polski Trump" pod adresem Czarnka.
– Bardzo dobry pomysł. Bardzo mi się to podoba. Od jakiegoś czasu, gdy patrzę na naszą scenę polityczną, pomyślałam, że z polityków, których znam, jest to najlepszy kandydat na prezydenta. Bo jak nie on to kto? – reaguje. Uważa, że Czarnek jest najbardziej wyrazisty ze wszystkich potencjalnych kandydatów na kandydata.
– Mam o nim jak najlepsze zdanie. Widzę wszystkie jego dodatnie strony. Czasem widzę jego ułomności, ale kto jest bez nich? Prawdziwy Donald Trump też je ma. Ale co wygrało u Trumpa? To, że był normalny, wyrazisty, nie kluczył – uważa.
O Czarnku myśli tak:
– Jest wyrazisty w swoich poglądach, a ja lubię ludzi z krwi i kości. Ma prezencję. Jest stanowczy. Umie się wypowiedzieć, umie bronić swoich racji. Nie zraża się, nie ma w nim nienawiści. Imponuje mi odwagą i tym, że mówi prawdę bez względu na konsekwencje.
I jest też człowiekiem wiary.
– Uważam, że wpływ na losy naszych narodów, naszych państw, ma nie tylko polityka, ale jest jeszcze palec boży. I odnoszenie się i przywoływanie pomocy Pana Boga jest bardzo istotne, aby przywódca umiał to zrobić. Aby nie wierzył tylko w czubek własnego nosa, że on jest najmądrzejszy, ale żeby też widział, że jest jeszcze ktoś, kto kieruje losami świata – uważa posłanka.
Inny z polityków zwraca też uwagę na jego kulturę osobistą – podobno, jak słyszymy, prezes PiS przywiązuje do tego dużą wagę.
Czarnek: "Jeśli będzie trzeba, podejmę rękawicę"
Sam Przemysław Czarnek stwierdził niedawno w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM:
– Nie chcę kandydować na prezydenta, ale jeśli będzie trzeba, podejmę rękawicę.
Zadeklarował, że najchętniej jako kandydata PiS na prezydenta widziałby Mariusza Błaszczaka lub Karola Nawrockiego. Siebie zaś obsadziłby w roli wspierającej starania partii o zdobycie Pałacu Prezydenckiego.
– To musi być kandydat, który zmobilizuje przede wszystkim nasz elektorat, przejmie cały elektorat prawicy w drugiej turze, ale też będzie miał zdolność do pozyskania tego mitycznego środka. Mówią, że mam cechy pierwszą i drugą, ale z pewnością z trzecią cechą mam jakiś problem – powiedział Czarnek.
Widać go jednak w Polsce. Spotyka się z wyborcami. – Tylko aktywność spowoduje zwycięstwo kandydata prawicy, ktokolwiek nim będzie – powiedział ostatnio w Bielsku-Białej.
Kto wśród potencjalnych kandydatów PiS, oprócz niego, jest jeszcze tak wyrazisty?
– Tam już nie ma wyrazistych – kwituje krótko jeden z polityków PiS.
Po co Tarczyński pojechał na wiec Trumpa
Widoczny jest jeszcze Dominik Tarczyński, który był z misją w USA – w ostatnich dniach kampanii uczestniczył w wiecu wyborczym Donalda Trumpa w Salem w Wirginii. I swoją obecnością próbował namówić Polonię do oddania na niego głosów.
Był tak widoczny, że chyba bardziej się nie dało. Z pierwszych szeregów mógł czerpać garściami, jak Trump prze do sukcesu.
Czy czerpał ją dla siebie, czy dla sztabu PiS? Przypomnijmy, w ostatnich dniach sierpnia sam zgłosił swoją kandydaturę. "Odpowiadając na coraz liczniejsze zapytania i komentarze: Tak, jestem gotów wystartować w nadchodzących wyborach prezydenckich" – napisał na X.
Tarczyński to świętokrzyski europoseł. Dominik Masierak z TVP3 Kielce ocenił, że jego obecność na wiecu Trumpa to autopromocja świętokrzyskiego europosła. I że to mu się udało, bo wiedział, do kogo uderzyć, żeby znaleźć się w takim miejscu. Ocenił też, że było to także adresowane do środowiska PiS, żeby o sobie przypomnieć i pokazać, że jest skutecznym człowiekiem w autopromocji.
– Nie sądzę jednak, żeby miał realne szanse na to, by zostać kandydatem PiS w wyborach prezydenckich – komentował w programie Wokół Polityki świętokrzyskiego Echa Dnia.
Jeden z naszych rozmówców podkreśla, że Dominik Tarczyński, jako europoseł PiS, ma oficjalne stanowisko – przedstawiciel delegacji w PE ds. kontaktów z USA.
– Pojechał tam, wykonując swoje obowiązki służbowe. Dlaczego ma go tam nie być? Zawsze wiele osób jeździeło na kampanie w USA i wcale bym się nie zdziwił, gdyby teraz też było ich tam o wiele więcej. Tylko nie wszystkich było widać. Dominik jest po prostu bardzo przebojowy, więc jest widoczny – mówi.
Czy Tarczyński mógł przywieźć prezesowi PiS cenne wskazówki, jak robić kampanię?
– Z pewnością tak. Obserwował to z bliska. Jest towarzyski, na pewno rozmawiał z republikanami – odpowiada polityk.
Ale jako kandydata na prezydenta go nie widzi. – Przemek Czarnek ma bogatsze doświadczenie. Jest profesorem. Nie ma się nawet nad czym zastanawiać. Zawsze trzeba mieć 50 proc. plus 1 głos, żeby w tych wyborach wygrać. Widzę, że Przemek jest w staniej w jakiejś konfiguracji to zrobić. A Dominik? Powiedzmy, jeszcze nie w tej chwili – uważa.
Czytaj także: https://natemat.pl/575903,donald-trump-wygral-wybory-pis-juz-zaciera-rece-liczac-na-jego-poparcie