Michalik: Hołownia kontra "Newsweek". Mamy do czynienia z sytuacją zero-jedynkową: ktoś tu kłamie

Eliza Michalik
29 listopada 2024, 19:14 • 1 minuta czytania
Sprawę "Newsweek" kontra Hołownia z Collegium Humanum powinien pilnie obserwować każdy, kto chce się dowiedzieć, czy jesteśmy cywilizowanym krajem, jeśli chodzi o normy życia publicznego. Na razie jest ona rozwojowa.
Szymon Hołownia kontra "Newsweek". Eliza Michalik: Ktoś tu kłamie. Fot. Pawel Wodzynski/East News

Strony sporu są dwie: "Newsweek" – znany i poważany tytuł medialny i Szymon Hołownia – znany i przez wielu także szanowany polityk, szef Polski 2050 oraz kandydat na prezydenta.


"Newsweek" twierdzi (bez miejsca na domysły i sugestie), że "Hołownia studiował jako martwy student na Collegium Humanum". A "oceny wpisywał mu rektor".

Oskarżenia są najcięższej możliwej wagi. Renata Kim, redaktorka "Newsweeka" i autorka tekstu twierdzi, że przez 2 lata rozmawiała z kilkudziesięcioma osobami, pracownikami tej uczelni z najbliższego kręgu współpracowników rektora i "nazwisko Szymona Hołowni padało niemal w każdej rozmowie".

Czytaj także: https://natemat.pl/578789,szymon-holownia-mial-studiowac-na-collegium-humanum

Hołownia miał być na liście studentów uczelni, ale nie przychodzić na zajęcia. I, co najważniejsze, zdaniem Kim, miał być jednym ze studentów, którzy dostaliby dyplom ukończenia uczelni bez studiowania. Dyplom ukończenia przez Hołownię studiów, według przytaczanej przez Kim plotki, rektor uczelni miał "trzymać w sejfie". A jego dane, włącznie z treścią złożonego ślubowania studenckiego – mają figurować w wewnątrzuczelnianym systemie informatycznym "Sokrates".

Tu sprawa się komplikuje, bo, mimo że oskarżenia "Newsweeka" są najwyższej rangi, gazeta nie podaje na nie twardych dowodów – twierdzi, że "leżą one u prokuratora" i że ich istnienie może potwierdzić Piotr Krysiak, dziennikarz śledczy, który także zajmował się tą sprawą.

Prokurator prowadzący sprawę ponoć nie chce się publicznie wypowiadać, dopóki nie postawi się Szymonowi Hołowni zarzutów.

W odpowiedzi na te zarzuty Szymon Hołownia nie kluczy, nie kręci, nie odpowiada pytaniem na pytanie i nie raczy publiki długimi, skomplikowanymi i niejednoznacznymi wyjaśnieniami, jak to ma najczęściej miejsce w przypadku publicznych kłamców.

Wysłuchałam jego długiej konferencji prasowej, podczas której odpowiedział na wszystkie pytania dziennikarzy i przyznaję, że mówił prosto i logicznie.

Wersja marszałka jest następująca: chciał skończyć studia magisterskie, bo został mu ich tylko jeden semestr, szukał najlepszej uczelni, na której mógłby zrealizować ów plan, Collegium Humanum, do której złożył podanie o przyjęcie na studia była jedną z nich, ale nie jedyną. Po złożeniu na nią papierów o całej sprawie zapomniał, z powodu nawału pracy i pogłosek, które zaczęły do niego dochodzić, że Collegium Humanum nie ma dobrej opinii.

Czytaj także: https://natemat.pl/578993,szymon-holownia-i-collegium-humanum-donald-tusk-komentuje

Zastanowiła mnie podczas tej konferencji niejednoznaczna odpowiedź Hołowni na pytanie, czy pozwie "Newsweek". Marszałek nie odpowiedział bowiem: "oczywiście, że tak", tylko tłumaczył, że sprawa wymaga namysłu. Szczerze mówiąc sprawiał wręcz wrażenie człowieka, który "Newsweeka" bardzo pozywać nie chce.

Niezbyt jasno także w moim mniemaniu wyjaśnił rolę w całej sprawie Michała Koboski, który miał "załatwiać" na uczelni jego sprawy, przy okazji załatwiania własnych. Jednoznacznie oświadczył jednak, że cala sprawa to "kłamstwa i bulwersujące oszczerstwa".

Z racji tego, że twierdzenia "Newsweeka" są tak samo jednoznaczne mamy do czynienia z sytuacją zero-jedynkową: ktoś tu kłamie. Prawdę mówi tylko jedna z tych dwóch stron sporu, albo "Newsweek", albo marszałek Hołownia. Nie ma innej możliwości.

W moim odczuciu, jeśli oskarża się człowieka o poważne przestępstwa, należy to twardo udowodnić, tak, żeby nie było żadnych wątpliwości. Plotki, rzeczy zasłyszane, zwłaszcza od "anonimowych", choćby i kilkudziesięciu osób absolutnie nie wystarczą.

Oczekuję więc, że "Newsweek" w kolejnych tekstach udowodni swoje twierdzenia ponad wszelką wątpliwość - inaczej będzie mógł być oskarżany o wplątanie się w rozgrywki polityczne i bycie narzędziem kogoś, kto chce zaszkodzić Hołowni, zapewne w kontekście wyborów prezydenckich. A gdyby tak się stało z pewnością straci wiarygodność w oczach swoich czytelników.

Z drugiej strony, jeśli cała sprawa miałaby się okazać wyssana z palca oczekuję od kandydata na prezydenta, że pozwie gazetę do sądu. Taki proces nie powinien być długi i skomplikowany.

Z ciekawością obserwuję rozwój sytuacji, bo on powie nam bardzo wiele o tym, gdzie jesteśmy jeśli chodzi o zasady naszego życia publicznego i sposób prowadzenia w Polsce kampanii wyborczych.

Czytaj także: https://natemat.pl/578795,holownia-na-collegium-humanum-o-dezinformacje-oskarza-sluzby-donalda-tuska