Większość polityków PiS z prezesem partii na czele zdaje sobie sprawę, że tego tematu lepiej nie ruszać. Na pomyśle zakazania aborcji rządzący raczej nie zdobędą za wiele politycznych punktów. Ale Prawo i Sprawiedliwość jest między młotem a kowadłem: sondaże z jednej strony, a z drugiej – znaczna część elektoratu tej partii oczekuje radykalnego zaostrzenia przepisów. A wyrazicielem tych oczekiwań są ONI: prawnicy z Ordo Iuris, organizacji wokół której jest sporo tajemnic.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Jesienią ubiegłego roku wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż to sobie wyobrażali działacze z organizacji pro-life. Do Sejmu trafił projekt ustawy, w którym mowa była o całkowitym zakazie aborcji i przewidującym karę więzienia za złamanie tego zakazu. Wielu działaczy PiS ochoczo przyklasnęło tym pomysłom, a Jarosław Kaczyński pomysłodawcom dał nadzieję, że ustawa zostanie zmieniona (jak mówił – by dzieci z zagrożonych ciąż się urodziły i przynajmniej można było je "ochrzcić i pochować"). A potem tę nadzieję odebrał. Gdy zauważył siłę protestu kobiet i oszacował, jakie mogą być straty sondażowe, wydał polityczny rozkaz, by projekt ustawy odesłać do kosza.
Dr Joanna Banasiuk, która firmowała projekt, nie szczędziła wówczas cierpkich słów. To ona, wiceprezes Fundacji Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, stanęła przed posłami i spokojnym głosem mówiła o rzezi niewinnych dzieci, aborcyjnym piekle kobiet i o powiązaniach między polityką stalinowską a obecnie obowiązującym prawem. A dwa tygodnie później, gdy projekt został odrzucony, grzmiała: "Co się stało przez te dwa tygodnie? Czemu państwo odrzucili w Komisji Sprawiedliwości ustawę pod którą podpisało się pół miliona ludzi ? To, co zrobiliście, to zwykła przemoc".
Już wtedy było jasne, że Ordo Iuris oraz Fundacja Pro – Prawo do życia, które stały za inicjatywą "Stop Aborcji", nie odpuszczą. I tylko patrzeć, jak wojna aborcyjna powróci. Przed weekendem działacze organizacji pro-life wbili rządzącym szpilę, wyliczając, że "bilans rządów PiS w tym obszarze to 1500 ofiar". Chwilę wcześniej Ordo Iuris ściągnęło do Polski Rebbekę Kissling, by przekonywać Polaków, że zakaz aborcji powinien dotyczyć także ciąż powstałych w wyniku gwałtu.
Radio Maryja wspiera działania Ordo Iuris, ale już cały Kościół w Polsce – nie za bardzo. Wprawdzie biskupi od zawsze mówią, że oczekują od polityków delegalizacji aborcji, to jednocześnie od dawna podkreślają, że karanie kobiet za ten czyn nie wchodzi w grę. A drugą kwestią jest to, skąd Ordo Iuris się wywodzi. Bo założyciele tej Fundacji swego czasu zaleźli Kościołowi za skórę.
To ten Instytut dał Ordo Iuris pieniądze (50 tys. zł) na rozpoczęcie działalności.
A Instytut im. Skargi jest znany nie od dziś z działań, nazwijmy to, kontrowersyjnych pod względem etycznym. "Gazeta Krakowska" już 8 lat temu w artykule "Imperium za wdowi grosz" prześwietlała finanse tej fundacji opisując jej działania. Jeszcze wcześniej przed kupowaniem czegokolwiek od tej fundacji przestrzegał wiernych nawet "Gość Niedzielny". Ale właśnie: tam niczego się nie kupuje, bo Instytut – przynajmniej teoretycznie – nie prowadzi działalności gospodarczej. Oferuje różne "cudowne medaliki", kalendarze, czy pisma. Ale ich nie sprzedaje – on je "rozdaje". Za darmo? Oczywiście, że nie – nabywcy (nazywani przez fundację "korespondentami") płacili za to "darowiznę", której suma była dokładnie określona. Niekiedy byli to tego przymuszani szantażem.
Jak to możliwe? Wykorzystywano starsze, religijne osoby, którym wysyłano przekazy, aby wesprzeć choćby walkę z homoseksualizmem, czy z aborcją. Kto zdecydował się wypełnić przekaz, ten godził się na sprzedaż swoich danych osobowych. A potem był nękany pismami z nachalnymi prośbami o datki. "Gość Niedzielny" pisał wprost o naciąganiu starszych osób i o tym, że proboszczowie w całym kraju otrzymują wiele skarg. Tymczasem majątek fundacji urósł tak, że po paru latach działalności dorobiła się m.in. wartej prawie 5 mln zł kamienicy w Krakowie.
Członkowie stowarzyszenia wyglądają na młodych biznesmenów. Nie są też "pokornymi owieczkami", dla których słowo biskupa jest najwyższym autorytetem. (...) Jak docierają do potencjalnych ofiarodawców? Mechanizm jest prosty. Za pośrednictwem Poczty Polskiej rozsyłają tzw. druki bezadresowe, które listonosze po prostu wrzucają do wszystkich skrzynek. Najnowszy taki druk ma na pierwszej stronie wizerunek Maryi, "cudownego medalika" i duży napis: "Ona Ci pomoże".
gosc.pl
Portal racjonalista.pl kilka lat temu zamieścił na swoich stronach skan pisma, jakie od fundatorów Ordo Iuris otrzymała starsza osoba, która najpierw wpłaciła Stowarzyszeniu jakiś datek, a potem płacić przestała. Treść listu jest taka, że pod nim znalazło się wiele komentarzy o wyłudzaniu pieniędzy.
Kościelne władze co jakiś czas podkreślały, że nie mają nic wspólnego z Instytutem Edukacji Społecznej i Religijnej im Ks. Piotra Skargi, że jest to organizacja zupełnie świecka i nikt z niej nawet nie zwracał się z prośbą do biskupów o aprobatę.
Wierni niejednokrotnie uskarżają się na natarczywy ton korespondencji, w której Stowarzyszenie w sposób uciążliwy narzuca kontynuowanie kontaktów i zamawianie dalszych materiałów.
Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. Ks. Piotra Skargi jest organizacją prywatną, założoną przez osoby świeckie, nie powiązaną instytucjonalnie z Kościołem i działającą na własną odpowiedzialność. Stowarzyszenie nie przedstawiło swego statutu do aprobaty władzy kościelnej, dlatego nie może być traktowane jako uznane przez Kościół stowarzyszenie wiernych. Czytaj więcej
Komunikat Kurii Krakowskiej
I nie przypadkiem Kościół tak jednoznacznie odcina się od Instytutu, choć ten w swoich listach co chwilę powołuje się na Jana Pawła II. Krakowskie Stowarzyszenie i Fundacja nie kryją, że powstały "z inspiracji działających na świecie Stowarzyszeń Obrony Tradycji, Rodziny i Własności (TFP)". TFP zaś jest organizacją wywodzącą się z Brazylii, gdzie Episkopat uznał ją za sektę cechującą się "fanatyzmem religijnym" (fundacja na swoich stronach zapewnia, że działa w oparciu o prawo kanoniczne). Przedstawiciele TFP zasiadają we władzach Fundacji im. Skargi, a Fundacja i Stowarzyszenie cele mają te same, co organizacja w Brazylii: obrona chrześcijaństwa przed komunizmem i masonerią, walka z ruchami LGBT, czy o ochronę życia poczętego.
Ordo Iuris cele ma podobne, choć o związkach z TFP mówić nie chce. Bo i owszem – one nie są bezpośrednie, lecz pośrednie, poprzez Instytut im. Skargi. Nie wiadomo, czy wsparcie ze strony kontrowersyjnego Instytutu zakończyło się na wspomnianych 50 tys. "na start". Zapytaliśmy w Ordo Iuris, czy fundacja z Krakowa nadal przekazuje środki prawnikom z Warszawy. Otrzymaliśmy odpowiedź taką, z której niewiele wynika.
W sprawozdaniach Ordo Iuris nie ma jednak szczegółowych informacji o tym, skąd pochodzą darowizny. Nie wiadomo zatem, czy wsparcie na walkę o całkowite zakazanie aborcji nadal płyną z Fundacji, która majątek zdobyła na biznesie z "cudownymi medalikami" sprzedawanymi starszym osobom.
Tak jak Fundacja im. Skargi w ogóle nie zwracała się do biskupów o aprobatę swoich działań, tak i Ordo Iuris nie występowało do hierarchów o wsparcie. Prawniczy instytut zapewnia jednak, że Kościół na ich działania patrzy przychylnie.
Ordo Iuris na ubiegłorocznej inicjatywie "Stop Aborcji" zapewne nie poprzestanie. I po raz kolejny postawi i Kościół, i PiS w niezręcznej sytuacji. No bo – z ich punktu widzenia – jak tu nie poprzeć inicjatywy pro-life, a z drugiej strony – jak tu poprzeć działania organizacji, jak wynika ze słów biskupów z innych państw, powiązanej pośrednio z sektą.
Instytut Ordo Iuris utrzymuje się wyłącznie z darowizn podmiotów prywatnych i nie korzysta w żadnej mierze z dotacji publicznych. Wszystkie darowizny osób prawnych i fizycznych uwzględniane są w corocznych sprawozdaniach merytorycznych i finansowych, publikowanych na stronie Ordo Iuris.
Joanna Zając
Instytut na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris
Działania na rzecz realizacji konstytucyjnego standardu prawnej ochrony życia podejmowane były przez szeroką koalicję organizacji pozarządowych wspierających Komitet Inicjatywy Ustawodawczej "Stop Aborcji". Z naszych informacji wynika, że Komitet uzyskał zgodę na zbieranie podpisów w znacznej większości diecezji. Nie jest to nic zaskakującego, jako że Kościół niezmiennie wzywa do zapewnienia pełnej prawnej ochrony życia ludzkiego.