Znamy "prawdę o Smoleńsku" według podkomisji Macierewicza. W rocznicę katastrofy będą wskazani winni
Znamy "prawdę o Smoleńsku" według podkomisji Macierewicza. W rocznicę katastrofy będą wskazani winni Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Ujawnienie prawdy o Smoleńsku jest blisko – grzmiał na ostatniej miesięcznicy Jarosław Kaczyński. I ten moment nadchodzi: prawda według podkomisji powołanej przez Antoniego Macierewicza wkrótce zostanie ogłoszona. Jak dowiedziało się naTemat, będzie to elementem obchodów 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej, a w dokumencie wśród przyczyn mowa będzie o błędach po stronie rosyjskiej.

REKLAMA
Gdy w lutym minął rok działania podkomisji, dziennikarze głośno zapytali: gdzie te zapowiadane rewelacje, gdzie porażające fakty i nowe sensacyjne dowody? Pytanie jest uzasadnione o tyle, że budżet komisji jest kilkumilionowy, a jej członkowie to ludzie, którzy wcześniej współpracowali z parlamentarnym zespołem Antoniego Macierewicza, gdzie eksperymentowano z puszkami po napojach i parówkami. Wydawałoby się, że udowodnienie zamachu w Smoleńsku jest bliskie, Antoni Macierewicz obiecywał to już we wrześniu. Zbliża sie kwiecień i...
No właśnie: jak nieoficjalnie dowiedziało się naTemat, w kwietniu eksperci Macierewicza, których szef MON "wciągnął" w skład Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, ogłoszą, dlaczego ich zdaniem doszło do katastrofy. A z tego będzie wynikać, kto jest temu winien. Według naszych ustaleń, ich zdaniem do tragedii celowo doprowadzili rosyjscy kontrolerzy z wieży w Smoleńsku i ponoć podkomisja ma na to dowody. Prezentacja tych informacji, jak dowiedzieliśmy się ze źródeł związanych z ekspertami, najprawdopodobniej będzie elementem obchodów rocznicy katastrofy smoleńskiej, które będą miały charakter państwowy i potrwają dwa dni: 9 i 10 kwietnia.
O tym, że eksperci podkomisji planują w najbliższym czasie konferencję prasową, mówił wczoraj na spotkaniu w Łodzi porucznik Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, który lądował w Smoleńsku tuż przed tym, jak rozbił się Tupolew z 96. osobami na pokładzie.
logo
Por. Artur Wosztyl (po lewej) na spotkaniu z mieszkańcami Łodzi. Fot. naTemat
Wosztyl był jednym z najważniejszych świadków podkomisji, sam Antoni Macierewicz mówił o nim, że to ostatni żyjący świadek potwierdzający winę rosyjskich nawigatorów. – Nie wiem, na jakim etapie są prace podkomisji. Tę informację mam nadzieję już niedługo, za kilka dni, otrzymamy – mówił wieczorem w Łodzi. Nie krył przy tym, że jest przekonany o winie ludzi z wieży. Jego zdaniem, załoga Tupolewa nie słuchała sygnałów TERRAIN AHEAD i PULL UP!, bo zawierzyła kontrolerom, którzy cały czas zapewniali, że samolot jest na kursie i na ścieżce.
Artur Wosztyl
pilot Jaka-40, który lądował w Smoleńsku tuż przed katastrofą prezydenckiego Tupolewa

W wieży doskonale widzieli to, na jakiej wysokości jest samolot. Dlaczego załogi Tupolewa nie poinformowano, że nie są na ścieżce? Na to pytanie sobie sami państwo muszą odpowiedzieć.

wypowiedź ze spotkania z mieszkańcami Łodzi
Wosztyl nie jest zwolennikiem tezy Antoniego Macierewicza o "sztucznej mgle". Mówi, że był na miejscu i widział, że była to zwykła mgła, jaka się czasem zdarza. Nie zaprzecza natomiast tezom o wybuchu, bo – jak mówi – czuł falę uderzeniową.
Jeśli nasze nieoficjalne informacje się potwierdzą, to rewelacje te wypadają dość blado wobec szumnych zapowiedzi. Zarzuty wobec Rosjan z wieży w Smoleńsku sformułowano już dawno, a próby ich przesłuchania podjęto jeszcze przed przejęciem władzy przez PiS. Prokuratura dwukrotnie zwracała się z wnioskiem o pomoc prawną w tej kwestii. Pierwszy wniosek zignorowano, na drugi odpowiedziano, że Rosja zwraca wniosek jako "niepodlegający wykonaniu". Ale skoro prezes PiS obwieścił, że "prawda jest blisko", to coś ogłosić trzeba.

Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl