
Bez względu na poglądy polityczne, bez różnicy na to, czy się wierzy w zamach, czy nie – chyba każdy się zgodzi, że to, co wykazała ekshumacja gen. Bronisława Kwiatkowskiego, jest szokujące. Politycy PiS mówią o odpowiedzialności moralnej i jednym tchem wymieniają nazwiska: Tusk, Kopacz, Arabski. Ale można być niemal pewnym, że wskazanie – ich zdaniem – moralnie winnych nie będzie dla nich wystarczające i będą chcieli pociągnąć kogoś do odpowiedzialności karnej. Podległa ministrowi Ziobrze prokuratura zapewne nie zawiedzie.
Prokuratura działa i jestem przekonany, że podjęta zostanie kwestia tak zwanej zdrady dyplomatycznej. Chodzi o oddanie całej tej sprawy Rosji bez żadnych warunków wstępnych. Z całą świadomością, że przecież Rosjanie mogą być w tej sprawie winnymi lub współwinnymi. Choć oczywiście, gdyby mówić o odpowiedzialności karnej, to wymagałoby to uzyskania więcej dowodów natury procesowej.
Zdrada dyplomatyczna
Art. 129 Kodeksu Karnego: "Kto, będąc upoważniony do występowania w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej w stosunkach z rządem obcego państwa lub zagraniczną organizacją, działa na szkodę Rzeczypospolitej Polskiej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10."
Moim zdaniem należałoby najpierw ustalić, kto decydował o tym, aby przyporządkować fragmenty konkretnych zwłok do poszczególnych ofiar katastrofy. Trzeba ustalić, czy było to umyślne, czy nie. Znieważenie zwłok ma wyłącznie charakter umyślny i wówczas grozi za nie do 2 lat więzienia. Zapewne byli to Rosjanie. Owszem, można wydać postanowienie o postawieniu im zarzutów, ale ono byłoby zapewne nieskuteczne.
