Według nowej ustawy o KRS kandydatów na członków nowej Rady mogą zgłaszać grupy 2 tysięcy obywateli lub 25 sędziów. Mają na to czas do 26 stycznia. Jak do tej pory - żadne zgłoszenie nie wpłynęło. – Wiele wskazuje jednak na to, że kilkunastu sędziów się zgłosi i zakładam, że ostatecznie ta nowa KRS zostanie wybrana. Problemem nie jest jednak sam wybór, tylko sposób, w jaki zostanie wybrana – mówi w rozmowie z naTemat sędzia Dariusz Zawistowski, który na znak protestu zrezygnował ostatnio z przewodniczenia KRS.
Sędzia Dariusz Zawistowski: To jest kwestia otwarta. Ja dalej jestem członkiem KRS, jest też ustalony termin posiedzenia, na którym rada może dokonać wyboru nowego przewodniczącego, więc może się okazać, że za tydzień będzie już nowy przewodniczący. A gdyby nawet nie został wybrany, to jest dwóch wiceprzewodniczących i oni mogą KRS reprezentować.
Jest też ciągle kworum potrzebne do podejmowania uchwał. Czyli pewne utrudnienia w funkcjonowaniu rady się pojawią, ale KRS co do zasady ma szansę funkcjonować normalnie. Należy jednak pamiętać, że przepisy przejściowe powodują że np. uchwały w sprawach indywidualnych, które mają zasadnicze znaczenie dla rady, będą musiały być rozpoznawane ponownie przez nowy skład rady.
Do nowej KRS nie zgłaszają się kandydaci ze środowiska sędziowskiego, nie zgłosił się dotąd żaden kandydat. Także partie opozycyjne nie zamierzają zgłaszać swoich kandydatów do tego gremium. Czym to się może skończyć?
Jeszcze nie upłynął termin na zgłaszanie kandydatów. Wiele wskazuje jednak na to, że kilkunastu sędziów się zgłosi i zakładam, że ostatecznie ta nowa KRS zostanie wybrana. Problemem nie jest jednak sam wybór tylko sposób w jaki zostanie wybrana.
Tego rodzaju stanowisko się pojawiło, bo - w ocenie autorów tych wezwań - przepisy, które zezwalają na wybór KRS przez Sejm, są niezgodne z Konstytucją.
Pan zrezygnował z przewodniczenia radzie w proteście przeciwko spodziewanemu upolitycznieniu KRS.
Podjąłem tą decyzję z uwagi na to, że miały wejść w życie przepisy, które KRS uznała za niekonstytucyjne. To był zasadniczy problem. Natomiast wcześniej Rada sygnalizowała rzeczywiście, że ten nowy sposób wyboru sędziów do tego gremium - nie tylko będzie niezgodny z konstytucją, ale doprowadzi do upolitycznienia procesu wyborczego.
Teraz po ostatnich deklaracjach politycznych zanosi się na to, że nowy skład KRS zostanie wybrany przez PiS i być może przez Kukiz 15, ale to nie będzie ten sposób wyboru, który został wpisany w ten projekt. Przypomnę, że założenie było takie by kandydaci do rady byli wybierani kwalifikowaną większością głosów i wyboru nie dokonywała tylko aktualna większość polityczna.
A co z piastowanym przez pana stanowiskiem prezesa Izby Cywilnej Sądu Najwyższego? Czy też rozważa pan rezygnację?
We wtorek odbyło się Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego i zostało przyjęte stanowisko żeby zostawić to indywidualnym ocenom sędziów. Wiemy, że są różne argumenty i różne okoliczności, które dotyczą poszczególnych sędziów. Część skończyła 65 lat, część nie. Część może potencjalnie złożyć wniosek o dalsze pełnienie służby.
Ci, którzy mogą zostać, mogą skorzystać z przepisów przejściowych i złożyć wniosek o przejście w stan spoczynku. Wiele kwestii pozostaje więc otwartych. Istotny będzie też nowy regulamin SN, który ma opracować prezydent. W tym momencie nikt z sędziów SN chyba jeszcze nie podjął ostatecznej decyzji, a jeśli nawet ją podjął to jej nie ujawnił publicznie za wyjątkiem pierwszej prezes SN prof. Małgorzaty Gersdorf.
Podpisane przez prezydenta ustawy o SN, KRS, a wcześniej o sądach powszechnych były mocno krytykowane przez środowisko prawnicze, ale w resorcie sprawiedliwości trwają już prace nad kolejną ustawą, która ma zmieniać granice okręgów sądowych i strukturę sądów.
Nie znam szczegółów tej ustawy. Być może jest to nawiązanie do koncepcji spłaszczenia struktury sądów. Teraz mamy trzy poziomy w sądach powszechnych. Ale zdaje się, iż rok temu pojawiła się informacja, że mają zostać dwa. Być może program zmiany okręgów, obszarów właściwości sądów, może się wiązać z tzw. spłaszczeniem struktury. Istotne jest to, czy ta planowana reorganizacja pracy w sądach nie będzie prowadziła do zwolnienia części sędziów. Bo jeżeli to będzie się wiązało z likwidacją części sądów, to takie poważne zagrożenie istnieje.
A jak Pan ocenia politykę kadrową ministra Ziobry, który wymienia prezesów sądów w całym kraju?
Przepisy formalnie przewidują możliwość odwoływania prezesów przed upływem kadencji, ale to jest jednak kadencja określona w ustawie. A więc przedstawiciel władzy wykonawczej nie może dowolnie decydować o tym, którego prezesa odwołać, a którego nie. Musiałyby istnieć jakieś istotne powody. Podstawowe nasze zastrzeżenie dotyczy tego, że te decyzje nie są uzasadniane, a KRS rozmawiała z częścią odwołanych prezesów i w żadnym przypadku nie potwierdziły się zarzuty formułowane pod ich adresem, że były jakieś uzasadnione powody ich odwołania.
Musimy pamiętać, że akurat w sprawie pani prezes Morawiec chodzi o proces o ochronę dóbr osobistych. Ona nie kwestionuje w ten sposób samego odwołania tylko okoliczności związane z tym odwołaniem i bezpodstawne powiązanie jej odwołania z aferą korupcyjną.
To co mogą zrobić sędziowie, którzy zostali odwołani, ale nie zgadzają się z uzasadnieniem odwołania, albo najczęściej go nawet nie znają?
W państwie prawa taka decyzja nie może mieć charakteru dowolnego, powinna być uzasadniona poważnymi przyczynami. Tym, bardziej że kadencja prezesa wynika z ustawy. Problem jest taki, że nie przewidziano żadnych środków prawnych, które pozwoliłyby podważyć taką decyzję i trudno byłoby w oparciu o jakieś ogólne zasady prawa podważyć decyzję ministra.