Aleksander Kwaśniewski skomentował to, co dzieje się wokół afery podsłuchowej. Zdaniem byłego prezydenta za wyciekiem rozmów najważniejszych polskich polityków w 2014 roku stały... zarówno polskie, jak i rosyjskie służby. – O co chodziło? O osłabienie Polski, osłabienie polskiego rządu, jaki by on nie był – stwierdził.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
To była odpowiedź Zbigniewa Ziobry na doniesienia "Newsweeka", z których wynika, że Rosjanie maczali palce w aferze taśmowej i tak naprawdę to oni stali za przejęciem władzy w Polsce przez PiS.
Współpracownik Marka Falenty, którego oskarżono o zbieranie nagrań, twierdzi bowiem, że biznesmen sprzedał niewygodne dla rządu PO taśmy rosyjskim służbom. I nagrania były w rękach Rosjan, zanim ujawnił je tygodnik "Wprost".
Do sprawy odniósł się w poniedziałek Aleksander Kwaśniewski, który był gościem w Radiu ZET.
– Jakby pan mnie zapytał, co ja wiem o tej aferze, czy Falenta był graczem jednoosobowym, czy robił to na czyjeś zamówienie, czy komuś naprawdę to sprzedawał, to ja bym odpowiedział: po tylu latach działania służb my nie mamy odpowiedzi na te pytania? – stwierdził były prezydent RP w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.
I dodał: – W normalnym systemie demokratycznym komisja sejmowa powinna rozpocząć pracę, odzyskać wszystkie materiały ze służb, z prokuratury i podać to opinii publicznej.
Kwaśniewski dodał, że nie może być tak, że po kilku latach od wybuchu afery nadal nie wiadomo, "czy działał sobie samotny wilk", który podsłuchiwał, "czy była to operacja wielu służb, które postanowiły zagrać sobie polityką".
Prowadzący rozmowę zapytał byłego prezydenta, jakie służby ma na myśli. – Ja mam przypuszczenia, że była to operacja służb – części polskich i niewykluczone, że z udziałem rosyjskich – stwierdził Aleksander Kwaśniewski.
– Służby rosyjskie mogły być praktycznie zainteresowane tymi podsłuchami. O co chodziło? O osłabienie Polski, polskiego rządu, jaki by on nie był – dodał.
Tusk: Nie dam się zastraszyć
Michał Tusk odpowiedział na zarzuty. – Nigdy nie poznałem Marka Falenty, nie znam Marcina W. To totalne bzdury. Prokuratura ma je od lat. Nigdy przez te wszystkie lata nie byłem nawet przesłuchiwany w tej sprawie – stwierdził w rozmowie z Onetem.
Do sprawy odniósł się także Donald Tusk. Lider PO nie ma wątpliwości, że jest to atak Zbigniewa Ziobry na jego rodzinę. – Minister Ziobro musi wiedzieć, że jeśli nie dziś, to jutro cała prawda wyjdzie na jaw – stwierdził polityk.
I dodał: – Minister odpowiedzialny za wymiar sprawiedliwości używa prokuratury, żeby atakować rodzinę lidera opozycji. To są klasyczne, rosyjskie metody. Lider opozycji chce ujawnić pewne bardzo złe dla władzy powiązania i ta władza odpowiada: "Zostaw to, bo zabierzemy się za ciebie i twoją rodzinę".
Tusk stwierdził, że w niektórych miejscach świata takie metody się sprawdzają, ale nie w Polsce. Zaznaczył też, że ta sytuacja jest przykra ze względu na to, że dotyka jego rodziny, ale mimo wszystko on nie da się zastraszyć.