Gdyby wybory odbyły się w najbliższą niedzielę, Jarosław Kaczyński i Prawo i Sprawiedliwość pożegnałoby się z władzą. Dystans dzielący rząd od Koalicji Obywatelskiej nieustannie się zmniejsza. Donald Tusk i pozostałe ugrupowania opozycyjne będą mogły przejąć stery w kraju – pokazuje to nawet sondaż Estymatora dla prawicowej "Do Rzeczy".
Reklama.
Reklama.
Na rok przed wyborami parlamentarnymi na Prawo i Sprawiedliwość chce zagłosować 35,3 proc. badanych
Koalicję Obywatelską zaś popiera 29.4 proc. Do Sejmu weszłyby także wszystkie znaczące partie opozycyjne
W przeliczeniu na mandaty Jarosław Kaczyński zdobyłby 203 miejsca w izbie niższej. Z pomocą nie przyjdzie nawet Konfederacja
Trzecie miejsce na podium zajęła bowiem Lewica, której udało się odnotować aż 11 proc. poparcia. Czwarte miejsce, dające stabilną pozycję, utrzymała Polska 2050. Na ruch Szymona Hołowni chce głosować 9,2 proc. ankietowanych.
W porównaniu z 2019 rokiem Jarosław Kaczyński straciłby aż 32 miejsca, co dałoby jedynie 203 mandaty. Do utworzenia rządu potrzeba zaś 231 głosów. To oznacza, że prezesowi Prawa i Sprawiedliwości nie pomogłyby nawet próby wyciągnięcia pojedynczych posłów z pozostałych ugrupowań.
Koalicja Obywatelska zaś powiększyłaby stan posiadania o 14 mandatów, co daje 148 posłów. Lewica jako trzecia siła polityczna wywalczyłaby 44 miejsca w Sejmie. Polska 2050 zaś mogłaby liczyć na 37 parlamentarzystów.
To daje łącznie 229 mandatów. Z kolejnymi 19 szablami przychodzi jednak Polskie Stronnictwo Ludowe. Konfederacja zaś straciłaby 3 miejsca w Sejmie, wprowadzając jedynie 8 posłów.