Od wakacji do końca jesieni Polskę "zdobiły" patriotyczne ławeczki umieszczone w instalacji przypominającej kształt granic kraju. Przedsięwzięcie dobiegło końca, a konstrukcje zniknęły z naszego krajobrazu. Jak ustalił Krzysztof Brejza, za samą utylizację ławeczek zapłacono 176 tysięcy złotych.
Reklama.
Reklama.
Patriotyczne ławki oficjalnie zniknęły z polskiego krajobrazu. To koniec projektu zorganizowanego z okazji rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości
Chodzi o biało-czerwone konstrukcje w kształcie konturów Polski, w których wnętrzu zainstalowano zwyczajne ławki, a całość zabezpieczono łańcuchem
Krzysztof Brejza zapytał, ile kosztował demontaż instalacji
Jeszcze na początku grudnia Krzysztof Brejzapodjął interwencję w sprawie patriotycznych ławek. Zwrócił się do Banku Gospodarstwa Krajowego z wnioskiem o informację na temat demontażu konstrukcji.
Senator Platformy Obywatelskiej chciał dowiedzieć się, jaki jest koszt prac związanych z demontażem, a także co stanie się z kosztownymi ławeczkami już po wyniesieniu ich z przestrzeni publicznej.
W poniedziałek 2 stycznia polityk udostępnił odpowiedź BGK, z której wynika, że pierwsza instalacja została zdemontowana 15 listopada. Pozostałe ławeczki rozmontowano 23 listopada.
Cały proces został wliczony w koszty kampanii i może przyprawić o zawrót głowy. Demontaż kosztował bowiem aż 176 tysięcy złotych netto. Przypomnijmy, że w całym kraju postawiono 16 ławek, z czego wartość każdej miała wynieść 100 tys. złotych.
"Pracujemy nad ponownym wykorzystaniem poszczególnych elementów instalacji. Chcemy, by zostały one ponownie zagospodarowane" – przekazała przedstawicielka BGK Jolanta Wiewióra. Jak jednak dodała, wciąż trwają rozmowy na temat możliwości wykorzystania konstrukcji, więc na ten moment nie może zdradzić informacji o szczegółach.
Warto podkreślić, że nie wszystkie patriotyczne ławeczki przetrwały próbę czasu. Jak pisaliśmy w naTemat, konstrukcja w Poznaniu za 100 tysięcy złotych została zniszczona przez... deszcz.
Emocje wzbudziła także instrukcja korzystania z ławeczek, która zawiera aż 15 punktów. Pod koniec sierpnia na głos odczytał ją Donald Tusk, wywołując salwy śmiechu. – Ja nie jestem z Neo-Nówki (...). Wejście i zejście na ławkę dozwolone jest i powinno odbywać się tylko za pomocą schodów i trzymając się poręczy – recytował.
O niecodziennej inicjatywie pisała dla naTemat Katarzyna Zuchowicz. "Absurdalne, nikomu niepotrzebne, brzydkie i tandetne – aż słów brakuje. Ale kiedyś będą pewnie symbolem tej władzy. Tak jak różne inne pomniki, maszty czy obeliski, które od paru lat atakują nas wizualnym kiczem" – zrecenzowała.