nt_logo

Decyzja Joela w finale "The Last of Us" zszokowała widzów. Ale to samo zrobiłby każdy rodzic

Ola Gersz

14 marca 2023, 15:29 · 7 minut czytania
Zakończenie gry "The Last of Us" w 2013 roku zszokowało graczy, a finał serialu HBO wiernie je odtworzył. Ponownie ożyło pytanie: czy Joel Miller postąpił dobrze? Mimo że jego decyzja budzi mniej kontrowersji niż dekadę temu, to wciąż dzieli. Bo jak daleko możesz posunąć się, aby chronić ludzi, których kochasz? Na to pytanie nie ma łatwej odpowiedzi, ale jedno jest pewne: to samo co Joel, zrobiłby (prawie) każdy rodzic, mimo że moralnie pozostawia to wiele do życzenia.


Decyzja Joela w finale "The Last of Us" zszokowała widzów. Ale to samo zrobiłby każdy rodzic

Ola Gersz
14 marca 2023, 15:29 • 1 minuta czytania
Zakończenie gry "The Last of Us" w 2013 roku zszokowało graczy, a finał serialu HBO wiernie je odtworzył. Ponownie ożyło pytanie: czy Joel Miller postąpił dobrze? Mimo że jego decyzja budzi mniej kontrowersji niż dekadę temu, to wciąż dzieli. Bo jak daleko możesz posunąć się, aby chronić ludzi, których kochasz? Na to pytanie nie ma łatwej odpowiedzi, ale jedno jest pewne: to samo co Joel, zrobiłby (prawie) każdy rodzic, mimo że moralnie pozostawia to wiele do życzenia.
Czy Joel postąpił dobrze w finale "The Last of Us"? Fot. HBO

Uwaga, oczywiście spoilery dotyczące serialu (spokojnie, nie wyjawimy, co wydarzyło się w drugiej części gry "The Last of Us").


Gdy niemal dekadę temu gracze po raz pierwszy zasiedli do gry "The Last of Us", która dziś jest obiektem kultu, byli pewni, że wiedzą, na co się piszą. Oto misja, która ma uratować postapokaliptyczny świat, który upadł z powodu pandemii grzyba kordyceps. Musi się udać, będziemy bohaterami. Tymczasem zakończenie wieńczące ponad 15 godzin grania pokazało graczom figę: leku na infekcję nie będzie, bo gracie Joelem Millerem, a dla Joela Millera Ellie jest ważniejsza niż świat.

Finał gry wielu zszokował: musieliśmy z zimną krwią zamordować niewinnych ludzi, którzy mogliby uratować ludzkość (a przynajmniej była na to szansa, bo nie ma żadnej pewności, że lek by zadziałał). Decyzja Joela wywołała dyskusję, a ta ożyła teraz dzięki serialowi "The Last of Us" HBO, którego zakończenie było wierne oryginałowi. I mimo że czyn bohatera granego przez Pedra Pascala budzi nieco mniejsze kontrowersje niż w grze z 2013 roku i wydaje się bardziej przewidywalny, to ponownie stawia pytanie: czy Joel postąpił dobrze?

Jak kończy się "The Last of Us"? Decyzja Joela pokazuje, co czuje do Ellie

W finale "The Last of Us" Joel i Ellie (Bella Ramsey) w końcu docierają do kresu swojej misji, która zabrała ich w wycieńczającą i niebezpieczną podróż przez opustoszałe Stany Zjednoczone. Ellie jest odporna na infekcję wywoływaną przez kordycepsa, dlatego Joel (początkowo bardzo niechętny) pomaga jej dostać się do laboratorium Świetlików na drugim końcu kraju, w którym naukowcy nad lekiem. To właśnie nastolatka ma być do niego kluczem.

Relacja Joela i Ellie jest już w tym momencie relacją ojca i córki. Przez cały sezon obserwowaliśmy, jak zamknięty i zimny Joel, który 20 lat temu stracił dziecko, ponownie otwiera się na uczucia. Dzieje się to powoli, stopniowo, bo bohater walczy sam ze sobą. Boi się ponownie pokochać i ponownie cierpieć, przeraża go fakt, że Ellie jest do niego aż tak przywiązana. Dopiero po czasie przestaje wypierać myśl, że działa to w obie strony.

Zakończenie ósmego odcinka przypieczętowało ich więź, gdy Joel mocno przytula 14-latkę po krwawej konfrontacji z kanibalem Davidem i mówi do niej "już wszystko w porządku, maleńka, trzymam cię" – tak samo, jak do Sarah lata temu. W ostatnim odcinku "The Last of Us" (a właściwie pierwszego sezonu) idzie o krok dalej: mówi Ellie, że to wcale nie czas wyleczył jego rany po śmierci córki, wyraźnie sugerując, że zrobiła to właśnie ona. Gdy dziewczyna śmieje się karmiąc żyrafę, jego cała twarz się rozświetla.

Nie mamy już wątpliwości: Ellie jest już dla Joela jak córka, zresztą i ona traktuje go jak ojca i bezgranicznie mu ufa ("Pójdę za tobą wszędzie" – mówi do niego). Wiemy też, że bohater, który nie stroni od przemocy (co jest jeszcze wyraźniejsze w grze, w której grając Joelem, sam musisz zabijać), jest dla niej gotowy praktycznie na wszystko. Widzieliśmy to już w ósmym odcinku, gdy torturował (a w końcu bezwzględnie zabił) mężczyzn z miasteczka Davida, aby dowiedzieć się, dokąd uprowadzono Ellie.

Nie dziwi więc jego reakcja w finale, gdy dowiaduje się od Marlene, liderki Świetlików, że Ellie leży już na operacyjnym stole pod narkozą. Okazuje się, że aby rozpocząć prace nad lekiem, nastolatce trzeba rozkroić mózg, w którym znajdują się fragmenty "dobrego" kordycepsu (co, jak pokazuje serial, wydarzyło się podczas narodzin Ellie, kiedy jej matka została ugryziona – stąd odporność dziewczyny). A to oznacza jedno: Ellie umrze, aby mogła powstać szczepionka.

Co robi wtedy Joel? Długo się nie waha. Chwyta broń i morduje praktycznie wszystkich, którzy znajdują się w szpitalu: chirurga, strażników, nawet tych, którzy rzucają broń na ziemię (oszczędza tylko pielęgniarki). Bierze nieprzytomną dziewczynę na ręce i wynosi ją na parking, gdzie spotyka Marlene. Ta prosi go, aby to jeszcze raz przemyślał i zauważa, że Joel nie da rady chronić Ellie przez całe życie. Ten w odpowiedzi ją również zabija, wsiada do auta i odjeżdża z dziewczyną.

Kiedy Ellie się budzi, Joel nie mówi jej prawdy, co, jak możemy się domyślać, będzie miało konsekwencje w dalszej części historii i położy się cieniem na ich relacji. – Okazuje się, że takich jak ty, odpornych ludzi, jest znacznie więcej. Lekarze nie umieją sprawić, żeby to się udało. Przestali szukać lekarstwa – mówi do Ellie, która jest wyraźnie przygaszona. Zatrzymanie infekcji stało się dla niej prywatną misją, po tym, gdy straciła Riley, Tess czy Sama, bliskie osoby, które zostały ugryzione.

Gdy później Ellie prosi, aby Joel przyrzekł, że mówi prawdę, ten bez wahania przyrzeka. – Ok – odpowiada Ellie, na której twarzy malują się różne emocje, a odcinek (podobnie jak i gra) się kończy. Możemy się domyślać, że bohaterowie wspólnie zamieszkają z bratem Joela, Tommym, w osadzie Jackson, do której już dotarli.

Po Joelu można było tego oczekiwać. Nie chciał stracić kolejnej córki

Tak, Joel zadecydował, że życie Ellie jest ważniejsze od całej ludzkości. Moralnie oczywiście pozostawia to wiele do życzenia. Gdyby tylko pod tym kątem rozpatrywać decyzję Joela, odpowiedź na pytanie, czy bohater postąpił dobrze, jest prosta: nie. Świat jest ważniejszy od jednostki, a dobro ogółu od jej dobra.

Tylko że my, ludzie, tak nie działamy. Kochamy swoich bliskich i ich chronimy, a miłość często nie chadza prostymi ścieżkami. Naszych decyzji nie da się uzasadnić czysto racjonalnie, bo w grę wchodzą uczucia i emocje. Zresztą sam showrunner Neil Mazin wyjawił, że jego zdaniem serial HBO jest "historią o miłości i o tym, że ludzie robią z miłości okropne rzeczy".

"The Last of Us" pokazało to już wielokrotnie. Aby odciągnąć swoją córkę Sarah od niebezpieczeństwa na początku pandemii Joel jest zupełnie nieczuły na los innych ludzi, co zaskakuje i ją, i jego brata chętnych do pomocy. Aby zdobyć lek na białaczkę dla swojego młodszego brata Sama Henry wydaje FEDRZE lidera lokalnej opozycji w Kansas. Kathleen mści się za śmierć brata i w jego imieniu gotowa jest zabijać nawet dzieci.

I jest jeszcze przecież Bill, który w "The Last of Us" popełnia samobójstwo wraz ze swoim chorym partnerem Frankiem i pisze w liście do Joela: "Nienawidziłem świata i cieszyłem się, gdy wszyscy umarli. Ale byłem w błędzie, bo znalazła się jedna osoba warta ocalenia. To właśnie zrobiłem: uratowałem go (Franka) i chroniłem go. Po to tacy ludzie jak ty i ja tutaj są: mamy zadanie do wykonania. I niech Bóg ma w swojej opiece s****ysynów, którzy staną nam na drodze". Jego słowa stają się mottem dla Joela, który właśnie tak postępuje.

Decyzja Joela, aby uratować Ellie i zrobić krwawą masakrę w szpitalu (co samo w sobie jest przerażające, gdyż giną niewinni ludzie) jest jednak bez wątpienia największym tego typu "czynem dla miłości" w serialu. Ludzkość ma szansę się odrodzić, ale Joel mówi "nie". Życie Ellie jest ważniejsze, a właściwie: to jego uczucie do Ellie do ważniejsze.

Joel stracił już jedną córkę i nie chce stracić kolejnej. Odnalazł po 20 latach sens życia i nie chce znowu go stracić. Tak, jest to egoistyczne, zwłaszcza że Ellie raczej zgodziłaby się poświęcić swoje życie w poszukiwaniu leku. – Nie ma tutaj półśrodków, skończymy to, co zaczęliśmy – mówi wcześniej.

Tutaj tkwi sedno problemu: ani Marlene, ani Joel nie spytali Ellie o zdanie. Każde robiło to, co uważało za słuszne (Marlene była gotowa poświęcić córkę swojej zmarłej przyjaciółki dla dobra ogółu, Joel postanowił ją uratować), ale oboje zignorowali samo nastolatkę. Odebrano jej sprawczość, a jej przybrany ojciec pozbawił ją również szansy na bycie bohaterką oraz na życie w lepszym świecie. Owszem, dziewczyna snuła plany o wspólnym życiu w Jackson, co mogło być dla niego podkładką, ale warto było przynajmniej zapytać Ellie.

Ale czy dziwimy się Joelowi? Nie. W grze bohatera znaliśmy lepiej (spędziliśmy z nim więcej godzin i nim graliśmy), ale w serialu widzimy to samo: Joel ani nie ufa żadnej formie władzy (bo właściwie skąd wiemy, czy Świetliki faktycznie opracowałyby lek – tę kwestię również warto wziąć pod uwagę), ani nie dba o ludzkość, bo ta zawsze go zawodziła. To człowiek odebrał Joelowi Sarah, to żołnierz ją zabił, nie ugryzł jej zarażony.

Joel dba tylko o tych, którzy są dla niego ważni, więc dokładnie takiej decyzji można się było po nim spodziewać (i krwawej masakry, bo mówimy o człowieku, który aby przeżyć przez lata zabijał, a w pierwszym odcinku pobił człowieka na śmierć nagą pięścią). A że jest to kontrowersyjne i moralnie wątpliwe, to inna kwestia.

Czy Joel postąpił dobrze? Każdy rodzic zrobiłby to samo, chociaż wolałby nie

Możemy dyskutować długo, czy Joel postąpił dobrze, a i tak nie dojdziemy do konsensusu. Na tego rodzaju pytania po prostu nie ma dobrych odpowiedzi. Jednak jedna grupa ludzi mogłaby jej udzielić: większość rodziców postąpiłaby przecież tak samo, jak Joel. Matka i ojciec są gotowi na wszystko dla swojego dziecka, które jest dla nich całym światem – a nawet od niego ważniejsze.

Twórca gry i showrunner serialu Neil Druckmann wyjawił, że gdy w 2013 roku zaprezentowano grę testerom, ci byli oczywiście podzieleni decyzją Joela, jednak praktycznie wszyscy gracze, którzy mieli dzieci, nie wahali się zacząć strzelać w szpitalu. "Zrobił to, co powinien" – mówili.

To nie znaczy, że większość rodziców uważałaby w takiej sytuacji, że to, co robią jest dobre. Ale właśnie na tym polega siła rodzicielskiej miłości: starasz się nie robić niczego złego, aby chronić swoje dziecko, ale w rezultacie i tak raczej to zrobisz. To silniejsze od ciebie. Wiesz, że moralnie postępujesz źle, ale dla dziecka jesteś gotowy na wszystko. Mówił o tym zresztą Craig Mazin.

Gdybym był w takiej sytuacji jako rodzic, naprawdę bardzo bym się starał, żeby tego nie robić, ale prawdopodobnie bym to zrobił. Gdyby Joel wyszedł (ze szpitala) bez żalu i bez wstydu, byłoby inaczej. Wtedy powiedziałbym, że jest potworem. Ale przecież kłamiesz dopiero wtedy, gdy uważasz, że zrobiłeś coś złego. (...) Miłość stoi za naszymi najbardziej ekstremalnymi wyborami i najbardziej ekstremalnymi zachowaniami.Craig Mazinshowrunner "the Last of Us"

Joel dobrze wie, że ryzykuje. Wie, że Ellie może się od niego odwrócić, ale jest to cena, którą postanawia zapłacić. Nie chce jej stracić, ale jednocześnie chce dać nastolatce szansę na życie i szczęście. Chce, aby żyła, czuła, doświadczała.

I podsumował to dobitnie Mazin: – Czy kochasz kogoś bardziej niż innych? Rodzice cały czas mówią swoim dzieciom takie rzeczy: "Kocham cię bardziej niż cały świat". Czy ty tak kochasz? W przypadku Joela odpowiedź brzmi: "Tak". To jest bardzo głębokie, a dwuznaczność pozytywnej strony miłości jest tematem, który chcemy rozwijać. To, co Joel zrobił w imię miłości, jest aktem samolubnym, ale zrozumiałym. Wprawia w ruch łańcuch wydarzeń, którego nie da się cofnąć.

Bo niech pierwszy rzuci kamieniem, który dostając wybór: "twoje dziecko albo niepewna szansa na uleczenie ludzkości", by się przynajmniej nie zawahał.