Ważny wniosek prokuratury ws. Maksymiliana F. Sąd nie miał wątpliwości, co robić
redakcja naTemat.pl
03 grudnia 2023, 20:56·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 grudnia 2023, 20:56
Maksymilian F. trafił do aresztu tymczasowego na wniosek prokuratury. Stamtąd będzie oczekiwał na proces w sprawie usiłowania zabójstwa dwóch funkcjonariuszy. Za popełnione czyny grozi mu nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności. Wiadomo także, w jakim stanie są postrzeleni policjanci.
Reklama.
Reklama.
Maksymilian F. trafił do aresztu. Wiadomo, w jakim stanie są postrzeleni policjanci
– Z uwagi na konieczność zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania, realną obawę matactwa, ucieczki podejrzanego, grożącą mu surową karę oraz uzasadnioną obawę ponownego popełnienia przez podejrzanego przestępstwa przeciwko życiu – powiedział RMF FM rzecznik Prokuratury Krajowej, Karol Brochólski.
– Sąd w pełni podzielił stanowisko i argumentację prokuratora i zastosował tymczasowe aresztowanie – dodał.
RMF FM przekazał także najnowsze informacje o stanie zdrowia postrzelonych funkcjonariuszy. W rozmowie z rozgłośnią mł. asp. Tomasz Nowak powiedział, że mundurowi cały czas są w stanie krytycznym.
– Lekarze walczą o ich życie. Czy to się uda, to zależy od nich – wyjaśnił. Wiadomo, że jeden z funkcjonariuszy ma ranę postrzałową nad prawym uchem, a drugi ma ranę w okolicy prawej skroni.
Jak czytamy, policjanci mają 47 lat i mają na koncie odpowiednio 26 i 19 lat służby.
Zatrzymanie Maksymiliana F. "Tu nie ma żadnego wytłumaczenia"
Przypomnijmy, że do zatrzymania poszukiwanego doszło w piątkowy wieczór, gdy ten przebywał w swoim domu w Kiełczowie pod Wrocławiem. Otworzył drzwi funkcjonariuszom policji i zachowując spokój, pozwolił się zakuć w kajdanki, udając się do radiowozu.
Następnie mężczyzna został przekazany dwóm innym policjantom, którzy konwojowali 44-latka. W trakcie przejazdu ten wyjął broń zza paska i oddał dwa strzały w głowy mundurowych. Ci w ciężkim stanie trafili do szpitala, gdzie cały czas są hospitalizowani.
W rozmowie z Onetem głos zabrał gen. Andrzej Matejuk, były szef Komendy Głównej Policji w latach 2008-2012. Emerytowany policjant powiedział wprost: – Tu nie ma żadnego wytłumaczenia: jak policjanci mogą zabierać osobę poszukiwaną bez przeszukania, kiedy odbierają ją z miejsca zamieszkania?
– Następna sprawa to drugi patrol, który popełnia te same nieprawidłowości jak pierwszy. Pewnie doszli do wniosku, że ich koledzy już to zrobili. To bulwersujące lekceważenie podstawowych obowiązków z zakresu bezpieczeństwa – dodał.