Premier Tusk nagle przerwał milczenie. "Do takiej roboty mnie wynajęliście"
Nina Nowakowska
05 stycznia 2024, 19:50·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 stycznia 2024, 19:50
W piątek wieczorem (5.01) premier Donald Tusk opublikował zaskakujący wpis na platformie X. "Naprawdę ktoś myślał, że czeka nas robota lekka, łatwa i przyjemna? Nie, ona przez jakiś czas będzie ciężka, trudna i nieprzyjemna. Do takiej mnie wynajęliście. Nie narzekam." – napisał szef rządu.
Reklama.
Reklama.
Premier Donald Tusk zebrał się na niespodziewane wyznanie. Tuż przed weekendem zamieścił na platformie X wpis, którym niejako podsumował trzy pierwsze tygodnie rządów Koalicji 15 października.
"Do takiej roboty mnie wynajęliście"
"Naprawdę ktoś myślał, że czeka nas robota lekka, łatwa i przyjemna? Nie, ona przez jakiś czas będzie ciężka, trudna i nieprzyjemna. Do takiej mnie wynajęliście. Nie narzekam." – napisał szef rządu.
Tusk nawiązał do wielu trudności, które napotkali nowi rządzący już na samym początku władzy. Chodzi m.in. o spór o media publiczne, chaos w sądownictwie i niesprzyjające podejście prezydenta Andrzeja Dudy, którego przedsmakiem było zawetowanie przez niego ustawy okołobudżetowej.
Spór o zmiany w mediach publicznych
Jednym z głównych problemów Koalicji 15 października jest ciągnący się spór o media publiczne, które po przejęciu władzy miały zostać "odpartyjnione". Zadanie od samego początku wydawało się trudne, bo PiS podjął wcześniej wiele kroków aby zabetonować podległe sobieTVP.
20 grudnia kierowany przez Bartłomieja Sienkiewiczaresort kultury przekazał, że odwołano zarządy mediów publicznych:Telewizji Polskiej, Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej. Decyzja odbyła się w oparciu o przepisy Kodeksu spółek handlowych.
Spowodowało to protesty polityków Zjednoczonej Prawicy, którzy zaczęli okupować budynki TVP i Polskiego Radia organizując w nich tzw. interwencje poselskie. W czasie politycznych "dyżurów" doszło nawet do kilku szarpanin i dziwnych incydentów z udziałem posłów PiS.
Sprawa Kamińskiego i Wąsika
Pokłosiem ośmiu lat rządów Zjednoczonej Prawicy jest też chaos w sądownictwie, którego efekty możemy obserwować chociażby śledząc sprawę Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Pod koniec grudnia 2023 roku politycy usłyszeli prawomocne wyroki w sprawie nadużyć, jakich w roli szefów CBA mieli dopuścić się przy tzw. aferze gruntowej z 2007 roku.
Co więcej, składająca się wyłącznie z tzw. neosędziów Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego podjęła decyzję o uchyleniu postanowienia ws. wygaszenia mandatów poselskich Kamińskiego i Wąsika, powołując się m.in. na wspomniany akt łaski Dudy.
Neosędziowie zostali z kolei powołani przez nową Krajową Radę Sądownictwa, której istnienie i działania budzą wątpliwości wielu autorytetów prawnych (m.in. Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz Europejskiego Trybunału Praw Człowieka). Kontrowersyjne grono zasiada w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izbie Odpowiedzialności Zawodowej SN.
Pod koniec listopada ETPC orzekł, że "Polska ma systemowy problem z upolitycznionym wyborem sędziów, nowymi izbami w Sądzie Najwyższym i uzależnioną od polityki skargą nadzwyczajną". Strasburscy eksperci zasugerowali wówczas, że odwołanie sędziów z neo-KRS pomogłoby uzdrowić sądy.
Spięcia na linii Duda-Tusk
Trzeci i być może największy problem, to kwestia konfrontacyjnego podejścia prezydenta Dudy do nowego rządu. Jego bezpośrednim wyrazem było powołanie w pierwszej kolejności Mateusza Morawieckiego na premiera, choć PiS nie miało większości parlamentarnej i z góry wiadomo było, że misja skończy się porażką.
Dalszym ciągiem kłopotów rządu Tuska było zawetowanie przez Dudęustawy okołobudżetowej. Prezydentowi nie spodobał się zapis o planowanym przekazaniu 3 mld zł na media publiczne.
Tak PiS chce odsunąć Tuska od władzy
Z medialnych przecieków wynika, że w PiS trwają też naciski na głowę państwa, za pośrednictwem którego można by odsunąć nowy rząd od władzy. Partia Jarosława Kaczyńskiego ma oczekiwać, aby Duda odesłał ustawę budżetową do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej.
Miałoby to dać pretekst do skrócenia kadencji parlamentu. Ustawa budżetowa powinna trafić do podpisu prezydenta najpóźniej 29 stycznia, bo po przekroczeniu tego terminu może on zarządzić skrócenie kadencji parlamentu i rozpisanie nowych wyborów