Grzegorz Braun szarżujący z gaśnicą na chanukiję i społeczność żydowską, wywołał wstrząs nie tylko w Polsce, ale i na arenie międzynarodowej. Prędko jednak okazało się, że "wyczyn" to dopiero początek.
Gazeta.pl ujawniła bowiem, że jeden z liderów Konfederacji zwracał się z pytaniami do ówczesnej marszałkini Elżbiety Witek o możliwość zdeponowania broni palnej w Sejmie.
Straż Marszałkowska zgłosiła tę sprawę do Szymona Hołowni, który to zwrócił się do policji z wątpliwością, czy Braun spełnia wymogi niezbędne do posiadania broni palnej.
– Mamy przypuszczenie, że Braun może mieć pozwolenie na broń i oczekujemy weryfikacji podstaw wydania tego pozwolenia – powiedział lider Polski 2050 podczas konferencji prasowej w minionym tygodniu.
– Jeżeli mamy do czynienia z sytuacją, w której wiemy, że poseł nie przechodzi kontroli pirotechnicznej, wchodząc do budynku Sejmu, to zapaliło mi się w głowie czerwone światła – dodał.
Teraz marszałek Sejmu poszedł o krok dalej. Zalecił bowiem Straży Marszałkowskiej prowadzenie kontroli pirotechnicznej za każdym razem, gdy Braun będzie chciał wejść na Wiejską.
Warto podkreślić, że parlamentarzyści nie przechodzą kontroli wchodząc na teren Sejmu czy Senatu. Takie działania są prowadzone jedynie wobec osób z zewnątrz, odwiedzających instytucję.
Hołownia wydał w tej sprawie specjalne zarządzenie. Jego treść w mediach społecznościowych udostępnił Roman Fritz z Konfederacji.
"Zarządza się przeprowadzanie każdorazowej kontroli bezpieczeństwa posła Grzegorza Brauna wchodzącego do budynków pozostających w zarządzie Kancelarii Sejmu w dniach 15-26 stycznia, w tym jego bagażu" – czytamy.
Jak pisaliśmy w naTemat, równolegle komisja etyki poselskiej wymierzyła posłowi najwyższą przewidzianą regulaminem karę. Braun otrzymał naganę. Prokuratura z kolei już zawnioskowała o uchylenie mu immunitetu.
Prezydium Sejmu odebrało mu także połowę uposażenia na okres trzech miesięcy. Braun stracił także miejsce w sejmowych komisjach obrony narodowej i Unii Europejskiej.