Szymon Hołownia dał zgodę na ponowne umieszczenie barierek pod Sejmem. Teraz marszałek musiał zmierzyć się z niewygodnymi pytaniami w tej sprawie. – Jutro do 5 rano ma ich nie być. (...) To jest kwestia zdrowia, życia, bezpieczeństwa funkcjonariuszy i protestujących – powiedział lider Polski 2050.
Reklama.
Reklama.
Szymon Hołownia zgodził się na barierki pod Sejmem. Powodem protest PiS
Szymon Hołownia wziął udział w spotkaniu z uczniami I LO im. Bolesława Limanowskiego w Warszawie. To kolejna już kolejna odsłona wizyt marszałka Sejmu w polskich szkołach średnich.
Wymowne zdjęcia od rana okrążają sieć i wywołują mieszane reakcje.
"Wystarczył im miesiąc, by pokazać, że ich słowo nic nie znaczy. Kłamali, kłamią i będą kłamać" – napisał Sebastian Kaleta. "Hołownia kolejny raz oszukał i tchórzliwie uciekł" – dodał Rafał Bochenek. "Barierki rotacyjne" – stwierdził Stanisław Tyszka.
Jak wytłumaczył to Szymon Hołownia?
Szymon Hołownia o barierkach pod Sejmem: "To jest kwestia zdrowia i życia"
– One wróciły dzisiaj rano, o 5 rano. Jutro do 5 rano ma ich nie być. To jest coś, czego nie chciałbym oglądać pod Sejmem – powiedział do licealisty. – Policja dała nam do zrozumienia, że to jest kwestia zdrowia, życia, bezpieczeństwa funkcjonariuszy i protestujących – dodał.
Lider Polski 2050 podkreślił, że policja miała twardo domagać się umożliwienia umieszczenia barierek na czas trwania protestu.
– Policja, Komenda Stołeczna stała bardzo twardo na stanowisku, że akurat na ten czas to może zagrażać zdrowiu, życiu funkcjonariuszy – podkreślił.
– A ja nie będę się zgadzał na narażanie zdrowia i życia kogokolwiek, nawet jeżeli ktoś teraz z PiS-u czy z innej partii będzie krzyczał, że "Hołownia postawił barierki" – podsumował.