Aborcja wraca do Sejmu. W czwartek posłowie zajmą się czterema projektami
Nina Nowakowska
11 kwietnia 2024, 07:52·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 11 kwietnia 2024, 07:52
W czwartek posłowie będą debatować nad czterema projektami ustaw aborcyjnych. Koalicja rządząca nie ma w tej sprawie wspólnego frontu, a kwestia aborcji nie znalazła się nawet w umowie koalicyjnej. KO i Lewica chcą legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży, a Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) oczekuje powrotu do tzw. kompromisu aborcyjnego oraz referendum.
Reklama.
Reklama.
Choć aborcyjnych projektóww Sejmie jeszcze nie rozpatrywano, sprawa już zdążyła doprowadzić do poważnych napięć w koalicji. Marszałek Szymon Hołownia obiecywał debatę na temat projektów ustaw już w marcu, ale ostatecznie z pomysłu się wycofał. Tym sposobem sprawy kobiet zostały odłożone na okres po pierwszej turze wyborów samorządowych. Jak wyjaśniał lider Polski 2050, kampania wyborcza to nie jest czas na tak fundamentalne sprawy.
Dziś Sejm zajmie się projektami ws. aborcji
Tym sposobem do sejmowej zamrażarki trafiły cztery projety w sprawie aborcji. Dlaczego aż tyle? Otóż każdy klub tworzący Koalicję 15 Października złożył swój własny, a Lewica nawet dwa.
W skrócie: Lewica chce nie tylko legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży, ale też dekryminalizacji w przypadku osób, które pomagają w usunięciu ciąży.Koalicja Obywatelska oczekuje legalizacji aborcji do 12. tygodnia ciąży, czyli zgodnie z zapowiedziami kampanijnymi Donalda Tuska. Trzecia Droga optuje natomiast za powrotem tzw. kompromisu aborcyjnego z 1993 r. oraz referendum.
Dodajmy, że PiS i Konfederacja swoich pomysłów nie zgłosiły, ale to pod rządami Zjednoczonej Prawicy, na wniosek posłów partii Kaczyńskiego i Konfederacji, Trybunał Konstytucyjny doprowadził do zaostrzenia prawa aborcyjnego w Polsce.
Finalnie Hołownia wyznaczył datę wprowadzenia projektów pod obrady na czwartek 11 kwietnia. Przesunięcie terminu wywołało falę krytyki ze strony środowisk kobiecych i lewicowego koalicjanta. Szef Polski 2050 usłyszał od Lewicy, że wykorzystuje funkcję marszałka do manipulacji politycznej – by nie zdradzić się przed swoim elektoratem, że jest przeciwnikiem liberalizacji i nie stracić głosów.
Spór Lewica-Trzecia Droga
Spór na linii Lewica-Trzecia Droga przybrał wymiar publiczny. – Szafuje pan jako katolik słowem "kłamca". Kłamcą nazwał pan marszałka Czarzastego, który mówił o tym, że mrozi, blokuje, nie dopuszcza pan do procedowania ustaw dotyczących prawa do przerywania ciąży. Zamrażarkę sejmową zamienił pan na uśmiechniętą chłodnię – zwróciła się do Hołowni, po ogłoszeniu jego decyzji, posłanka Anna Maria Żukowska.
Na tym jednak się nie skończyło, ponieważ niedługo potem polityczka opublikowała na portalu X szokujący wpis. "Wypie***aj z tym spokojem" – napisała szefowa klubu Lewicy, nawiązując do nagrania z wypowiedzią Hołowni ze spotkania wyborczego w Tychach. – Różnimy się w koalicji w sprawie aborcji. Mówiąc o tej kwestii, trzeba nam spokoju i cierpliwości, aby walcząc o dobro, nie wprowadzić więcej zła – mówił 9 marca lider Polski 2050.
Koalicyjna wojenka zaszkodziła zarówno notowaniom Trzeciej Drogi, jak i Lewicy. Ta ostatnia, która kwestię aborcji wyniosła w wyborach samorządowych na sztandary, dostała od wyborców żółtą kartkę – 6,3 proc. w wyborach do sejmików wojewódzkich.
To jednak nie koniec problemów tego ugrupowania. W powyborczych komentarzach ważni politycy Trzeciej Drogi sugerowali, że współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty może nie objąć stanowiska marszałka Sejmu w 2024 r., na co zgodzono się jeszcze w umowie koalicyjnej. Wpływowi politycy Lewicy utrzymują, że warunkiem, który dostali od koalicjantów z Trzeciej Drogi, jest rezygnacja z jednego ministerstwa. Druga strona twierdzi, że takiego warunku nie było.
Przedstawiciele klubu są już po spotkaniu szefem Kancelarii Jackiem Cichockim. Z bliskim współpracownikiem marszałka Szymona Hołowni mieli rozmawiać Włodzimierz Czarzasty iAnna Maria Żukowska. Podczas rozmów miały paść bardzo ostre słowa. Cichocki miał tłumaczyć politykom Lewicy, że do transmisji doszło przypadkowo, przez błędy techniczne. Miał również zdradzić, że ostatnio testowano nowe systemy obsługi telewizji sejmowej. Szef Kancelarii Sejmu przeprosił ponoć za zdarzenie. – Pytanie, dlaczego akurat to było testowane wtedy, gdy obradowaliśmy? No, przypadek – zastanawiał się w rozmowie z WP członek Lewicy.
Zdaniem członków klubu Lewicy pierwszy raz w historii Sejmu zdarzyła się sytuacja, że zamknięte posiedzenie klubu mogło być śledzone przez inną partię, a w dodatku było transmitowane publicznie przez sejmową telewizję. – To było bardzo ważne posiedzenie klubu. Mówiliśmy nie tylko o projektach ustaw, a także bardzo ważnej sprawie aborcji, ale też o Trzeciej Drodze. Oni wiedzieli, że będziemy o tym rozmawiać – powiedział WP anonimowy polityk Lewicy, dodając, że ostatnio relacje Trzeciej Drogi i jego ugrupowania są bardzo napięte.