Według najnowszych doniesień serwisu chojna24.pl doszło do zaskakującego incydentu na terenie jednego z parkingów w Osinowie Dolnym, w województwie zachodniopomorskim.
Lokalna społeczność zauważyła bowiem, że w miniony piątek radiowóz niemieckiej policji zatrzymał się we wsi, a następnie niemieccy funkcjonariusze wypuścili z wozu rodzinę z Bliskiego Wschodu.
Pojazd miały opuścić dwie osoby dorosłe wraz z trojgiem dzieci.
Świadkowie w rozmowie z serwisem stwierdzili, że migranci zaczepiali napotkanych przechodniów, aż w końcu udali się w kierunku jednego z pobliskich dyskontów. Lokalna społeczność wezwała na miejsce policję oraz Straż Graniczną, jednak służby po przybyciu na miejsce nikogo już nie zastały.
Serwis o2.pl skontaktował się z Tadeuszem Gruchallą-Wensierskim, rzecznikiem prasowym Morskiego Oddziału Straży Granicznej. Ten wyjaśnił, że Polska zwróciła się do niemieckiej policji z prośbą o wyjaśnienie sytuacji.
Z pytaniami w sprawie zdarzenia do Policji Federalnej Niemiec zwrócili się także reporterzy "Faktu". – Potwierdzam, że doszło do takiej sytuacji. Jednak po przeanalizowaniu faktów okazuje się, że było nieco inaczej – przekazał Gero von Vegesack.
– Rodzina ta próbowała wjechać do kraju bez zezwolenia około godziny 00.46 w dniu 14 czerwca w rejonie Altmädewitz. Mieli przy sobie polskie zaświadczenia o nadaniu statusu uchodźców dla dorosłych i polskie dowody osobiste dla dzieci. Osoby te zostały przewiezione na posterunek policji w celu dalszego postępowania. Afgańska rodzina nie złożyła wniosku o azyl u funkcjonariuszy policji federalnej – powiedział.
Jak wyjaśnił, chodzi o rodzinę z Afganistanu, czyli o dwoje dorosłych w wieku 30 i 40 lat oraz troje dzieci w wieku 4, 6 i 8 lat.
Ze względu na brak pozwolenia na pobyt w Niemczech oraz toczące się postępowanie azylowe w Polsce służby zza Odry poinformowały o zdarzeniu naszą Straż Graniczną i postanowiły przekazać rodzinę polskiej stronie.
– Ponieważ przez kilka godzin nie było żadnej reakcji ze strony polskiej, funkcjonariusze postanowili zabrać rodzinę z patrolem na granicę polsko-niemiecką w pobliżu Hohenwutzen, aby stamtąd zwolnić ich do Polski – przekazał rzecznik Policji Federalnej Niemiec.
Niedługo później stan zdrowia jednego z dzieci się pogorszył. Równolegle jego matka zapomniała zabrać telefonu z niemieckiego posterunku policji. Z tego względu kobieta wróciła po komórkę, a następnie dołączyła do rodziny, która razem z funkcjonariuszami pojechała do najbliższej polskiej apteki po leki.
– W tym przypadku funkcjonariusze policji federalnej wraz z ojcem dziecka uznali, że ważniejsze jest zapewnienie szybkiej pomocy dzieciom. Sprawa ta jest monitorowana przez naszych polskich kolegów – podsumował von Vegesack.