Co to znaczy all inclusive? Nie trzeba zaczytywać się Szekspirem w oryginale, aby zrozumieć, że oferty oznaczone tym hasłem zapowiadają "wszystko w cenie". Jednak z biegiem lat i kolejnych sezonów turystycznych coraz częściej zdarza się, iż opcja AI tak naprawdę nie obejmuje wszystkiego, co hotel ma w swoim portfolio. Czego więc na pewno nie dostaniesz na typowych wczasach all inclusive? Zebraliśmy najczęstsze przykłady.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak wspominaliśmy już kiedyś w naTemat.pl, wakacje all inclusive to formuła wypoczynku, która narodziła się już w latach 50. poprzedniego wieku.
"Nikt przed nim na coś takiego nie wpadł. Parę lat wcześniej zakończyła się II wojna światowa i Gérard Blitz uznał, że ludzie potrzebują miejsca, gdzie będą szczęśliwi. Stworzył je więc, a potem z Gilbertem Trigano dokonali prawdziwej rewolucji w turystyce" – tak początki all inclusive opisywała w swoim materiale Katarzyna Zuchowicz.
Kiedy Belg i Francuz turystykę w tym formacie zaczęli upowszechniać, kto ofertę AI wykupował, ten na miejscu rzeczywiście mógł liczyć na wszystko w cenie.
Bardzo dosłownie all inclusive traktowało także wielu hotelarzy w latach 90-tych i na przełomie tysiąclecia, gdy do gry na dobre weszły państwa takie, jak Egipt, Turcja, czy Tunezja. Jeśli w zachodnich kurortach opcja AI wciąż obejmowała naprawdę wszystko, tureccy, czy północnoafrykańscy menadżerowie próbowali przebić stawkę nowym udogodnieniem ujętym w cenie.
Z biegiem lat i kolejnych sezonów turystycznych, które wiele hoteli wcale nie kończyło z finansową górką, zaczęto zastanawiać się jednak nad oszczędnościami. Niebagatelny wpływ na to miał też globalny kryzys gospodarczy z lat 2007-09. Innym powodem ograniczania all inclusive były dążenia hotelarzy do odstraszenia części tzw. turystów niskiej jakości.
I tak dziś żyjemy w turystycznym świecie, gdzie normą stało się, że wykupienie wakacji all inclusive w Turcji, Grecji, Egipcie, Albanii, Tunezji, Bułgarii, na Cyprze, czy w Hiszpanii wcale nie jest równe z zapewnieniem sobie dostępu do wszystkiego, co zastaniemy na miejscu.
Czego nie obejmuje all inclusive?
W tych czasach chyba już nikt nie pyta, czy AI oznacza, iż w cenie są wycieczki, bilety wstępów do atrakcji turystycznych, albo ubezpieczenie turystyczne. Jednak nader często zdarza się, że nawet świadomi wczasowicze przeżywają niemiłe zaskoczenie w sprawie tego, czego opcja all inclusive nie obejmuje.
Najczęstsze przypadki? Oto one:
Importowane napoje alkoholowe
Przeżyjesz prawdziwy wakacyjny cud, jeśli na wczasach all inclusive w hotelowym barze bez dopłaty zaoferują ci alkohole importowane. W krajach, gdzie swoje oddziały mają międzynarodowe koncerny, zdarza się, że gościom nalewane są piwa marek dobrze znanych w naszych stronach, ale to tyle.
Francuskie wino w opcji AI w Turcji? Zapomnij. Tak samo jak o prawdziwej szkockiej w Egipcie, wschodnioeuropejskiej wódce w Tunezji itd. Oczywiście tylko najbardziej budżetowe hotele zagranicznych alkoholi w ogóle nie oferują. W większości obiektów nawet średniej klasy butelki z importu są dostępne, ale za dopłatą.
Świeżo wyciskane soki owocowe
To kolejny "klasyk" na liście ograniczeń w all inclusive. W tureckich, greckich, egipskich, cypryjskich tunezyjskich, czy hiszpańskich barach hotelowych kuszą cytrusy wyłożone obok wyciskarki. Żeby poczuć smak świeżo wyciśniętego soku, prawie zawsze trzeba jednak sięgnąć do kieszeni.
Restauracja à la carte
Tu na wstępie trzeba zaznaczyć, że przyzwoite klasy hotel all inclusive dostęp do restauracji à la carte zwykle gwarantuje, ale... jednorazowy. Kto ma dość stołowania się z podgrzewaczy wystawionych w ramach bufetu w głównej restauracji, albo panującego tam gwaru i wolałby codziennie jeść w "prawdziwiej restauracji", ten musi liczyć się z wydatkami.
Raczej nie będą one małe, bo restauracja à la carte zazwyczaj jest znacznie mniejsza od głównej, więc – mówiąc brutalnie – ceny muszą odstraszać przed składaniem rezerwacji na kolejne wieczory.
Co ważne, w ofertach biur podróży nie brakuje i takich hoteli, które poza wspomnianym jednorazowym wstępem w ramach all inclusive kolejnych wizyt w restauracji a’la carte w ogóle nie umożliwiają.
Room service
Zacznijmy od uspokajającej informacji, bo niektórym mylą się hotelarskie pojęcia... Room service to nie to samo co codzienne sprzątanie. W tej dodatkowo płatnej usłudze chodzi o zamawianie jedzenia, napojów lub pomocy w jakiejś innej sprawie bezpośrednio do pokoju.
Na filmach można się naoglądać, że room service jest standardem w hotelach pięciogwiazdkowych i może nawet tak wygląda rzeczywistość w Monte Carlo, ale... jeśli kupujesz wczasy all inclusive w Alanyi, Hersonissos, Durres, Hurghadzie, Złotych Piaskach, czy Marbelli, to nawet pięć gwiazdek takich cudów nie zagwarantuje. Room service to więc kolejne kilka, a może i kilkanaście dolarów lub euro do rachunku.
Dostęp do SPA i Wellness
W tym przypadku bywa podobnie, jak z restauracją à la carte. W ramach oferty AI hotel być może raz w trakcie pobytu zaprosi cię na darmowy wstęp do SPA i Wellness, ale na więcej bez dodatkowych wydatków nie licz.
Wyjątkiem zapewniającym nielimitowany (może poza koniecznością złożenia rezerwacji na konkretną godzinę) dostęp do SPA bywają hotele wyspecjalizowane w takim rodzaju wypoczynku. One najczęściej wymykają się jednak poza ramy typowego all inclusive.
Bar plażowy i leżaki
Biura podróży oferują całkiem sporo wyjazdów do hoteli, które nie są położone bezpośrednio przy plaży, a droga z basenu do morza jest tam na tyle długa, że trzeba dojechać specjalnym busem. Zazwyczaj na miejscu zastaniemy jakiś rodzaj oznaczonego w barwach hotelu baru plażowego lub ogródka, ale...
Tylko część obiektów zapewnia tam turystom kopię tego, na co mogą liczyć w hotelu. Bar plażowy może okazać się dodatkowo płatny, a jeśli napoje i przekąski będą wydawane "na opaskę", to nie zdziw się, jeśli ktoś zechce zainkasować cię za korzystanie z plażowych leżaków i parasola.
Minibar
Jeszcze kilka lat temu w dobrej klasy hotelu czterogwiazdkowym, a tym bardziej pięciogwiazdkowcu, nie było to udogodnienie wypadające z all inclusive, ale czasy się zmieniają. W wielu obiektach z czterema, a tym bardziej jedynie trzema gwiazdkami minibarki w ogóle poznikały.
Bezpłatny minibar na cały pobyt to już Złoty Graal wśród ofert biur podróży. Taki uzupełniany za darmo raz na pobyt zdarza się w hotelach w Turcji, Egipcie i Tunezji, ale raczej nie licz na to, że będzie on opłacony w ramach AI w Grecji, Hiszpanii, czy na Cyprze.
Kawa po turecku
Ludzie w całej Europie od lat szaleją szczególnie za tureckim all inclusive, bo słynie ono z dobrej jakości, obfitości, różnorodności, dostępu do tego "czegoś więcej", a wszystko to zostaje okraszone serdecznością potomków Atatürka. Jest jednak jedna rzecz, której nawet w hotelu all inclusive Turek kompletnie za darmo ci nie poda.
Otóż w większości tureckich obiektów dodatkowo płatna jest... kawa po turecku. A na pewno taka, w przypadku której mowa o przygotowywaniu zgodnie z rytuałem. Za porządny czarny jak smoła napój z drobno zmielonych ziaren, zagotowany w specjalnym tygielku i podawany w tradycyjnej filiżance w hotelowej kawiarni zapewne wystawią rachunek.
Ale spokojnie, akurat to wielki wydatek nie będzie – nawet doliczając mały napiwek dla baristy.
QUIZ: Robisz tak na wakacjach? Sprawdź, czy mogą Cię uznać za "turystę niskiej jakości"
Chcesz więcej w cenie? Zastanów się nad ultra all inclusive
Powyżej mowa o przykładach tego, za co najczęściej trzeba dopłacić na wczasach all inclusive, ale jest oczywiście sposób, aby przynajmniej część takich usług mieć opłaconych z góry. Wśród bardziej wymagających i dysponujących większym budżetem turystów popularna robi się oferta ultra all inclusive.
Jak wyjaśniał nasz reporter, niektóre obiekty oferujące ultra all inclusive w cenie zapewniają także obsługę osobistą, zabiegi odnowy biologicznej, a nawet korzystanie ze sprzętu sportowego czy hotelowej siłowni.
Wszystko to ma jednak swoją cenę i nie mówimy o małych pieniądzach. W polskich biurach podróży tygodniowy pobyt (w tym samym lub podobnym miejscu) na ultra all inclusive od zwykłego all inclusive jest droższy nawet o kilka tysięcy złotych.
Poza standardową ofertą gastronomiczną opcja ta zawiera także napoje oraz przekąski i nierzadko room serwis. Lista dodatkowych atrakcji i usług nie jest mała. To wspomniane już eleganckie restauracje à la carte i duży wybór wśród napojów bezalkoholowych i alkoholowych dostępnych całą dobę (np. lepszej jakości wina czy markowe napoje procentowe). Uzupełniany codziennie minibar w pokoju to również standard.
Mateusz Przyborowski
reporter naTemat.pl o ultra all inclusive
Quiz
1 / 14 Czy na wczasach all inclusive korzystasz tylko z oferty hotelowej? Nie wychodzisz z obiektu, aby zjeść "na mieście", odwiedzić kluby, zakupić pamiątki lub zwiedzić lokalne atrakcje?