Donald Tusk tłumaczy, że dziennie musi złożyć podpisy nawet pod kilkudziesięcioma pismami. W ten sposób próbował wyjaśnić pomyłkę, jaką ma być desygnowanie Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na szefa zgromadzenia Izby Cywilnej SN. Całe zajście zbulwersowało sędziego prof. Włodzimierz Wróbla.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W środę 28 sierpnia media obiegła informacja o wyznaczeniu sędziego Krzysztofa Andrzeja Wesołowskiego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Taką kandydaturę wyznaczył prezydent Andrzej Duda, a ostatecznym potwierdzeniem powołania sędziego na to stanowisko był podpis Donalda Tuska. Teraz jednak premier tłumaczy, że dokument podpisał przez pomyłkę.
Prof. Włodzimierz Wróbel uderza w premiera Donalda Tuska
Dlaczego decyzja ta wywołała tak duże oburzenie? Okazuje się, że Krzysztof Andrzej Wesołowski jest jednym z sędziów, który został wyłoniony przez Krajową Radą Sądownictwa po tym, ja PiS wprowadziło kontrowersyjne zmiany w prawie w 2018 roku.
– Należy się wyjaśnienie w sprawie, która zbulwersowała przede wszystkim środowisko niezależnych prawników, tych wszystkich, którzy angażowali się w walkę o przywrócenie elementarnego poczucia praworządności w Polsce. Nie będę owijał w bawełnę, chcę bardzo wyraźnie powiedzieć, nastąpił błąd – wytłumaczył się Donald Tusk.
Te słowa nie uspokajają jednak prof. Wróbla. – Że nikomu do głowy nie przyszło, że mamy do czynienia z czymś absolutnie niekonstytucyjnym. To mnie ogromnie niepokoi. To oznacza, że tracimy zaufanie do bezpieczeństwa prawnego. Nie wiem, czy inne dokumenty też w takim trybie się przyjmuje, jestem przerażony – przyznał wybitny sędzia w rozmowie z RMF24.
Sędzia po pomyłce Donalda Tuska. "Tracę zaufanie do tego, że żyję w bezpiecznym państwie"
Prof. Włodzimierz Wróbel zwrócił uwagę, że konieczne będzie ustalenie, jak w ogóle mogło dojść do tak fatalnej pomyłki. Podkreślił, że Rządowe Centrum Legislacji, w którym pracuje wielu prawników, powinno weryfikować dokumenty, które trafiają na biurko premiera Donalda Tuska. – Czy nikt nie sprawdził, co jest na tym dokumencie? – dopytywał.
– Gdyby to był błąd, to po godzinie by wiedzieli, że doszło do wielkiej wpadki, za co się przeprasza i będzie próba naprawienia tego. Jako obywatel tracę zaufanie do tego, że żyję w bezpiecznym państwie – zaznaczył zdenerwowany profesor.
Na tym jednak nie zakończył. Premier Donald Tusk próbował tłumaczyć, że konsekwencje tej pomyłki nie będą duże. Jednak jego opinii nie podziela rozmówca RMF24. – Z punktu widzenia prawnego dramatyczne skutki, bo to oznacza po prostu, że premier rządu, czyli rząd, decyduje się uznać za legalne osoby, które bezprawnie znalazły się w Sądzie Najwyższym. To nie chodzi już o premiera, jego deklaracje, ale jak bardzo podważa to zaufanie do funkcjonowania takich istotnych urzędów, jak te, które przygotowują decyzje premiera – deklarował.
Donald Tusk na prezydenta? O poparcie byłoby trudno
IBRiS dla Radia ZET spytało Polaków, czy premier Donald Tusk byłby dobrym kandydatem na prezydenta RP. W przeciwieństwie do Konfederacji, Platforma Obywatelska jeszcze nie ogłosiła, kto z ich ramienia weźmie udział w wiosennych wyborach. Aż 71,2 proc. ankietowanych było jednak przeciwnych startowi Donalda Tuska. Za jego kandydaturą było 16,5 proc.