Choć mamy dopiero połowę września, a sezon letni w wielu miejscach nadal trwa, to niektórzy już go podsumowują. Zdecydowała się na to także Turcja, która notuje rekordowe liczby zagranicznych gości, ale nawet w Antalyi mówią o trudnym sezonie. Wskazali nawet winnych, których lista jest dość długa.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie ma dla Polaków lepszego miejsca na wakacje niż Turcja. Kochamy szczególnie Riwierę Turecką. Jak pisaliśmy w naTemat, tylko Antalya odnotowała ponad 8-procentowy wzrost zainteresowania w 2024 roku, a Polscy turyści są w czołowej piątce nacji, które najchętniej odwiedzają ten region. Mimo takiego sukcesu hotelarze mówią wprost, że był to dla nich trudny sezon.
Turcja ma problem z kryzysem turystycznym. Znaleźli winnych
Od kilku tygodni z zaciekawieniem śledzimy sytuację na tureckim rynku turystycznym. Kryzys daje się tam we znaki przede wszystkim na wybrzeżu Morza Czarnego, gdzie w wakacje pusta stała nawet połowa hoteli. Najbardziej odczuł to region Trabzonu.
Trudna sytuacja jest także w regionie Bodrum nad Morzem Egejskim. Tam inwestorzy mówią wprost, że po bardzo nieudanym sezonie niektórzy inwestorzy rozważają sprzedaż swoich hoteli. Ich dalsze prowadzenie może bowiem być nieopłacalne.
Wydawałoby się, że powodów do narzekania nie będą mieli hotelarze z Riwiery Tureckiej. W końcu Turcja cały czas chwali się rekordowymi liczbami zagranicznych gości, a o kryzysie dotyczącym turystyki krajowej nie chce się wypowiadać.
Jednak jak przyznaje Kaan Kavaloğlu, prezes Stowarzyszenia Hotelarzy i Inwestorów Turystycznych Regionu Śródziemnomorskiego (AKTOB), oni również mają za sobą trudne miesiące. Dlaczego? Lista winnych jest dość długa. – Upadłość FTI, trzeciego co do wielkości touroperatora w Europie, Euro 2024 i igrzyska olimpijskie w Paryżu, to wszystko sprawiło, że był to trudny sezon dla hotelarzy. Ale i tak odnieśliśmy znaczące sukcesy – podkreślił Kavaloğlu.
Jak podają "Wiadomości Turystyczne" Turcja miała jeszcze jeden problem, który powodował spadek obłożenia w niektórych hotelach. Wymarzone all inclusive wielu turystów było o jeden dzień krótsze niż w minionych latach, co automatycznie wpłynęło na sytuację w hotelach.
All inclusive w Turcji w październiku. Na to liczą hotelarze
Choć duże imprezy sportowe i upadek jednego z największych biur podróży w Europie odbiły się na tureckim rynku. Wiele wskazuje na to, że w tym roku może tam dotrzeć nawet 17 mln zagranicznych turystów, a cel wynosił 16 mln.
Hotelarze w tak lubianej przez nas Antalyi mają nadzieję, że odbicie po sezonie wakacyjnym przyniesie jesień. Październik ma być lepszy od rekordowego z 2019 roku. Kavaloğlu szacuje, że do regionu przyleci 76 tys. zagranicznych gości. A jeżeli pogoda dopisze, to sezon może potrwać aż do końca listopada. To pozwoliłoby, choć częściowo zrekompensować letnie straty.
Polacy zakochani w Turcji, ale konkurencja błyskawicznie rośnie w siłę
W siłę rośnie za to konkurencja. Trzeci w zestawieniu Egipt przyciągnął 13,7 proc. turystów. Bardzo dynamicznie rozwija się także rynek all inclusive w Tunezji. Z wynikiem 9,6 proc. zajęła ona czwarte miejsce w zestawieniu. A podróżnych będzie tam najpewniej jeszcze więcej, ponieważ do końca 2024 roku Tunezję można zwiedzać na podstawie dowodu osobistego, a nie wyłącznie paszportu.