Zyski Apple spadły aż o 18 procent, tempo wzrostu dochodów również jest niższe – wynika z przecieków przed zbliżającą się konferencją koncernu. "Firma bez Steve'a Jobsa nie istnieje" – słyszymy po raz kolejny. Narzekaniom na nowego prezesa nie ma końca i po części słusznie, bo Tim Cook to zdecydowanie inny styl przywództwa niż Jobs. Ale spokojnie, na razie zdecydowanie za wcześnie by wieszczyć upadek giganta z Cupertino. Na razie.
– Apple ma wyraźnie poważne problemy – przyznaje w rozmowie z naTemat Dawid Szypulski, redaktor naczelny MyApple.pl. – Jobs na pewno nie był lepszym biznesmenem od Tima Cooka. Obecny szef zna się na tym nawet lepiej. Ale wyraźnie brakuje mu osobowości Steve'a. On mógł wyjść na konferencję, obiecać coś nowego, uspokoić inwestorów i wszystko wracało do normy, bo ludzie mu wierzyli. Na tym tle Tim Cook to ciepła klucha – ocenia.
Ciepła klucha, której działania mogą rozczarowywać. Kolejne prezentacje kwartalnych wyników finansowych Apple pozostawiają wiele do życzenia. Rozczarowujące dane pojawiły się już po 2012 roku – wtedy zyski były niższe niż oczekiwano, co inwestorzy giełdowi ocenili krytycznie – kurs akcji firmy gwałtownie spadł. Czarne scenariusze dotyczące przyszłości Apple powracają z regularnością wyznaczaną przez prezentację kolejnych raportów finansowych. Jednak tak głębokiego zawodu jak po ujawnieniu wyników za pierwszy kwartał 2013 roku dawno nie było.
Na razie nie widać nic, co mogłoby ten spadek zatrzymać. Firma dramatycznie potrzebuje przełomu na miarę iPhone'a czy iPada. Czymś takim mógłby być na przykład interaktywny zegarek. Ale według części ekspertów nawet to będzie za mało, by tchnąć nowe życie w firmę. Z drugiej jednak strony ostatnie nowości – choć przecież na znacznie mniejszą skalę – okazały się tylko źródłem kłopotów. Warto przypomnieć sprawę nowego systemu iOS i map do niego, które okazały się totalną klęską. Zwolniono menadżera za nie odpowiedzialnego, a publiczne przeprosiny wystosował prezes Apple.
Dotychczas nowy prezes Tim Cook zajmował się raczej udoskonalaniem pomysłów swojego poprzednika i maksymalizacją zysków z obecnie funkcjonujących rozwiązań. Nowe funkcjonalności w iPhone'ach czy wiPadach to za mało. O Apple słyszeliśmy ostatnio głównie w kontekście kolejnych pozwów o naruszenie patentu, a nie z powodu rewolucyjnych produktów. A także kolejnych wniosków do amerykańskiego urzędu patentowego. Często coraz bardziej absurdalnych.
Faktem co prawda jest, że Apple zarabia więcej niż za czasów wizjonera Steve'a Jobsa, ale warto spytać ile w tym zasługi Tima Cooka. Nowy prezes tylko udoskonalił ułożony i nakręcony przez Jobsa mechanizm. Jednak i on zaczyna szwankować. Słabością Apple'a jest silne uzależnienie od azjatyckich podwykonawców. Apple musiał zwrócić od 5 do 8 milionów iPhone'ów do fabryk Foxconn w Chinach. I chociaż tutaj kontrola jakości zadziałała, to użytkownicy i tak narzekają na podzespoły nowych iPhone'ów i iPadów.
Wydaje się, że Apple szczyt ma już za sobą. Kapitalizacja firmy spadła i producent iPhone'ów przestał być najdroższą spółką giełdową świata.
I choć firma z jabłkiem w logo wciąż dominuje na kilku polach rynku elektronicznego (zgarnia 60 proc. zysków z telefonów komórkowych czy 45 proc. zysków ze sprzedaży komputerów) i wciąż jest uznawany za jedna z najbardziej innowacyjnych firm świata, to w dużej mierze efekt monopolistycznych praktyk. Poza tym brakuje mu czegoś, co zelektryzuje masowego klienta. Tymczasem o Google Glass (na które zresztą Apple podobno ma patent) mówią wszyscy.
Inwestorzy zdają się to dostrzegać. Giełda nie jest przecież od oceniania tego jak sytuacja firmy wygląda dzisiaj, ale od przewidywania jak będzie radziła sobie w przyszłości. I chyba inwestorzy stracili wiarę w moc sprawczą Tima Cooka, bo od szczytowego poziomu ponad 700 dolarów za akcję minęło już ponad 7 miesięcy. Teraz cena za jeden udział w spółce oscyluje wokół 400 dolarów. Bolesny upadek.
Do tej pory brak legendarnego Steve'a Jobsa nie był tak widoczny. Jednak kilka kryzysów pokazało jak wiele brakuje jego następcy. – Polityka firmy był zaplanowana na kilka lat, więc na początku swoich rządów Cook mógł niemal nic nie robić. Teraz jednak jest czas by mocno chwycić ster – postuluje dziennikarz.
Pierwszym poważnym projektem Cooka mogą być zapowiadane jeszcze przez Jobsa iWatch lub iTV. – iWatch ma wielki potencjał. Na rynku jest już jedno podobne urządzenie – to Pebble Watch – i cieszy się ono wielką popularnością, co dowodzi zapotrzebowania rynku na ten typ urządzeń. Dlatego jeśli Apple wypuści coś rzeczywiście dobrego, to może powtórzyć sukces iPhone'a czy iPada – przewiduje redaktor naczelny MyApple.pl.
iTV, które jest wielkim znakiem zapytania, to urządzenie mające zrewolucjonizować telewizję. Zapowiedział je jeszcze Jobs. – W biografii mówi, że rozgryzł co trzeba zrobić, by dokonać przełomu w telewizji. Tylko że tak naprawdę nikt nie wie jak to będzie wyglądało. To może być sukces, ale może być i klęska – ostrzega nasz rozmówca.
A jeśli ziściłby się ten drugi scenariusz, Apple znalazłby się w poważnych tarapatach. – To firma, od której oczekujemy więcej. Ludzie oczekują czegoś nowego, wyjątkowego, niesamowitego. Ta atmosfera była przez wiele lat tworzona przez firmę, która wypuszczała przeciek i pozwalała narastać atmosferze niecierpliwej ciekawości. Ten balon był pompowany, ale teraz pęka. Jednak firma ma się lepiej niż wskazuje na to cena akcji – podsumowuje Dawid Szypulski.
Nawet jeśli tak jest, to szefowie Apple muszą pamiętać, że w ich branży równie ważne jak parametry kolejnych urządzeń są emocje. Dotychczas to w sterowaniu nimi była firma dowodzona przez Steve'a Jobsa. Dlatego bez rządu dusz korporacja może przestać być "cool". A wtedy kurs akcji roztrzaska się o ziemię. Razem z tabliczką "Tim Cook, prezes Apple".
Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że jutro Apple dostanie ogromne bęcki po publikacji wyników finansowych. Tak ogromny spadek wartości firmy nie jest przypadkiem. Klienci chcieli wizjonera a Tim Cook jest co najwyżej bardzo sprawnym mendżerem. Gdzie twa magia, gdzie twe magiczne produkty o jabłku? CZYTAJ WIĘCEJ
Wobec przyszłości największego technologicznego blue chipa narasta coraz więcej wątpliwości. Spory patentowe, konflikt z dostawcami podzespołów, roszady w ścisłym kierownictwie i brak wizji nowych produktów to odpowiedzi na zagadkę, dlaczego akcje Apple'a od września straciły już ponad 24 procent.