Witold Zembaczyński #TYLKONATEMAT: Wiem, co Jaki robił od początku swojej kariery w Opolu. Mam mandat, by o tym mówić

Jakub Noch
Mój problem z Patrykiem Jakim polega tylko na tym, iż on notorycznie posługuje się nieprawdą. Naprawdę nie chodzi o prywatne konflikty, czy te jego inwektywy pod moim adresem. Ja po prostu znam pełen obraz działalności tego człowieka. Przecież on był w Opolu radnym PO i komitetu mojego ojca, ówczesnego prezydenta miasta. Wiem, co robił od początku swojej kariery politycznej – mówi #TYLKONATEMAT Witold Zembaczyński. Poseł Nowoczesnej ostro komentuje też nowy podatek wpisany w cenę paliw i ujawnia, jak jego partia radzi sobie po odejściu Ryszarda Petru.
Witold Zembaczyński z Nowoczesnej w rozmowie z naTemat.pl ostro komentuje kandydaturę Patryka Jakiego w Warszawie, nowy podatek w cenie paliw i wyjaśnia, co dzieje się z jego partią. Fot. Roman Rogalski / Agencja Gazeta
Dostrzega pan te wspomniane przez ministra Tchórzewskiego powody, dla których "Polacy jeszcze będą dziękować PiS opłatę emisyjną"?

Zacznijmy od tego, że tę ich koncepcję walki o czyste powietrze całkowicie obala przywiązanie do gospodarki opartej o węgiel. Gdyby rząd naprawdę chciał przyczynić się do poprawy jakości powietrza, powinien przede wszystkim inwestować w rozwój odnawialnych źródeł energii. Tymczasem wcześniej wprowadzono przepisy, przez które inwestowanie w OZE nie jest już takie łatwe...

Natomiast twierdzenie, że ciężar opłaty emisyjnej wezmą na siebie spółki Skarbu Państwa jest po prostu niedorzeczne. Przecież koncerny paliowe zwiększyły wolumen sprzedaży i wzrosły ich dochody, więc po prostu z tego źródła można było sięgnąć po pieniądze dla rządu na walkę o poprawę jakości powietrza. Z jakiegoś powodu jednak tego nie zrobiono. W tym przypadku mówimy nie o dodatkowych 10 gr przy każdym tankowaniu, a 10 gr za każdy zatankowany litr paliwa! I jeszcze wprowadzono to rozwiązanie w sytuacji, gdy ceny paliw i tak mocno poszybowały w górę.


Sądzę, że te wysokie ceny paliw mogą okazać się dla Polaków bardziej zniechęcające do głosowania PiS niż wszelkie inne ich grzechy. A to dlatego, że mamy do czynienia z hiperniekorzystną dla konsumentów sytuacją. Ten łańcuch podwyżek zaczynający się od paliw zawsze kończy się bowiem na lodówkach Polaków.

Ma pan więc lepszy pomysł na walkę o czyste powietrze w Polsce?

Po pierwsze, odwrót od gospodarki opartej na węglu. Po drugie, wzmocnienie OZE. Po trzecie, korzystanie z tych aktywów, które Polska już ma. Proszę zwrócić uwagę na fakt, iż na naszych oczach upada mit Polski pełnej elektrycznych aut. Dowodzą tego dane o udziale takich pojazdów w rynku. To mniej niż 1 proc.

Natomiast w posiadaniu wielu Polaków są już auta ekologiczne. Mowa oczywiście o samochodach zasilanych LPG. Korzystanie z takich pojazdów to w Polsce najprostszy pomysł na poprawę stanu środowiska. Ze spalania LPG pozostaje właściwie tylko dwutlenek węgla i para wodna, nie ma natomiast problemu z emisją tych wszystkich szkodliwych pyłów.

Nowa opłata wliczana do ceny paliwa wywołuje jednak emocje głównie u polityków. Co ciekawe, wśród opinii publicznej temat ten przeszedł dość gładko...

Moim zdaniem, przełomowy momentem w tej sprawie będą wakacje. Ten czas, gdy wielu Polaków korzysta ze swoich aut nie tylko podczas długich wyjazdów, ale i turystki okazjonalnej. Wówczas poczują oni, jak bardzo koszty podróży wzrosły ze względu na drożyznę na stacjach paliw.

Sądzę w ogóle, że to celowa strategia PiS, by jednocześnie przeprowadzać wiele kontrowersyjnych projektów i skupiać uwagę na tych obszarach, gdzie są oni w stanie kontrolować emocje społeczne. Ważnym elementem tej układanki jest użycie przez PiS mediów publicznych. Czy można tam usłyszeć o negatywnych emocjach wokół opłaty emisyjnej? No nie...

TVP i inne media publiczne chętnie przedstawiają jednak argumenty przemawiające za tym, że koncerny paliwowe wezmą na siebie ciężar nowego podatku. Choćby dlatego, że są już "narodowe", czyli dbające o dobro Polaków. Nie daje pan wiary tym zapewnieniom?

Na razie spółki Skarbu Państwa dały się poznać z tego, że wzięły odpowiedzialność za to, by zadbać o wysokie pensje dla działaczy Zjednoczonej Prawicy. Zadbały o to, by wójt Obajtek w Orlenie stał się symbolem "dobrej zmiany" w portfelach. Oczywiście nie w portfelach Polaków, a działaczy PiS, Solidarnej Polski i Porozumienia. Nie wierzę, że koncerny paliwowe będą w stanie zniwelować te podwyżki. Szczególnie, że i tak są rządowi PiS potrzebne po to, by finansować ich politykę, na przykład ten ślepy program Rodzina 500+.

Przypominam też, że kiedy podobnie wysokie ceny paliw były za rządów PO-PSL, to cena baryłki ropy na rynkach światowych była znacznie wyższa niż dziś. Gdyby więc obecny rząd tylko zechciał odpowiednio zdziałać, byłaby dziś szansa na obniżenie cen paliw. W taki sposób, o którym politycy PiS mówili, gdy byli w opozycji.

Czy jako opolanin w Warszawie choć trochę kibicuje pan swojemu krajanowi Patrykowi Jakiemu w walce o fotel prezydenta stolicy?

Wręcz przeciwnie! Uważam, że to byłoby siedem plag egipskich nad Warszawą, gdyby - nie daj Boże - Patrykowi Jakiemu udało się wygrać. I naprawdę wiem, co mówię. Znam działalność Jakiego od absolutnych początków. Przecież on był w Opolu radnym Platformy Obywatelskiej i komitetu mojego ojca, ówczesnego prezydenta miasta Ryszarda Zembaczyńskiego. Naprawdę wiem wiele o tym, jak ten człowiek działa. Wszystkie te jego patenty na mamienie opinie publicznej, które wypracował jako "opolski baron ściemy", doskonale sprzedają się także w Warszawie.

Przykład? Choćby kwestia przetargów w urzędzie miasta. Czy ktoś zweryfikował, czy one rzeczywiście się tak odbywają, jak on opowiada? Sprawdzono, czy Patryk Jaki nie wprowadza opinii publicznej w błąd? Nie... Jego taktyka jest prosta. Jaki wierzy, że tylko konflikt buduje silnego polityka. Dlatego zawsze i za wszelką cenę konfliktów szuka. Mam nadzieję, że ostatecznie warszawiacy takiej polityki nie kupią.

Czy ta surowa ocena nie wynika głównie z waszych osobistych sporów? Tego "osła naleśnikowego" i podobnych utarczek...

Wie pan, to nie był hasło, które byłoby w stanie mnie obrazić... Mój problem z Patrykiem Jakim polega tylko na tym, że on notorycznie posługuje się nieprawdą. Jakoś nie mogę też uwierzyć w doświadczenie i umiejętności kogoś, kto pierwszą i jedyną pracę na prawdziwym etacie dostał dopiero w Ministerstwie Sprawiedliwości. A moje obawy tylko potwierdza sytuacja w podległej mu Służbie Więziennej, którą od środka niszczą różnego rodzaju konflikty.

Naprawdę nie chodzi o prywatne konflikty, czy te jego inwektywy pod moim adresem. Ja po prostu znam pełen obraz działalności tego człowieka. Wiem, co robił od początku swojej kariery politycznej w Opolu. Mam więc mandat, by o tym głośno mówić.

Ostatnimi czasy głównym postulatem Nowoczesnej stało się szybkie wejście Polski do strefy euro. Jesteście pewni, że to najlepszy sposób na poprawę słupków poparcia?

Ten postulat to jeden z naszych "okrętów flagowych". Nowoczesna to jedyne ugrupowanie, które tak mocno artykułuje tę potrzebę. Dla mnie wejście do strefy euro jest tak samo ważne, jak wejście do NATO było ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa militarnego. Przyjęcie euro zagwarantuje nam bezpieczeństwo gospodarcze. Musimy też reagować na zmiany wewnątrz Unii Europejskiej. Tylko wejście do strefy euro chroni przed marginalizacją. To jest dziś europejska pierwsza liga, a Polska zawsze powinna aspirować do grania w najwyższej lidze.

Przyjęcie euro będzie też niezwykle korzystne dla polskich przedsiębiorców, którzy ze względu na brak ryzyka kursowego lepiej będą mogli planować swoją działalność. Euro ułatwi również życie polskim konsumentom. Jestem więc przekonany, że ten postulat będzie zyskiwał popularność. Akceptacja dla niego stale rośnie, bo PiS wcale nie udało się zdławić euroentuzjazmu Polaków.

Euroentuzjazm rzeczywiście utrzymuje się wciąż na wysokim poziomie, ale poparcie dla pomysłu wejścia Polski do strefy euro jest znacznie niższe niż pozytywne oceny członkostwa w UE.

To jednak dobry prognostyk! Dlatego ważne jest wprowadzenie do debaty publicznej mocnych argumentów za akcesją do strefy euro. Ważne jest też mówienie o tym, co dzieje się obecnie z nowym budżetem unijnym. Ta sprawa pokazuje, że przyjęcie euro może być jedyną dobrą drogą dla Polski. Uważam, że usilne trzymanie się złotego na dłuższą metę nie ma sensu. Obowiązkiem polityków jest planowanie przyszłości, a nie myślenie tylko o tym, co dzieje się tu i teraz.

Nie brakuje jednak opinii, że trwanie przy złotym to po prostu patriotyzm.

Patriotyzm to nie jest waluta, którą się płaci. Patriotyzmem jest to, jak często i skrupulatnie podchodzi się do obywatelskich obowiązków. Na przykład do uczestnictwa w wyborach. Przypomnę, że gdybym w 2015 roku zanotowano wyższą frekwencję, scena polityczna zapewne wyglądałaby zupełnie inaczej...

To jest naprawdę dobry czas, by mówić o euro. Trzeba pokazać Polakom drogę wejścia do tej pierwszej ligi. Czy to łatwe zadanie? Odpowiedzialni politycy nie chodzą na skróty. Nie można unikać trudnych tematów.

Skoro mowa o trudnych tematach, pieniądzach i Nowoczesnej... Macie już pomysł na to, jak znaleźć środki na działalność i spłatę długów po odejściu Ryszarda Petru?

Wpłaty na rzecz Nowoczesnej pochodzą od wielu osób. Nic się nie zmieniło. Na bieżąco regulujemy nasze zobowiązania finansowe. To nie jest problem. Natomiast po odejściu tych trzech osób atmosfera w partii i klubie znacznie się poprawiła. Co chyba widać było to na ostatnim posiedzeniu Sejmu. Nowoczesna znowu była niezwykle aktywna, zdominowaliśmy ten temat opłaty emisyjnej. Dobre relacje wewnętrzne przekładają się też na naszą skuteczność w Koalicji Obywatelskiej, w której wspólnie z PO dążymy do osiągnięcia jak najlepszego wyniku w wyborach samorządowych.

Mamy w Nowoczesnej zdolność funkcjonowania w oparciu o zasadę maksymalnej optymalizacji kosztów, dzięki czemu możemy robić taką politykę, z którą się utożsamiamy. To nie pieniądze decydują o poparciu, a wizja Polski i odważne działania.