Nowe twarze PiS na wybory 2019. To ich Kaczyński reklamuje jako "dobrą zmianę" na listach
Chociaż kampania wyborcza jeszcze nie ruszyła, to Jarosław Kaczyński już w miniony weekend szumnie zaprezentował nazwiska jedynek PiS we wszystkich okręgach wyborczych do Sejmu. W przytłaczającej większości są to osoby znane już Polakom – ministrowie, posłowie, sekretarze stanu. Na długiej liście znalazły się jednak nowe twarze, które nie brały udziału w "wielkiej polityce". O kim mowa?
Tyle tylko, że przedstawione przez niego 41 nazwisk to w znakomitej większości osoby bardzo dobrze znane Polakom, z pierwszego garnituru PiS – ministrowie, wiceministrowie, posłowie, szefowie kancelarii. Jaka więc jest w tym "nowość"?
Owszem, politycy tacy jak Bożena Borys-Szopa, Rafał Bochenek, czy nawet sam premier Mateusz Morawiecki, to nowicjusze jeśli chodzi o kandydowanie w wyborach i szefowanie listom wyborczym. Nie zmienia to jednak faktu, że działają przy obecnym rządzie i nie są wcale nową kadrą ani gruntowną zmianą. Ta nastąpiła jedynie w czterech okręgach.
Tarnów – radna Anna Pieczarka
Nie premier, nie minister, nawet nie poseł, a radna sejmiku województwa z ramienia PiS. Nie brzmi oszałamiająco? Warto przypomnieć wynik Anny Pieczarki z ostatnich wyborów samorządowych. W ubiegłym roku na jesieni zdobyła prawie 73 tysiące głosów w wyborach na radną Sejmiku województwa. To, czy jest to dużo czy mało, pokazuje wynik kolejnego samorządowca, Stanisława Sorysa z PSL, który zgromadził zaledwie 12 tysięcy głosów.
Jej dużą aktywność podkreślają także wywodzący się z tego regionu posłowie. W rozmowie z naTemat szef struktur PiS w tym regionie, poseł Włodzimierz Bernacki, zaznacza, że kandydatura Pieczarki nie była dla niego zaskoczeniem.
– Od dłuższego czasu wiedzieliśmy, że pani Pieczarka będzie na czele listy w okręgu tarnowskim. Jej przykład mobilizacji elektoratu przywołał sam Jarosław Kaczyński podczas wyjazdowego posiedzenia klubu i wiadomo było, w którą stronę zmierza jej kandydatura – mówi.
Bernackiemu nie przeszkadza też fakt, że radna nie jest postacią rozpoznawalną w Polsce i obeznaną z ogólnopolską polityką. Twierdzi, że jej nazwisko może nie jest znane w kraju, ale ma za to poparcie w województwie.
– Sam w pełni popieram jej kandydaturę, a za czynnik ogólnopolski na naszej liście będą odpowiadali posłowie i parlamentarzyści, którzy mają już doświadczenie w polityce krajowej. Wybory to nie tylko jedynka, ale wszystkie 18 osób na liście – dodaje mój rozmówca.
Opole – wicewojewoda Violetta Porowska
W Opolu mamy do czynienia już z bardziej utytułowaną postacią, chociaż nadal jej nazwisko jest mało znane w Polsce. Czego nie można z kolei powiedzieć o jej działalności w regionie, bo ta jest bardzo aktywna.
Wicewojewoda Violetta Porowska jest bowiem członkinią kilku organizacji społecznych działających na rzecz potrzebujących i kobiet. W 2004 założyła Opolski Bank Żywności i jest aktywną propagatorką szczepień przeciwko wirusowi HPV oraz pneumokokom.
Współinicjowała wprowadzenie w Opolu Karty Dużej Rodziny oraz inicjowała powołanie przy wojewodzie opolskim Rady do spraw Rodziny. Zaangażowała się w utworzenie kierunku lekarskiego na Uniwersytecie Opolskim i aktywnie promuje dziedzictwo kulturowe Opola i okolic.
Porowska, co chyba najważniejsze w jej wypadku, ma ugruntowaną pozycję w lokalnym PiS, którego jest członkinią od 2002 roku. W latach 2006–2014 była radną w Opolu z ramienia tej partii, a potem radną Sejmiku Województwa Opolskiego. Jest członkinią Rady Politycznej Prawa i Sprawiedliwości, a w 2019 została przewodniczącą struktur partii w województwie opolskim.
– To bardzo aktywna społecznie osoba, która robi bardzo dużo dla swojego miasta i regionu – mówi nam Żyżyński. – Z tego co wiem, to pani wicewojewoda jest bardzo lubiana nie tylko przez swoich pracowników, ale także przez zwykłych ludzi, wyborców, a to jest chyba najważniejsze w polityce.
Sama Porowska skomentowała już jej wybór na "jedynkę" PiS w Opolu na łamach "Nowej Trybuny Opolskiej". Stwierdziła, że jej nominacja to docenienie jej ciężkiej pracy przez prezesa PiS.
– Z pewnością nie bez znaczenia były też niedawne wybory do Parlamentu Europejskiego, w których Prawo i Sprawiedliwość zaliczyło bardzo dobry wynik, również w naszym regionie. Niemniej istotny jest też zapewne fakt, iż jestem osobą dość popularną – zarówno w samym mieście, jak i w regionie. Myślę, że właśnie te czynniki sprawiły, że jestem opolską jedynką – przyznała wicewojewoda.
Rzeszów też do zmiany
W Rzeszowie jedynką PiS został szef Komitetu Wykonawczego PiS Krzysztof Sobolewski. Jego sylwetkę opisywaliśmy już na łamach naszego portalu. Sobolewski uchodzi w kręgach partii jako jedna z "szarych eminencji", która nie jest na świeczniku, ale cieszy się ogromnym zaufaniem i poparciem prezesa Kaczyńskiego.
Sobolewski pochodzi z Radymna – niedużego miasta koło Przemyśla, w pobliżu granicy z Ukrainą. W Lublinie ukończył prawo administracyjne na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Do polityki trafił poprzez gabinet Marka Kuchcińskiego. Gdy mieszkał na Podkarpaciu, pracował w biurze poselskim obecnego marszałka Sejmu. Za pierwszego rządu PiS, w latach 2005-2007, Sobolewski był doradcą wojewody podkarpackiego Dariusza Iwaneczki.
Joachim Brudziński i Krzysztof Sobolewski w siedzibie PiS podczas konferencji prasowej Jarosława Kaczyńskiego.•Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
– Świetnie się orientuje w sprawach partii. Jest bardzo rzetelny, sprawny, pracowity, inteligentny. I w związku z tym nie było tutaj żadnego powodu, żeby nie dokonać zmiany – tak Krzysztofa Sobolewskiego zachwalał w styczniu tuż po dokonaniu wyboru na szefa Komitetu Wykonawczego sam prezes PiS. Chociaż nazwisko Sobolewskiego nie jest znane, to po takiej rekomendacji wybór na jedynkę w Rzeszowie wcale nie powinien dziwić.
Olsztyn zrezygnował ze Szmita
Ostatnią prawdziwą nowością na liście PiS jest kandydatura prof. Wojciecha Maksymowicza w Olsztynie. Były prorektor tamtejszej uczelni medycznej przerwał tym samym hegemonię byłego wiceministra Jerzego Szmita.
Maksymowicz będzie reprezentował na liście Porozumienie Jarosława Gowina, z którym rozpoczął współpracę już w sierpniu 2018 roku, kiedy został doradcą ministra nauki i szkolnictwa wyższego. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", nominacja Marsumowicza na jedynkę Zjednoczonej Prawicy to cios dla lokalnych struktur PiS, które kolejny raz po wyborach samorządowych notują porażkę za brak wyraźnego lidera w regionie.
Gazeta zwraca też uwagę na "warszawskie" doświadczenie Maksymowicza. Profesor był już ministrem zdrowia w rządzie AWS-UW Jerzego Buzka. Przetrwał na tym stanowisku od 1997 do 1999 roku. Kiedyś należał do PO, ale nie dogadywał się lokalnie z jej działaczami, a jego poglądy wyraźnie przesunęły się na prawo. Mówi się także w kuluarach, że obecna kandydatura Maksymowicza to wstęp do jego awansu na wiceministra nauki i szkolnictwa wyższego.