Kuriozum podczas gospodarskiej wizyty Morawieckiego. Naklejka z opisem kabli miała kojarzyć się z LGBT

Rafał Badowski
Mateusz Morawiecki przybył w piątek z wizytą do fabryki Toyoty w Wałbrzychu. Miał ogłosić, że w 2021 r. koncern podwoi produkcję elektrycznych napędów do samochodów hybrydowych. Jak twierdzi czytelniczka "Gazety Wyborczej", w trakcie wizyty usunięto nalepkę opisującą kable silnika, bo mogła premierowi przypominać tęczę jako symbol społeczności LGBT.
Czy podczas wizyty Mateusza Morawieckiego w wałbrzyskiej fabryce Toyoty usunięto tęczową naklejkę opisującą kable? Miała być w kolorach przypominających symbole LGBT. Fot. Adam Guzki / KPRM
Zgodnie z relacją informatorki "GW" usunięcia nalepki dokonano na wniosek otoczenia premiera Morawieckiego. Nalepka oznaczała kable silnika. Te są w różnych kolorach, a etykietka je oznaczająca zawierała sześć różnych barw.

– Zbyt kojarzyła się z wiadomą tęczą i nakazano ją zdrapać! Sztab premiera bał się, że może być widoczna w kadrze. Podkreślę raz jeszcze, że niefortunna naklejka nie miała żadnego propagandowego celu. Nawet kolejność kolorów jest nie ta – relacjonowała czytelniczka "Gazety Wyborczej".

Z kolei rzecznik wałbrzyskiej Toyoty o zdarzeniu nie słyszał. Nie chce na 100 proc. potwierdzić, że incydent się nie wydarzył. Jednak – jak twierdzi – gdy chodził z przedstawicielami kancelarii premiera, biurem prasowym i SOP, na nic takiego nie zwrócił uwagi.


Nienawistne naklejki "Gazety Polskiej"
Tęczowe nalepki to jeden z głównych tematów sezonu ogórkowego w polskiej polityce. Etykietki "Strefa wolna od LGBT" dołączyła do swojego nakładu "Gazeta Polska". W reakcji na ten incydent sieci Empik i BP ogłosiły, że nie będą sprzedawać prawicowego tygodnika z wlepkami.

Nie wszyscy przedstawiciele PiS oficjalnie się od nich odcinali. Jeden z radnych partii Jarosława Kaczyńskiego pochwalił się na Twitterze zdjęciem swojego samochodu, który nimi obkleił. Inny – w stylu charakterystycznym raczej dla środowisk narodowych – starał się wyjaśnić, o co w nich chodzi. Tłumaczył, że są obroną przed deprawacją w szkołach. Jednocześnie porównał społeczność LGBT do bolszewików.

źródło: "Gazeta Wyborcza"