"Hejter" to polski "Joker". Ten film musi obejrzeć każdy, kto pluje jadem w necie
"Sala Samobójców. Hejter" to film strasznie dobry i strasznie przerażający. Przedstawiona w nim fabuła w niepokojący sposób zgrała się z prawdziwym zabójstwem prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. Za to odtwórca głównej roli, Maciej Musiałowski, może już przybijać do ściany półkę na nagrody za swoją genialną kreację. Nowy thriller Jana Komasy wchodzi do kin 6 marca.
Maciej Musiałowski w roli życia
Jako widz towarzyszymy Tomkowi. Poznajemy go w chwili, kiedy wylatuje ze studiów. Szybko jednak znajduje pracę w agencji marketingowej, a raczej farmie trolli, która za grube pieniądze niszczy internetowe i całkiem realne życia osób - czy to celebrytów, czy polityków. Tomek odnajduje się w nowym zawodzie, ale wciąż doskwiera mu brak znajomych, a przede wszystkim dziewczyny. Od lat ma na oku Gabi (w tej roli odkrycie sezonu, Vanessa Aleksander), którą pragnie, stalkuje i która ciągle go odtrąca.Fot. Jarosław Sosiński / Materiały prasowe
26-latkowi, który stał się rozpoznawalny za sprawą serialu "Druga szansa", udało się stworzyć namacalną postać. Wielowymiarową. Przekazuje mnóstwo różnych emocji zwykłym spojrzeniem. Początkowy ból zmienia się w żądzę zemsty. W pewnym momencie już nie wiemy, do której bramki Tomek w końcu gra. Czy działa z egoistycznych pobudek, czy niespodziewanie stanie po stronie dobra, czy chce by świat po prostu płonął. Targające nim rozterki są wymownie sportretowane przez Musiałowskiego. I choć nie możemy się dowiedzieć, co jego bohaterowi siedzi w głowie, to możemy chociaż zrozumieć, co w danym momencie czuje.
Fot. Jarosław Sosiński / Materiały prasowe
"Hejter" jak "Joker"
Przywołany w tytule artykułu "Joker" Todda Philipsa nie jest clickbaitem. Oba filmy powstawały niezależnie od siebie i niemal w tym samym czasie. W obu główny bohater jest wrażliwym outsiderem, który bardzo stara się o akceptację innych, a którego czyny doprowadzają do tragicznych wydarzeń. Finały obu produkcji mają podobny wydźwięk. Jednak nasze sympatie dotyczące obu bohaterów są zgoła inne. I tu się zatrzymam, nic więcej nie zdradzę.To, że w krajach odległych od siebie o tysiące kilometrów, powstają filmy o podobnej tematyce jest połowicznym przypadkiem. Twórcy są uważnymi obserwatorami i widzą co w sieci piszczy. Odrzuconych samotników, którzy biorą sprawy w swoje ręce i mszczą się na niesprawiedliwym społeczeństwie, będzie z pewnością więcej, o ile nic się nie zmieni. W nas samych. Przedsmak tego mieliśmy w zeszłym roku w Gdańsku, ale "Hejter" nie pokazuje kulisów tego zamachu. Zdjęcia nakręcono dwa miesiące wcześniej. I to też jest przerażające.
Fot. Jarosław Sosiński / Materiały prasowe
Cyber-thriller jakiego potrzebowaliśmy
Film nie jest jednak oderwany od rzeczywistości. Niektóre sceny, postacie i dialogi są tak wiarygodne, że aż włos jeży się na głowie. Widać, że twórcy odrobili pracę domową z trollowania i whisperów. Bardzo dobrze zostały ukazane mechanizmy baitowania, które dla nadwornych internetowych komentatorów są zupełnie nieznane. Wiele osób wciąż myśli, że wszystkie posty w internecie są napisane przez prawdziwe osoby, wprost z głębi serca, a nie dla prowokacji określonych zachowań.Fot. Jarosław Sosiński / Materiały prasowe
Historia pokazana w "Hejterze" jest szalenie aktualna i uniwersalna, ale czy powtórzy międzynarodowy sukces poprzedniego dzieła tandemu Komasa-Pacewicz, czyli "Bożego ciała"? Bardzo obu panom tego życzę, choć tym razem moja intuicja każe mi w to wątpić. Film dla mnie był ciut za długi (trwa ponad dwie godziny) i przez to gubił napięcie po drodze. Nie jestem też do końca przekonany do scen w grze MMORPG - są zbyt... szczegółowo animowane i zapominamy, że to tylko gra. A może właśnie taki był zamiar?
Fot. Materiały prasowe